Wg doniesień mniej i bardziej szczegółowych z kilku źródeł, nowe MacBooki Pro mają być dość mocno zmienione wewnątrz i na zewnątrz. Bardzo zaskakujące okazują się domniemane konfiguracje nowych procesorów, jakie Apple do nich szykuje. Jeszcze bardziej zaskakują plotki o 15″… MacBooku Air!
MacBook Air z ekranem 15″?
Matt Quinn w swoim blogu w serwisie Medium zasugerował, że następne wcielenie MacBooka Air może zostać wyposażone w większy ekran i to aż w okolicach 15″. Jednak zachowanie skromniejszych komponentów ma zagwarantować umiarkowaną cenę, oczywiście większą niż modeli 13,3″, ale nadal niższą nawet od „małych” wersji Pro. Przypomnę, że to właśnie dziwnego komputera o obudowie w przekroju trapezowej, dotyczyły projekty rzekoma wykradzione firmie montującej MacBooki dla Apple Quanta Computer.
Matt twierdzi, że nowy Air też będzie napędzany nowszymi wersjami procesorów M, jednak dla zachowania przystępnej ceny, Apple może zdecydować się na umieszczenie w Air nadal „taniego” M1.
Choć doniesienia o dodatkowym, większym modelu MBA wydają się dość nieprawdopodobne, to w okresie boomu na komputery Apple, firma może zechcieć dotrzeć do szerszej gamy klientów. Są tacy, którzy nie uznają komputerów z „małymi” ekranami, a jednocześnie nie chcą wydawać 120k złotych.
Dziwne procesory w MacBookach Pro
Wracając do bardziej prawdopodobnych doniesień prezentowanych przez Bloomberg, Apple zaprezentuje MacBooki naprawdę „Pro” w już dawno przewidywanych wersjach 14″ i 16″. Bardzo ciekawie, wręcz dziwnie prezentują się informacje o procesorach, które mają trafić do tych nowych MacBooków. Wg przewidywań mają one mieć tylko dwa rdzenie ekonomiczne (oszczędne) i 8 rdzeni wydajnych (w sumie 10). Będą robione w wariantach z 16, a nawet 32 rdzeniami graficznymi oraz z opcjami pamięci do 64 GB.
Przypomnę, że obecne M1 mają 4 rdzenie ekonomiczne i 4 wydajne oraz od 7 do 8 rdzeni graficznych.
Pozbawienie MacBooków Pro dwóch rdzeni ekonomicznych jest dość zaskakujące. Jeżeli nie jest to zmyślona informacja w celu wykrycia źródeł przecieków, to by znaczyło, że Apple opracował specjalne rdzenie ekonomiczne o podwyższonej wydajności. Obecnie bardzo często macOS używa tylko 4 rdzeni ekonomicznych w procesach systemowych niższego priorytetu np. podczas uruchamiania komputera w momencie, gdy widzimy już Biurko. 4 rdzenie oszczędne w M1 mają wydajność na poziomie dwurdzeniowego Intela i3 znanego z poprzednich tanich wersji MacBookow Air. Te informacje współgrają z proporcjami rdzeni procesorów, które rzekomo mają trafić w przyszłym roku do Mac Pro.
Bloomberg również powołuje się na wspomniane projekty z Quanta Computer i twierdzi, że do MacBooków wróci złącze MagSafe oraz pojawi się HDMI. Bardzo się zdziwię, jeżeli tak się stanie. Złącze HDMI jest grube i nawet w obecnych wersjach obudów trudno byłoby je zmieścić, a przecież spodziewany się, że nowe MacBooki będą cieńsze.
Tak czy siak, są szanse, że czegoś dowiemy się już podczas WWDC. Apple raczej nie zdąży z prezentacją dużego iMaca, a wypadałoby pokazać programistom i całej reszcie, choć zapowiedź jakiegoś nowego sprzętu Pro.
15-calowy Air wydaje się mało prawdopodobny, aczkolwiek jedyną rzeczą, do której nie mogę się przyzwyczaić od wielu miesięcy, po przesiadce z MBP15, to właśnie mały ekran. Niestety 13 cali zahacza o próg bólu.
Serio? Ja migiem przywykłem. Może dlatego, że 13″ używam od 2006 z roczną przerwą (2019-2020) na 16″.
Serio. Jeszcze wcześniej przez długi czas miałem MBP13, tylko że używałem go prawie wyłącznie mobilnie. Teraz MBA jest, jakkolwiek to śmiesznie nie zabrzmi, moją podstawową stacjonarną stacją roboczą. Potrzebuję w pracy dwóch ekranów i przy 32” monitorze Air powoduje destrukcję oczu. Jeszcze chwilę poczekam na to, co pokaże Apple w najbliższym czasie. Jeśli zdecyduję się jednak zostać do przyszłego roku z Air-em, to wypróbuję przejściówkę USB-C – Display Port (DisplayLink od Star Tech-a), która pozwala obejść ograniczenie M1 i podłączenie dodatkowego monitora(ów) 4K. Szkoda wzroku.
W przypadku macbooka nie chodzi o obudowę, czy monitor, baterię i głośniki. Wielkim problemem jest system operacyjny. Sytem przygotowany jest dla prowadzenia jednego zadania i tyle. Gdy musisz pracować w wymiarze wielozadaniowym, macbook staje się uciążliwy i tyle. Nic tego nie zmieni. Otwieranie wielu okien jest tak uciążliwe i mało intuicyjne, że staje się drogą przez mękę. Szkoda były wydawać kasy, ale sprzęt może służyć wyjazdom na wakacje, na, urlop i inne.
System? Jak ktoś posadzi na MacBooku Windows, to rzeczywiście. Windows jest tak nieintuicyjny i niewygodny, że praca z nim to katorga. Wydajność spada, a ilość błędów prowokowanych brakiem konsekwencji, bezsensownymi i zmieniającymi się skrótami rośnie. Na szczęście na Macach z procesorami Apple, problem katowania się Windowsem jest rozwiązany. Pozostaje tylko najlepszy i wygodny macOS lub dla niektórych zapaleńców Linuxy.