Minął tydzień od udostępnienia iOS 14, a już mamy pierwsze poprawki. iOS 14.0.1, choć zmianę w numerku ma mizerną, to poprawia kilka przykrych błędów.
„Reset” domyślnej przeglądarki i programu pocztowego
To jeden z błędów poprawionych przez iOS 14.0.1. Jest on o tyle przykry, że dotyczy długo oczekiwanej nowości, czyli wyboru domyślnej przeglądarki i programu pocztowego. Wybór był „kasowany”, czyli przywracany do standardowych applowskich ustawień po każdym restarcie, czy wyłączeniu urządzenia. Poprawiono też kilka innych dość uciążliwych błędów. Oto ich lista:
Rozwiązanie problemu, który może uniemożliwić wyświetlanie podglądu z kamery w urządzeniach iPhone 7 i iPhone 7 Plus.
Naprawia problem, który mógł uniemożliwić iPhone’owi połączenie z sieciami Wi-Fi.
Rozwiązuje problem, który może uniemożliwić wysyłanie poczty elektronicznej przez niektórych dostawców usług pocztowych.
Naprawia problem, który może uniemożliwić pojawienie się obrazów w widżecie News.
Aktualizację znajdziecie w: Ustawienia > Ogólne > Uaktualnienia. W razie problemów pamiętajcie, że nadal można zaktualizować system, podpinając iPhone’a kablem do komputera. Należy użyć Findera lub iTunes.
Po tej aktualizacji iPhone chodzi znacznie lepiej. Działa szybciej i płynniej a Voiceover już nie spowalnia tak jak wcześniej.
Najlepiej wyłączyć aktualizacje automatyczne i zostać przy ios 13.X, a 14-tkę wrzucić za jakieś pół roku.
Chyba każdy sobie ceni niezawodność telefonu a wypuszczane co roku nowe systemy są jakby dalej w becie.
Ja bardziej cenie nowe możliwości. Telefon i tak działa bardzo dobrze.
Coś kosztem czegoś. Nie wyobrażam sobie telefonu bez funkcjonalnego aparatu czy innego podstawowego zadania.
W Androidzie nie spotkałem się z czymś takim – wypuszczają system dopiero gdy działa sprawnie i jest to sprawdzone.
Kwestia jest, że ja to wiem i Ty to wiesz, ale wiele prostszych użytkowników tego nie wie i nie wyłączy sobie raczej aktualizacji, bo na to po prostu nie patrzy. Później tylko zdziwienie albo i wizyta w autoryzowanym serwisie i „za wyjątkiem” zrobią flash OS’a.
Podobnie z macOS – świeży nie wiedzą, żeby wyłączyć gdzieś w ustawieniach automatyczne aktualizacje. Dopiero gdy dostaną nowego dużego OS i coś im nie zadziała, to już będą wiedzieć, żeby wyłączyć aktualizacje i zapomnieć. Mam muzyków wśród znajomych i nie aktualizują, bo po co grać w loterię – na live actach cenią sobie niezawodność i stabilność, także 'mądry Polak po szkodzie’ 😀
Microsoft do dziś nie daje mi aktualizacji 2004, bo wie, że coś przestanie mi funkcjonować. Sami ocenią, kiedy będzie stabilnie, a bez nowych funkcji żyć można (przynajmniej ja mogę. nigdzie mi się z nimi nie spieszy).
Fajnie, gdyby właśnie wprowadzili w macOS komunikat: 'po aktualizacji program X i Y przestanie lub może przestać funkcjonować. Czy chcesz kontynuować instalację?’