^
Dlaczego warto korzystać z iWork

Dlaczego warto korzystać z iWork

Jaromir Kopp

31 maja 2018

Obecnie wydaje się, że świat programów biurowych jest opanowany przez Office Microsoftu, którego wersje dla macOS często są trochę uboższe od odpowiedników na Windows. Warto przypomnieć, że kiedyś było inaczej. Excel najpierw powstał dla Macintoshy i to już w 1985 roku. Na Windows trafił dwa lata później. W 1991 roku mieliśmy polską wersję Excela dla System 7 (Mac). Word również pojawił się na Mac w 1985 roku, a na Windows dopiero w 1989. Potem nastał w Apple ogromny kryzys i Steve Jobs musiał prosić o dalszy rozwój Office dla Mac OS.
A teraz od kilku lat mamy własny pakiet aplikacji, często niestety niedoceniany. Czas to zmienić.

Co to jest iWork?

Jest to pakiet trzech programów i powiązanych z nimi usług. W zestawie mamy Pages (edytor tekstu, odpowiednik Worda), Numbers (arkusz kalkulacyjny, odpowiednik Excela), Keynote (program do prezentacji, odpowiednik Power Point). Keynote powstał pierwszy, jako odpowiedź na zapotrzebowanie Jobsa. Potrzebował on do swoich prezentacji wydajnego i efektownego narzędzia. Tym wymogom nie sprostał Power Point.
Aplikacje są dostępne na macOS oraz iOS, ale dzięki iCloud z iWork można korzystać na niemal wszystkich platformach.

Dlaczego iWork?

Jest dostępny za darmo

Aplikacje można pobrać z Mac App Store oraz z App Store. Jeżeli nie mamy urządzeń Apple, to za darmo można używać iWork dla iCloud, który jest dostępny również na Windows. Możecie o tym przeczytać w artykule: „Jak używać iWork na Windows, jak założyć Apple ID”. Aplikacje Microsoft Office są płatne, a do tego za te same pieniądze otrzymujemy często gorsze ich wersje niż dostępne dla Windowsa, a teoretycznie darmowa wersja web Office jest wyraźnie okrojona.

Integracja z systemem i usługami

iWork bardzo dobrze wykorzystuje wszelkie usługi ekosystemu Apple. Dzięki iCloud dokumenty są szybko synchronizowane pomiędzy urządzeniami. Oczywiście na komputerze nie ma żadnych przeszkód, aby przechowywać pliki lokalnie lub w innych usługach chmurowych. Podobnie na iOS, dzięki aplikacji Pliki i pełnej z nią zgodności programów iWork, można korzystać z zapisu lokalnie lub w usługach innych firm, które integrują się z aplikacją Pliki (One Drive, DropBox, Google Drive). Dużo o tym pisaliśmy w styczniowym wydaniu magazynu.

iWork jest ładny i przejrzysty

Gdy po dłuższej przerwie popatrzyłem na Office, to przeraziła mnie ilość funkcji i znaczków w menu. W tym gąszczu naprawdę trudno się odnaleźć, zwłaszcza początkującemu. iWork jest zrobiony inaczej. Funkcje są odpowiednio zebrane w grupy i dyskretnie schowane. Mamy do nich szybki dostęp, ale nie jesteśmy nimi przytłoczeni. Inną sprawą jest to, że iWork ma tych funkcji mniej. Jednak są one wystarczające do większości zastosowań w domu, edukacji, a nawet biurze.

iWork otwiera i zapisuje dokumenty Office

To jest jedna z większych zalet, ale i wad zestawu aplikacji biurowych od Apple. Zdecydowana większość dokumentów Office, jakie do mnie trafiają, udaje się otworzyć bez problemów. Są wśród nich oferty, notki prasowe, cenniki, zestawienia czy raporty, które muszę uzupełnić i odesłać w takim samym formacie. Udaje mi się to bez dodatkowego nakładu pracy w mniej więcej 90% przypadków. Czasem trafiają się dokumenty, w których trzeba ręcznie uzupełnić niektóre elementy. Czasem, w moim przypadku na szczęście sporadycznie, ale trafiają się dokumenty, z którymi iWork sobie nie poradzi. Najczęściej są to arkusze kalkulacyjne, w których użyto niedostępnych w Numbers funkcji. Dokumenty Worda też czasem potrafią się rozsypać. Jednak jak już pisałem, większość plików daje się wymieniać w obie strony pomiędzy Office i iWork bez trudu, choć sporo zależy od specyfiki branży. Pamiętajmy też, że Office nadal miewa problemy sam ze sobą, a dokumenty otwierane i zapisywane na innych komputerach potrafią się od siebie różnić
Poza formatami Office prace z iWork można eksportować w postaci plików PDF i zależnie od aplikacji: rtf, tekst, epub, film (movie), HTML, obrazków, csv.

Praca grupowa w czasie rzeczywistym

Ta funkcja w Office pojawiła się dopiero w tym roku i nadal pozostawia wiele do życzenia. W iWork wyszła już z wieloletniej fazy beta, a wygoda i szybkość, z jaką działa, jest zadziwiająca (zwłaszcza w zestawieniu z Office). Nad jednym dokumentem może jednocześnie pracować nawet 50 osób. Zmiany są nanoszone niemal natychmiast. Oczywiście przy słabszym łączu i dodawaniu do dokumentu np. obrazka 9 MB musimy chwilę poczekać, zanim ukaże się on na wszystkich urządzeniach. Przypomnę, że jednocześnie można używać macOS, iOS oraz iWork dla iCloud (przez www).

Inne funkcje chmurowe

Bardzo interesujące jest Keynote Live. Dzięki tej funkcji możemy odtwarzać naszą prezentację na wielu, nawet odległych urządzeniach również przez WWW, a w sali nie potrzebujemy projektora. Oczywiście działa Handoff i inne funkcje ułatwiające zachowanie ciągłości pracy przy zmianie urządzeń oraz wysyłanie plików, ale to już jest zaleta iCloud Drive.
Znacznie więcej o możliwościach iWork oraz o tym, jak z nich korzystać efektywnie, dowiecie się z artykułów tematu głównego tego wydania. Wiem, że wielu z naszych czytelników nie trzeba namawiać do używania iWork, jednak tych, którzy mają jakieś obawy, zapraszam do własnych eksperymentów z darmowym pakietem Apple. Niniejsze wydanie Mój Mac Magazynu, mam nadzieję, pozwoli na pokonanie obaw i przełamanie niechęci przed nieznanym.
Artykuł pojawił się  oryginalnie w nr 4/2018 Mój Mac Magazynu.

Jaromir Kopp

Użytkownik komputerów Apple od 1991 roku. Dziennikarz technologiczny, programista i deweloper HomeKit. Propagator przyjaznej i dostępnej technologii. Lubi programować w Swift i czystym C. Tworzy rozwiązania FileMaker. Prowadzi zajęcia z IT i programowania dla dzieci oraz młodzieży, szkoli też seniorów. Współautor serii książek o macOS wydanych przez ProstePoradniki.pl. Projektuje, programuje oraz samodzielnie wykonuje prototypy urządzeń Smart Home. Jeździ rowerem.
Komentarze (4)
L

4 komentarze

  1. Tomasz Wołkowski

    Oj coś w tego Keynote’a nie wierzę, że powstał na zapotrzebowanie Jobsa. Jobs nienawidził prezentacji i jak ktoś zaczynał od prezentacji to wychodził, nawet jak pomysł był fajny.

  2. MDW

    Ja generalnie nie przepadam za pakietami biurowymi i używam ich tylko wtedy gdy muszę (niewiele). Nawet gdy w czasach studiów miałem coś papierowego przygotować (sprawozdanie, prace przejściowe, dyplomowa) to używałem programu do składu DTP (amigowy PageStream 4), a nie jakiegoś “wordopodobnego”. Tego typu programy nie “pomagają” (czytaj “przeszkadzają”) na każdym kroku i mam wrażenie, że nad wszystkim panuję.
    Jednak przyznam się, że iWork jest jedynym pakietem, który mnie nie wkurza i nie stara mi się “pomagać” na każdym kroku. 🙂 Pages i Numbers są dosyć proste ale dla mnie to jest zaleta, a nie wada. I tak potrafią więcej niż bym potrzebował. One są takie… normalne i nie śmierdzą takim klasycznym biurem. 🙂 Ciekawe, że w applowym pakiecie najfajniejszy jest program do prezentacji (Keynote), a w microsoftowym program do prezentacji (PowerPoint) jest akurat najgorszym elementem. Nie dziwię się, że Jobs go nienawidził. 🙂
    Generalnie mam wrażenie, że dożyliśmy czasów w których hegemonia pakietu biurowego Microsoftu została mocno zachwiana. Może dlatego, że ten pakiet sam ze sobą nie jest już do końca kompatybilny (między wersjami). Zwłaszcza w zastosowaniach domowych. Kiedyś nikomu nie przychodziło do głowy używać czegokolwiek innego niż MS Word. Pakiet był na każdym Win-pececie. Nawet jeżeli ten pecet kosztował mniej niż oryginał MS Office. 🙂 Rozsyłano pliki Worda, PowerPointa czy Excela bez pytania czy adresat jest w stanie je czymś otworzyć. Mam wrażenie, że dzisiaj świadomość jest nieco większa i ludzie niekonicznie sięgają po jedynie słuszny, przerośnięty, crap od Microsoftu. Oczywiście mam na myśli zwykłych użytkowników, bo kumaci zawsze wiedzieli, że są inne rozwiązania. 🙂

    • Kocik

      Pakiet MS Office będzie nadal dominującym pakietem biurowym,Wymagają go wielkie firmy,samorządy,szkoły,ZUS,Skarbówka-praktycznie tam gdzie jest poważny pieniądz w obrocie i ten troche mniej- Office jest wymagany.Libreoffice można stosować w domu dla siebie pisząc ewentualnie pamiętnik we Writerze i robić rozliczenie w Excelowym odpowiedniku czyli Calc.W biznesie czy poważnych dokumentach typu CV czy cokolwiek innego co musisz wysłać na zewnątrz musi być format MS Office.Iwork też sobie nie radzi z odczytaniem plików z Redmond i koślawo je konwertuje.Wygldna praca to nie wszystko,liczy się zgodność plików po wykonanej pracy a ani Libreoffice,ani WPS,ani Iwork nie zachowają zgodności plików w 100%.Dopóki Office będzie wiodącą marką,doputy trzeba się do tego dostosować.

      • MDW

        Nie każdy życje w takim biurowym świecie. Ja akurat nie mam potrzeby wymieniać się z kimkolwiek edytowalnymi dokumentami. A wysyłanie czegoś co NIE MA BYĆ EDYTOWALNE w postaci dokumentu Worda czy Excela jest absurdem.