^

Zaplątani…

Kuba Baran

12 listopada 2017

Mam nieodparte wrażenie, że po premierze nowych MacBooków Pro same komputery usunęły się w cień, a tematem głównym — poza czasem pracy na baterii, który w toku aktualizacji macOS zdaje się wracać do normy — stały się dziesiątki przejściówek. Trudno nie zgodzić się, że rzeczywiście może stanowić to problem. Ostatecznie komputery przenośne od zawsze wspomagamy akcesoriami, które w mniej lub bardziej wygodny sposób uzupełniają brak tego, z czego zrezygnowano na poczet mobilności naszych urządzeń. Trudno nie odnieść wrażenia, że w ostatnim czasie wszyscy zaczynamy się plątać w tych splotach kabli i złącz.
MacBook Pro z Touchbarem

MacBook Pro z Touchbarem

przyniósł mi zgoła inną myśl, niż obserwuję to u większości osób, które podjęły się krytyki „procesu kastracji” komputerów z Cupertino. Przez ostatnie lata widzieliśmy premierę wielu złącz i wtyczek. Nie wszystkie się przyjęły, części z nich używamy z braku alternatyw, a na większość nie mamy wpływu, poddając się ich popularności. W tym natłoku standardów Apple pokazuje sprzęt, w którym niepodzielnie rządzi złącze USB-C. Właśnie ten moment uważam za odpowiedni do usłyszenia z ust Phila Schillera słynnego stwierdzenia o odwadze firmy. Ostatecznie pojawił się komputer, który pokazuje nam przyszłość i nie ogląda się na plątaninę kabli, lecz daje użytkownikowi jeden właściwy standard.
Początki, zwłaszcza w przypadku innowacji, zawsze są trudne. Masa przejściówek potrzebna, aby skorzystać z zebranych przez lata urządzeń, skutecznie uruchomiła masę negatywnych emocji ze strony użytkowników. Ja sam, mimo że nie stanowi to dla mnie podstawy do sceptycznego podejścia, jako jeden z głównych argumentów powstrzymujących mnie przed zmianą komputera stawiam komplikacje w związku z urządzeniami, jakie aktualnie podłączam do komputera. Nie zmienia to jednak faktu, że powoli zaczynam szukać alternatyw, które przybliżą mnie do sytuacji, w której USB-C będzie jedynym wykorzystywanym przeze mnie złączem, z pominięciem większości przejściówek.

Odnoszę wrażenie, że to złącze

będzie jednym z najdłużej królujących nam standardów. Ostatecznie poza tym, że w tej chwili zastosowano je w małej ilości produktów, trudno wskazać w nim wyraźne wady. Swoisty kameleon może nam zapewnić wsparcie dla dowolnego urządzenia. Dzięki zastosowaniu go wraz z najnowszym Thunderbolt Apple wyprowadziło na zewnątrz złącza PCI Express, których przepustowość umożliwia niezwykłą wydajność urządzeń zewnętrznych.
Jesteśmy w punkcie, kiedy mimo komplikacji dla użytkowników odważny krok Apple może przynieść ostateczne oswobodzenie. Czy za kilka lat wszystkie urządzenia, jakich będziemy używać, będą posiadały złącze USB-C? Ten standard ma ku temu wszelkie predyspozycje. Co prawda, od dawna dążymy do rzeczywistości bezprzewodowej, jednak wciąż nie jesteśmy w ten sposób w stanie osiągnąć wydajności i stabilności, jaką przynoszą nam przewody i interfejsy oferujące najwyższe prędkości. Mam jednak nadzieję, że USB-C to ostatni etap ewolucji przewodowej, później niech przewody zaczną znikać z naszego życia.
Artykuł oryginalnie pojawił się w numerze 2/2017 Mój Mac Magazynu.

Komentarze (5)
L

5 komentarzy

  1. sportpoz

    Zgadzam się w 100%. Po premierze nowych Macbooków świat zaczął wrzawę na temat tego, że sprzęt za taką kasę posiada tylko 1 złączę. Używam nowego Macbooka od lutego i nie zdarzyła mi się sytuacja w której potrzebowałbym innych złączy. Dokupiłem sobie 1 przejściówkę na USB-A. To wszystko.

  2. Paweł Nyczaj

    Jest jeden poważny zgrzyt, a w zasadzie dwa: iPhone nie ma złącza USB-C, brak kabla USB-C – Apple Watch. Ale kierunek z USB-C, a zwłaszcza zasilanie przez USB-C jest zdecydowanie słuszny. Od premiery Macbooka skończyła się konieczność posiadania specyficznego kabla zasilającego. Są rozwiązania firm zewnętrznych zastępujące Magsafe, tzn. w złącze USB-C w Macbooku wkładamy przejściówkę i do niej kabel magnetyczny. Oczywiście Apple popełnił tez poważne błędy. Np. Macbook 2015 i nowszy bez problemu mógłby mieć dwa gniazda USB-C po obu stronach obudowy

  3. Bartosz Borowski

    Nie wiem czy to odpowiednie miejsce na zadanie tego pytania, jednak jeśli już o przejściówkach to się pokuszę… Otóż potrzebuję podłączyć MacBook Air do TV za pomocą HDMI. MacBook wyposażony w złącze Thunderbolt i wszystko byłoby proste, gdybym znalazł przejściówkę Thunderbolt – HDMI. Niestety wszystko co znajduję ma oznaczenie Mini DisplayPort – HDMI. Doczytałem już, że wtyczka jest symilarna, jednak czy będzie to obsługiwać obraz po podłączeniu do jedynego gniazda jakie mam dostępne – Thunderbolta?
    Jeśli tak to czy polecacie jakieś przejściówki w cenie nie koniecznie 150 zł za parę centymetrów kabla?

  4. Grzegorz Hawrot

    Szanowni koledzy, szczególnie posiadacze Macbooka Pro z Touch ID, mam takie pytanie: Czy Wam też po ostatnie aktualizacji zaczęło szwankować rozpoznawanie linii papilarnych ? U mnie jest taki objaw,że jak uruchamiam laptopa, potem raz lub dwa usypiam, to jest ok, ale póżniej po prostu już nie działa rozpoznawanie, tylko trzeba wpisać hasło. i nie chodzi tu o jakiś dłuższy czas, niekiedy parę godzin.

    • pemmax

      Mialem tak. Restart komputera pomógł.