Ta chwila, gdy otwierałem pudełko gry planszowej, zawsze pozostawała na długo w mojej pamięci. Zapach świeżego druku. Kolorowa plansza z niesamowitym światem fantasy. Karty bohaterów, którzy skrywali w sobie wspaniałe historie i te niesamowite rysunki przenoszące mnie w świat Magii i Miecza. Ciągle mam je w pamięci i poniekąd tęsknię do tych chwil, gdy nad planszą pochylaliśmy się z przyjaciółmi, aby stworzyć najsilniejszych wojowników Śródziemia. Nie było lepszej rozrywki niż ta. Jednak czas biegnie i wydawać się może, że taka formy rozrywki to przeszłość. Sam coraz częściej sięgam po iPada, aby zagrać w… gry planszowe, które zostały przeniesione na iOS. Jeśli zatem ja przenoszę się z planszy na iPada, to pewnie robi tak cały świat. Byłem przekonany o tym aż do spotkania z Magdaleną Jedlińską z firmy Rebel, kiedy to wysunąłem moje śmiałe teorie o upadku gier planszowych. Okazuje się, że popularność tej formy rozrywki nieustannie rośnie. Coraz więcej gier jest przenoszonych z papierowych kart na ekran iPada. Pozwoliłem sobie zatem rzucić rękawicę pani Magdzie, która zna sekrety największego w Polsce wydawnictwo gier planszowych. Czy zatem gry planszowe są lepsze od cyfrowych?
Rośnie rynek gier cyfrowo-planszowych
Przemysław Marczyński: Mam nieodparte wrażenie, że coraz więcej gier planszowych trafia na iPada. Takie kultowe pozycje jak „Carcassonne” czy „Small World” są dostępne na tablecie Apple. Znajdzie się również sporo tytułów autorstwa Reinera Knizi. Mamy w czym wybierać, a oferta nieustannie rośnie.
Magdalena Jedlińska: Rzeczywiście, coraz więcej tytułów, które do tej pory były grami wyłącznie planszowymi, trafia również na nośniki cyfrowe. Oczywiście z czasem będzie ich coraz więcej. Co ciekawe jednak, po wyemitowaniu wersji gry „Ticket to Ride” na telefon wydawnictwo Days of Wonder odnotowało wzrost zainteresowania tym tytułem w wersji tradycyjnej, pudełkowej! Skłoniło ich to do pracy nad kolejnymi aplikacjami.
Gram, kiedy chcę
P.M.: Dla mnie ogromną zaletą cyfrowej rozgrywki jest łatwość, z jaką mogę „skrzyknąć” kilka osób i zagrać w ulubioną grę. Podłączenie do sieci nie wymaga ode mnie wyjścia z domu i wygospodarowania kilku godzin na rozgrywkę. W każdej chwili mogę rozpocząć partię i wykonać ruch. Zawsze znajdę na to czas.
M.J.: Oczywiście grupowe rozgrywki komputerowe są łatwiejsze do zorganizowania, gdy każdy z nas może zostać w zaciszu własnego domu albo gdy gramy w grę typu „massive multiplayer online”. I jest to super sprawa. Natomiast siłą gier towarzyskich jest bezpośrednia interakcja z innymi ludźmi. Emocje i doświadczenia, jakie towarzyszą wspólnej zabawie twarzą w twarz, są nie do przecenienia! Poza tym w niektóre typy gier (np. związane z blefem jak „Szeryf z Nottingham”) możemy grać tylko, gdy przeciwnik siedzi obok nas. Na opisaną sytuację można spojrzeć także z drugiej strony: gdy spotykamy się ze znajomymi np. na imprezie i mamy ochotę w coś zagrać, trudno jest spontanicznie siąść do komputerów czy telefonów. Planszówkę po prostu ściągamy z półki lub wyciągamy z plecaka i już.
Przygotowanie do gry
P.M.: Koniec z rozkładaniem mapy i kart. Nigdy tego nie lubiłem robić. Może to nie świadczy o mnie najlepiej, ale zwyczajnie jestem niecierpliwy. Sam proces rozdzielania żetonów, tasowania i układania kart zawsze szczerze mnie irytował. Przy bardziej skomplikowanej grze mogło to zająć nawet kilkanaście minut cennego czasu, który mógłbym już poświęcić na rozgrywkę.
M.J.: Tak naprawdę wszystko zależy od gry, zarówno w świecie planszowym, jak i cyfrowym. Są gry towarzyskie niewymagające długich przygotowań jak „Dobble”, „Splendor” czy „Dixit”, których rozłożenie trwa dosłownie moment. Natomiast wśród gier elektronicznych znajdziemy takie, jak chociażby „Skyrim”, gdzie samo przygotowanie postaci niejednemu zajęło ponad godzinę. I, szczerze mówiąc, niektórzy to po prostu lubią — i tworzyć postać przez 3 godziny, zaczynając od nowa co chwilę, i rozkładać elementy na stole, przygotowując się do rozgrywki.
Łatwiejsza rozgrywka
P.M.:„Carcassonne” nie ma najprostszego systemu zliczania punktów. Wartość pionka zależy od kilku czynników, które można odczytać z planszy. W innych grach często bywa jeszcze gorzej. Łatwo o pomyłkę. To, ile punktów zdobyliśmy, jest efektem działania wielu zasad rozgrywki. iPad zrobi to za nas automatycznie. I co ważne… bezbłędnie.
M.J.: To prawda, na razie nie wymyślono systemu automatycznego zliczania punktów dla gier planszowych, ale wcale nie uważamy tego za wadę. Jest to wręcz zaleta gier planszowych — stawiają różnorodne wymagania umysłowe, jednocześnie oferując doskonałą zabawę. I nie chodzi tutaj tylko o skomplikowane liczenie punktów na koniec gry (świetnym przykładem jest „7 Cudów Świata” czy „Elizjum”, gdzie bez tabelki ani rusz), ale też o podejmowanie złożonych decyzji i ocenianie stopnia korzyści poszczególnych ruchów. Satysfakcja z wygrania takiej gry jest ogromna.
Jest taniej
P.M.: To jeden z ważniejszych argumentów, który skłania mnie w ostatnim czasie do wyboru cyfrowych gier planszowych. Ceny gier na iPada są kilkukrotnie niższe niż to, co możemy znaleźć w wersjach pudełkowych.
M.J.: Ceny gier planszowych są zróżnicowane i wahają się od trzydziestu do kilkuset złotych. Jasne, nie jest to mało i nie ma co ukrywać — gry to dobro luksusowe, podobnie jak wyjścia do kina, płyty z muzyką i wiele innych rozrywek. Ponadto pamiętajmy, że gdy chcemy pobawić się razem ze znajomymi, potrzebujemy jednego egzemplarza gry planszowej, który wystarcza nam na lata. W przypadku aplikacji mobilnych każdy z graczy musi ponieść jej koszt albo będziemy skazani na niewygodne i niepraktyczne przekazywanie sobie telefonu w trakcie rozgrywki.
Gra zawsze jak nowa
P.M.: Ostatni, ale dość ważny argument w naszej rozmowie. Patrząc na moje pudełko od „Carcassonne”, mam wrażenie, że nadgryzł je ząb czasu i pamięta chwile potyczek o tę wspaniałą twierdzę we Francji. Na iPadzie karty ciągle mam nowe i mogę być spokojny, że zawsze tak będzie.
M.J.: Oczywiście, gry planszowe zużywają się, podobnie jak wszystko, co fizyczne — ubrania, płyty CD czy chociażby smartfony. Można to zużycie minimalizować, np. stosując koszulki na karty. Prawda jest jednak taka, że decydując się na grę elektroniczną lub planszową, dokonujemy jakiegoś wyboru i akceptujemy jego konsekwencje. W przypadku gdy sięgamy po grę planszową, w zamian za podatność na zużycie nierzadko otrzymujemy możliwość obcowania z pięknie wykonanymi elementami: figurkami, znacznikami, monetami itp. Często od planszówkowych wyjadaczy można usłyszeć, że nie grają online w elektroniczne wersje swoich gier, gdyż „to nie to samo”. Ale są też tacy, którzy nie mogąc znaleźć graczy do planszy na dany wieczór, decydują się na pogranie w wersję elektroniczną.
Artykuł oryginalnie pojawił się w numerze 9/2017 Mój Mac Magazynu.
0 komentarzy