Po dłuższej, lecz niezamierzonej przerwie spowodowanej beztroską podczas instalowania bet, do której nawet wstyd się przyznać (rutyna mnie zawiodła), wracam do życia i pisania. Na pierwszy ogień zajmę się hardware’em, a w zasadzie kawałkiem sprzętu, czyli tajemniczym akceleratorem od Apple: Afterburner.
Afterburner, czyli Mac Pro z dopalaczem
Nowości softwarowe zaprezentowane podczas WWDC zrobiły na mnie duże wrażenie, a w trakcie odkrywania kolejnych możliwości wrażenie staje się jeszcze większe. Jednak o tym następnym razem. Teraz lekko pożalę się na brak procesorów od Apple.
Choć, jak wiecie, „skrycie” liczyłem na zapowiedź CPU Apple w komputerach, już podczas WWDC, to nie całkiem jestem zawiedziony.
Zgodnie z przewidywaniami podczas konferencji swoją premierę miało długo wyczekiwane, kolejne wcielenie Mac Pro. Nie będę się rozwodził nad cenami, możliwościami i stojakiem za „tysiąc dolców”. Testy wykażą, co to jest rzeczywiście warte. Jednak niech sobie malkontenci uświadomią, że za podobny „zbytek” można uważać zakup rzez firmę transportową nowego, luksusowego, klimatyzowanego autokaru, który dodatkowo jest pięknie pomalowany i lśni czystością. Przecież równie dobrze można wozić ludzi przybrudzonym „Jelczem”, który będzie przecież 12 razy tańszy! Po co przepłacać?
Wracając do tematu. Jest jedna rzecz, która szczególnie przykuła moją uwagę: karta akceleratora wideo Afterburner. To kolejny „chipowy” wynalazek Apple, ale jakże inny od tego, co do tej pory firma prezentowała. To nie jest procesor, to nie jest jednostka „neuronowa”, ani nawet rdzeń graficzny. To akcelerator, którego zadaniem jest znaczne przyśpieszenie niektórych operacji na danych wideo. Ktoś słusznie zauważył, że to jakby „Powrót do przeszłości”. Kiedyś akceleratory do kart graficznych były „na porządku dziennym”. Dobrze pamiętam karty Radiusa wyposażone w dodatkowe moduły z procesorami DSP, które aktywowały się podczas niektórych operacji np. w Photoshopie, o czym świadczyło miganie zielonej kropki na pasku menu.
O tym, co potrafić ma Afterburner, można przeczytać na stronie Apple o Mac Pro. Wiele się nie dowiecie, ale jego głównym zadaniem ma być umożliwienie płynnej pracy na nieskompresowanych mediach w pełnej rozdzielczości do 8k (nawet 3 strumienie na raz). Bardzo możliwe, że w przyszłości ten układ otrzyma więcej możliwości za pomocą zmian w oprogramowaniu. Jednak na razie jest on bardzo tajemniczy.
Intel w stanie oblężenia
Od dłuższego czasu Apple stosuje w komputerach układ T2. Obecnie jedynie iMac (bez Pro) nie jest w niego wyposażony, co budzi moje mocne zdziwienie. T2 ma wiele zadań. Jest kontrolerem pamięci masowej i ją koduje, zajmuje się dźwiękiem, kamerą i przechowuje najtajniejsze informacje jak klucze szyfrujące i logowania. Nie tak dawno wydało się, że również odgrywa niebagatelną rolę podczas kompresji i dekompresji wideo za pomocą systemowego API VideoToolbox. Okazuje się, że kodowanie przy użyciu T2 jest szybsze nawet niż na iMac Pro z użyciem wielordzeniowego Intela. To naprawdę ogromna różnica. Zaznaczam, że T2 jest układem stworzonym na bazie procesorów A (prawdopodobnie A10).
Teraz Apple wprowadza do oferty bardzo specjalizowany sprzęt. Do tego wchodzi w dziedzinę, w której nie miał pozornie doświadczenia. W zasadzie takiego kawałka „sprzętu” od Apple nikt się nie spodziewał. Afterburner wg danych Apple, składa się z miliona bramek logicznych (cokolwiek to znaczy), które mogą wykonywać operacje na nawet 6,3 miliardów piksli w ciągu sekundy. Obecnie jego głównym zadaniem jest kompresja i dekompresja formatów ProRes. To bardzo zagadkowa jednostka sprzętowa, którą mamy nadzieję poznać lepiej jesienią.
Widać, że choć Apple jeszcze nie odważył się użyć własnych procesorów w komputerach, to stara się nieść „życzliwą” pomoc zabytkowej architekturze, już nie tylko wyręczając go z wielu zadań odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, ale i wspierając jego, nie tak wielkie jakby się można było spodziewać, możliwości multimedialne. W Mac Pro, po zakupie karty Afterburner, biedny Intel będzie już w stanie permanentnego „odciążenia” vel. „oblężenia”.
Robi się coraz ciekawiej.
A! Nie wiem, czy pamiętacie, ale monitor Apple ten z niesławną nóżką, ma funkcję piwot, czyli można obracać go to pozycji portretowej… jak za dawnych dobrych lat.
W Amidze to się chyba Blitter nazywało 😉
W Agnusie, ale cieżko porównać, bo na razie za mało wiemy o Afterburber
„Od dłuższego czasu Apple stosuje w komputerach układ T2. Obecnie jedynie iMac (bez Pro) nie jest w niego wyposażony, co budzi moje mocne zdziwienie. T2 ma wiele zadań. Jest kontrolerem pamięci masowej i ją koduje, zajmuje się dźwiękiem ….”
Imaki bez T2 można spotkać bez dysków SSD, a z HDD. Stara architektura komputerów bez współpracy z kontrolerem T2.
Społeczność hackintosha obawia się przyszłości i Applowego modułu T2.
Pewnie z powodu tych archaicznych dysków iMac nie pro, nie ma T2.
Dobrze, że się boją, choć obawiam się, że przedwcześnie. Jeszcze kilka systemów Apple będzie musiało sobie radzić bez obowiązkowego Tn.