^
Stanowisko pracy cenzorów z App Store

Szef działu prywatności radzi: chcesz ściągać apki? Wybierz Androida

Jaromir Kopp

23 czerwca 2021

Apple ostatnio nasila działania, mające ukrócić zapędy regulatorów, którzy w imię „konkurencji” chcą dać do zabawy „brzytwę małpom”. Cook ostatnio apelował do kongresmenów, a teraz szef działu prywatności Apple Erik Neuenschwander udzielił kilku interesujących rad i wypowiedzi.

Chcesz ściągać apki byle gdzie? Wybierz Androida.

Tak można podsumować jedną z wypowiedzi Erika Neuenschwandera dla Fast Company cytowaną przez iMore.

Sideloading w tym przypadku to tak naprawdę eliminacja wyboru. […] Użytkownicy, którzy chcą mieć bezpośredni dostęp do aplikacji bez jakiegokolwiek przeglądu, mają dziś sideloading na innych platformach. Platforma iOS jest tą, na której użytkownicy rozumieją, że nie mogą zostać oszukani lub zwabieni w jakiś ciemny zaułek, lub boczną drogę, gdzie skończą z aplikacją pobraną z niepewnego źródła, nawet jeśli nie mieli takiego zamiaru.

Neuenschwander mówił również o tym, jak sideloading wpłynie na wszystkich użytkowników iOS, nie tylko tych, którzy świadomie będą zdecydować się na pobieranie aplikacji z innego miejsca niż App Store:

Nawet użytkownicy, którzy zamierzają – świadomie pomyśleli sobie, że będą pobierać aplikacje tylko z App Store – cóż, atakujący o tym wiedzą, więc będą próbowali przekonać tego użytkownika, że pobiera aplikację z App Store, nawet jeśli tak się nie dzieje. Naprawdę, trzeba myśleć bardzo kreatywnie, bardzo ekspansywnie, jak atakujący, który próbuje dotrzeć do tak wielu użytkowników z tak bogatymi danymi na ich urządzeniach. I tak użytkownicy będą atakowani niezależnie od tego, czy zamierzają poruszać się po sklepach z aplikacjami innych niż Apple’a, czy nie.

Wreszcie, bronił polityki Apple, aby umożliwić sideloading na macOS, ale nie na iPhone’a, stwierdzając, że jest 10 razy więcej użytkowników iPhone’a niż użytkowników Maca, co czyni go znacznie bardziej kuszącym celem:

iPhone jest to urządzenie, które nosisz przy sobie. Zna więc twoją lokalizację. Dlatego ktoś, kto mógłby je zaatakować, poznałby szczegóły dotyczące prywatnego życia. Urządzenie ma mikrofon, a więc może znajdować się w pobliżu użytkownika znacznie częściej niż mikrofon komputera Mac. Tak więc rodzaj wrażliwych danych [na iPhone’ie] jest bardziej kuszący dla atakującego.

Zwrócił również uwagę na różne wzorce użytkowania, stwierdzając, że Apple odkrył, że użytkownicy iPhone’a mają tendencję do poszukiwania nowych aplikacji do pobrania przez cały czas, podczas gdy użytkownicy komputerów Mac pobierają wybrane kilka, których potrzebują do korzystania z ich maszyny i nie wiele więcej.

Mnie wypowiedzi Erica przekonują. Zresztą wyboru platformy dokonałem świadomie, zdając sobie sprawę z ograniczeń i „wolność” oferowana przez Androida wcale mnie nie kusi. Jeżeli to się zmieni, to przecież zawsze mogę kupić jakiś androfon.

Jaromir Kopp

Użytkownik komputerów Apple od 1991 roku. Dziennikarz technologiczny, programista i deweloper HomeKit. Propagator przyjaznej i dostępnej technologii. Lubi programować w Swift i czystym C. Tworzy rozwiązania FileMaker. Prowadzi zajęcia z IT i programowania dla dzieci oraz młodzieży, szkoli też seniorów. Współautor serii książek o macOS wydanych przez ProstePoradniki.pl. Projektuje, programuje oraz samodzielnie wykonuje prototypy urządzeń Smart Home. Jeździ rowerem.
Komentarze (3)
L

3 komentarze

  1. Kazik

    Mine osobiście takie tłumaczenie jednak nie przekonuje. Jest w tym logika ale w konfrontacji z otwartością / dostępnością programów poza Applowskim sklepem na Maczkach wychodzi główny powód czyli kasa a dokładnie o jej utrata. Tu nie chodzi o mniejszy dochód a o dochód w ogóle bo 30% ze sprzedaży w appstore to nie 0% od sprzedaży poza AppStore.
    Tłumaczeniem konieczności kontroli „brzytwy” jest korzystnym efektem ubocznym korzystnym głównie dla apple. Jednak nie zmienia to faktu ze ceny (marże) w sklepie dyktuje apple. Jak każda forma i platforma globalna powinna podlegać kontroli bo monopole nie są korzystne dla nas klientów a bynajmniej nie dla naszych portfeli.

  2. mm

    Apple ma mocne i oczywiste argumenty, ale nie oszukujmy się, chodzi głównie o kasę. W przypadku Apple wspaniałe jest to, że m.in. dbanie o jakość i bezpieczeństwo napędzają sprzedaż ich produktów.

    Myślę, że Apple finalnie będzie musiało dopuścić aplikacje iOS/iPadOS spoza sklepu. Niestety. Apple stało się zbyt duże, żeby urzędy pozwoliły na zamknięty sklepik w którym Apple dyktuje wszystkim warunki. Apple się dostosuje, tak jak dostosowało się do Chinoli albo Ruskich. Świat się nie zawali. Będzie jak na Makach.

    Powiem więcej: w przyszłości czeka nas podział Apple – o ile nadal nie będą mieli konkurencji wśród tego calego pecetowo-androidowego badziewia.

  3. Sebastian

    Ale wy bzdury piszecie (komentujący)