^
W obronie syna serial

Oglądam nowy serial w Apple TV+ i jestem wściekły. Wy również będziecie…

W zeszły piątek pojawił się w Apple TV+ nowy serial od Apple „W obronie syna”. Miałem Wam już wtedy napisać o tym, jak Apple mnie zirytowało. Chciałem jednak poczekać do premiery kolejnego odcinka, aby potwierdzić moje odczucia. Z ogromnym wyrzutem chcę powiedzieć jasno… nie Apple, tak się nie robi!

Nowy serial od Apple bez fanfar

„W obronie syna” wskoczył do Apple TV+ bez jakichś specjalnych zapowiedzi. Staram się być na bieżąco z tym co pojawia się w usłudze Apple ale zajawki jakoś mi umknęły. Gdyby nie Chris Evans, którego chyba już zawsze będę kojarzył z postacią Kapitana Ameryki to nie podjąłbym się zasiąść przed telewizorem. Lubię Marvel’a więc miałem nadzieję, że coś z superherosa wypłynie w grze głównego bohatera. Myliłem się. Trudno mi było przestawić się do nowej roli Evansa jako ojca, którego syn podejrzany jest o zabójstwo. Moje wypatrywanie tarczy z gwiazdą Kapitana Ameryki trwało bardzo krótko, bo Chris Evans razem z Michelle Dockery stworzyli ciekawą kreację małżeństwa walczącego o przetrwanie swojej rodziny i wolność syna.

Jak bym tam był

W obronie syna serial

Historię już Wam streściłem. Ginie młody chłopak i syn Barberów zostaje oskarżony o morderstwo kolegi. Już pierwsze sceny serialu pozwalają nam poczuć się jakby sprawa dotyczyła nas. Prowadzenie kamery zza pleców wręcz zmuszało mnie abym podskakiwał na fotelu aby wyjrzeć przez ramię głównego bohatera. Do tego dużo emocji i uwypuklanie relacji rodzinnych będzie nas co jakiś czas przyciskać do ściany zadając nam niewygodne pytania o to jak sami żyjemy. Jednak obok trącania naszych emocji jest ten najważniejszy wątek… sensacyjny.

Kto zabił?

Odpowiedź na to pytanie nie jest w żadnym razie przewidywalna. Moja żona ma nosa do takich filmów i często psuje zabawę już przy pierwszym odcinku. Tym razem zamilkła. Przy drugim odcinku sytuacja jeszcze bardziej się zaplątała. Trzeci odcinek… nie mam pojęcia kto jest winny i to jest świetne w tym filmie. Znienacka pojawiają się nowe wątki, które mogą wywrócić cały nasz misternie układany plan rozwiązania zagadki do góry nogami. To wciąga nie dając nam możliwości wyłączenia się nawet na chwilę. I chcemy więcej. Więcej!

I ja się pytam, dlaczego mi to robisz Apple?

Gwarantuję Wam, że będziecie wściekli na Apple. W dniu premiery pojawiły się trzy odcinki serialu. Tej nocy niewiele też spałem. Tak dobrze wchłanianego serialu dawno nie kosztowałem. Wyczekiwanie do kolejnego piątku było udręką i próbą mojej cierpliwości. Apple… wstydź się za to! Wczoraj, gdy pojawił się nowy odcinek zasugerowałem żonie, że uśpimy wszystkie dzieciaki po obiedzie abyśmy mogli przejść o krok dalej w opowiadanej historii. Jej instynkt macierzyński wygrał z moim i skończyło się na delikatnym wskazaniu palcem w czoło. Warto jednak było czekać. Czwarty odcinek jeszcze bardziej zamotał wątki zmuszając umysł do tworzenia rozpaczliwych wizualizacji finału serialu. Mam nadzieję, że dotrwam do piątku, a Wy macie szczęście, jeśli nie włączyliście tej produkcji, bo macie przed sobą cztery godziny mocnego wałkowania głowy.

A ja siedzę sobie teraz późno w nocy i pomyślałem, że jeśli nie wiesz, za jaki serial się zabrać to mam dla Ciebie „W obronie syna”. Może Apple nie rozpieszcza nas nowymi produkcjami tak często, jak Netflix, ale jeśli będą miały poziom jak ten serial to nie będę ich pospieszał z przygotowywaniem nowych produkcji. Jedyne co może Was zdenerwować to dozowanie emocji… raz na tydzień. Mimo to warto. Nie będziecie żałować żadnej minuty.

Serial „W obronie syna” (Defending Jacob) w Apple TV+oglądaj

Przemysław Marczyński

Współautor książki "macOS. Proste Poradniki" - www.prosteporadniki.pl. O technologii pisze od ponad 15 lat. Tworzył podcasty o Apple.
Komentarze (3)
L

3 komentarze

  1. Adam Konopka

    Nie wiem czy to jeszcze działa czy nie ale chyba dostęp do apple tv był darmowy przez 7 dni. Postanowiłem spróbować coś tam obejrzeć, tak szybko jak włączyłem tak szybko wyłączyłem. Dla mnie produkcje apple to koła i mogiła, nie dało się tego oglądać. Dlatego nawet po takim opisie nie dam się namówić na oglądanie. Niestety obecnie nie ma sensownych pozycji które można oglądać w telewizji jaka by ona nie były, tak jak tworzona muzyka, szmira i mogiła.

    • Przemysław Marczyński

      Zdecydowanie są sensowne. Jedyny minus to jest ich mało. Pytanie tylko ile mamy czasu na oglądanie TV. O gustach się jednak nie dyskutuje więc nie wchodzę w przekonywanie co jest dla kogo 🙂

    • Mariusz

      Nie zgodzę się z Tobą. Obejrzałem większość produkcji, jakie wypuścili i poza kilkoma wyjątkami większość z nich jest na rewelacyjnym poziomie i miło się to ogląda. Szczególnie, ze widać ze kręcone jest to przez profesjonalistów, a nie wypuszczone w formie papki dla gimbazy jak na Netflix.