Moje wcześniejsze przypuszczenia, że nowy iPad Pro to model „przejściowy” mocno się potwierdzają. Wygląda na to, że Apple oszczędza, stosując sprawdzone już wcześniej elementy. Nie zmienia to faktu, że nowe iPady są przełomowe, ale głównie z powodu LiDAR-a.
Procesor A12Z to A12X, ale ze zmienioną nazwą
Cytowane przez Mac Rumors różne źródła, potwierdzają, że układ A12Z nie tylko wyniki testów wydajności ma niemal identyczne z A12X. Wszystko wskazuje na to, że „nowy” ósmy rdzeń graficzny, który nagle „pojawił” się w nowej wersji procesora był tam zawsze. A12X miał 7 rdzeni graficznych w użyciu, jednak wygląd i podział strukturalny w jego wnętrzu wskazuje na 8 rdzeni graficznych i jest wg cytowanych analityków z TechInsights identyczny z A12Z. W przeciwieństwie do procesorów A stosowanych w iPhone’ach te dla iPadów zazwyczaj nie mają wbudowanej pamięci RAM, która znajduje się w osobnym układzie.
No i bardzo dobrze
W zasadzie nie ma się co dziwić takim oszczędnościom. iPad Pro 2020 „wiosna” i tak już długo kazał na siebie czekać, a ma kilka wyjątkowych cech. Jedna z nich, czyli LiDAR, to prawdziwy „game changer”. Poprzednio iPady Pro przeskoczyły całą generację procesorów, teraz będzie dość podobnie. Wiele wskazuje na to, że następne wersje iPadów Pro pojawią się być może jesienią, choć z powodu dyskutowanego wewnątrz Apple przesunięcia premier iPhone’ów nawet o kilka miesięcy, być może, też trochę później. Wiele wskazuje na to, że będą wyposażone w obecnie planowany do iPhone’ów A14 „X”.
Jedyna rzecz, która w tym zamieszaniu może martwić, to ewentualna zmiana formy obudowy w następnych iPadach Pro. Oby nie spowodowała ona konieczności wymiany na nowszą wersję pięknych, funkcjonalnych, ale drogich klawiatur Magic Keyboard.
Zaraz – to „bardzo dobrze”, że Apple ściemnia o nowej wersji procesora?
Może w iPadzie z 2018 softwerowo by odblokował ten ósmy rdzeń? To by było dobrze.
Nie kupię. Liczyłem, na A13X… Mimo wszystko…
Nie chcę bronić, zwłaszcza, że już niejedną rzecz odwalili, ale w tym wypadku to z czym kłamią? Nie mówią nawet, że to A13, co dopiero A13X, nieprzypadkowo nazwali go *A12*Z. Stwierdzenie: „software’owo odblokowali” akurat świadczy już o pewnej ignorancji – poczytaj może, co to jest binning, „technika” wykorzystywana od zawsze przez dosłownie wszystkie firmy z segmentu pc np. gpu. I to jest na 99,9% to, co się stało. Nikt nikogo nie oszukuje, a jest to odświeżona (inna, a więc nowa) wersja tego soca.
Inną kwestią jest sensowność wypuszczenia takiego modelu, ale zwłaszcza w kontekście jesiennej premiery, która jeśli się potwierdzi to, o ile pokażą znowu nowe modele (wszystkie – 11/12,9″, wifi/wifi+cell), będzie po prostu bezczelnością wobec obecnie kupujących. Wszyscy jednak pamiętają, co było z iPadem 3 z retiną… Jeśli jednak tak się nie stanie – cóż, niestety nikt nikogo nie oszukuje, a wypuścili, co chcieli, jak mówiłem, na szczęście nie nazywając tego przynajmniej „A13X”, ani nie mówiąc o jakimś ogromnym wzroście w wydajności. Chwalili się już bardziej poprawionym układem chłodzenia. Powiem więcej – nawet nie przypominam sobie, żeby w ogóle odnosili się do szybkości względem poprzednich soców na stronie produktu. Chwalą się tylko, że jest szybszy niż część pc, a także właśnie tym ósmym rdzeniem oraz wspomnianym chłodzeniem.
Odpowiedzi w mobilnej wersji chyba nie za bardzo działają na stronie. Oczywiście komentarz był kierowany do „Dobrze, że kłamią”.