^

MacBook Pro 16˝ okiem użytkownika Air 2013

Jaromir Kopp

4 marca 2020

Mija już kolejny miesiąc, odkąd MacBook Pro 16˝ trafił w moje ręce. Po ponad sześciu latach używania MacBooka Air jest to naprawdę ogromny skok. Zmieniło się bardzo wiele, od portów, przez technologię ekranu i wbudowane układy, po w tym przypadku, oczywiście, wielkość.

Komputer na lata

Mój poczciwy Air i7 z 8 GB RAM nadal nadaje się do większości z moich prac, jednak często już dostaje zadyszki. Sześć i pół roku temu zakup takiej konfiguracji był dobrym wyborem. Poza koniecznością zmiany komputera motywacją do zakupu były nowe technologie zastosowane w Air 2013. Pierwszy raz Apple zamontował dysk PCIe, zastosowano też po raz pierwszy Wi-Fi 802.11ac. Dawało to Air przewagę nawet nad ówczesnymi MBP (poza ekranem).

Pojawienie się nowego MacBooka Pro 16˝ również zbiegło się z narastającą potrzebą wymiany Air, choć nie tak naglącą jak 6 lat temu, gdy MacBook 2007 przestał być wspierany. Również nowy MBP16 może pochwalić się kilkoma niestosowanymi wcześniej rozwiązaniami. Pojawił się trochę większy ekran, który mieści o 14% więcej pikseli. Zastosowano nową klawiaturę, nowy system głośników i mikrofonów, procesor nowszej generacji i nowsze układy graficzne. System chłodzenia również jest wydajniejszy. To wszystko niewielkim kosztem rozmiaru i masy względem poprzednika. Jednak najważniejsze są proporcje cenowe. Za te same pieniądze kupujemy komputer z wymienionymi wcześniej udoskonaleniami, ale i z dyskiem dwa razy większym, bo 512 GB.

Czy aby nie za ciężki?

MacBook Pro 16˝ zaskoczył mnie masą, choć oczywiście wiedziałem, że od Air będzie cięższy. Jednak po kilku godzinach pracy w mój ulubiony sposób, czyli trzymając komputer na kolanach, mogę powiedzieć, że wcale nie odczuwa się tego ciężaru. Jedynie mogę zauważyć, że jest cieplejszy od Air. Na szczęście niezależnie do tego,
czy obciążam go naprawdę ciężką pracą (44°C), czy tylko piszę tekst (38°C), nie powoduje to dyskomfortu. Podałem temperaturę spodu obudowy mierzoną 1/3 od tylnej krawędzi. Jak widać, różnice nie są wielkie, niezależnie od obciążenia. Być może latem będzie to bardziej uciążliwe.

Komputer, choć jest o 750 g cięższy od Air (~60%), to bez problemu można unieść go jedną ręką, trzymając za róg. Obudowa MacBooka Pro bez trudu znosi takie obciążenie.

Czy aby nie za wielki?

Ekran jest wielki. Po latach spędzonych z 13,3˝ robi ogromne wrażenie, nie tylko wielkością. Jednak od razu zaznaczam, że wielki, ale nie za wielki. Jest idealny, nawet gdy pracuje się z komputerem na kolanach. Doskonale wypełnia pole widzenia. Ma się chwilami wrażenie, że dzięki minimalnym ramkom ekran nie ma końca. Pięknie.

Jakość obrazu przy przejściu z rozdzielczości 1440 × 900 (Air nie miał Retiny), na 3072 × 1920 i większa przestrzeń na okna i narzędzia zadziwia. Jednak to nie wszystko. Głębia kolorów, kontrast i dynamika barw przez te sześć lat bardzo się poprawiły.

Czy aby nie za głośny?

Nowe wentylatory są wydajniejsze głównie dzięki zastosowaniu większych otworów w radiatorze. Dzięki temu względem 15˝ nie jest głośniejszy. Jednak pisząc o głośności, bardziej mam na myśli nowy system dźwięku w MacBooku Pro 16˝.

Może gdy jesteśmy oddaleni do MBP16, to dźwięk nie jest zbyt głośny, ale gdy siedzi się przy komputerze, trzeba uważać, bo można się przestraszyć, jeśli zapomnimy zmniejszyć wzmocnienie.

Głośność nie jest oczywiście wadą, a w połączeniu z zadziwiającą jak na wielkość urządzenia dynamiką w sporym zakresie tonów potrafi dosłownie wgnieść w fotel. Dodatkowo dźwięk jest bardzo, ale to bardzo przestrzenny. Największe wrażenie zrobił na mnie fragment Blade Runnera 2049 w scenie z kasyna, gdy co chwila włącza się nagłośnienie. Niesamowite wrażenie potęgi i czystości dźwięku. Jak na notebooka oczywiście.

Warto zaznaczyć, że gdy ustawiamy bardzo duży poziom głośności, to basy są mniej słyszalne, zaczynają mocno przeważać tony średnie. Z tak małych głośników nie da się wydobyć bardzo głośnego basu bez zniekształceń, charczenia czy innych nieprzyjemnych efektów, w tym drżenia obudowy. Apple limituje siłę basu, ale zapewniam Was, że gdy się jest w odległości do 2 m od komputera, to nie ma sensu ustawiać głośność powyżej 60%, a mniej więcej do takiej wartości basy grają „równo” z resztą tonacji.

Przy okazji Blade Runnera 2049 należy wspomnieć znów o ekranie. W końcu zobaczyłem niuanse w kolorach scen tego dzieła.

Solidność

Jak już pisałem, MacBook Pro 16˝ sprawia bardzo solidne wrażenie. Nie tylko większą masą, ale całą konstrukcją obudowy i jej zachowaniem. Domykanie i uchylanie ekranu działa w jakiś magiczny sposób. Od razu zaznaczę, że w MacBook Air nie narzekałem też na obudowę ani „klapę”, choć po 6,5 roku zawiasy trochę się wyrobiły. Być może dlatego, że zdarzyło mu się zlecieć z dwóch metrów na drewnianą podłogę i raz też dostał krzesłem w pokrywę ekranu. Mam nadzieję, że podobne testy wytrzymałości nie przytrafią się nowemu MacBookowi Pro. Szkoda podłogi.

Kiepskie wrażenie sprawia kabel zasilający USB-C. Przy idealnym wykonaniu komputera wygląda, jakby był z innego, gorszego świata, a z opowieści znajomych wiem, że jego żywotność bywa kiepska. Przez sześć lat zamęczyłem dwa zasilacze, a w zasadzie ich kable do Air. Obawiam się, że z kablem USB-C do Pro może być gorzej. Jednak jest pewna zaleta — w razie problemów wystarczy zmienić przewód, a zamienników jest na rynku całkiem sporo.

Wydajność

Dla wielu z Was te informacje mogą być najważniejsze. Niestety moja baza odniesienia jest raczej dość egzotyczna z racji konfiguracji CTO i wieku. Jednak inną nie dysponuję, więc i tak opowiem.

Choć wiedziałem, że MacBook Pro 16 musi być i jest szybszy od mojego starego Air, nie znałem skali różnicy w wydajności. Pewnie i Wy jesteście ciekawi, choć porównanie — jak wspomniałem — dotyczy dość egzotycznych urządzeń. Aby poznać konkretne liczby, wykonałem mój standardowy test iMovie oraz to, co obecnie dla mnie najważniejsze: porównanie szybkości kompilacji.

iMovie: w końcu MacBook pokonał iPhone’a!

Testy iMovie, w którym rywalami są komputery i iUrządzenia przeprowadzam już od kilku lat. Pierwszy odbył się w 2013 roku. MacBook Air i7, ten, który i dziś stanął do walki, przegrał z kretesem z iPhone’em 5s. Sytuacja nie zmieniała się przez lata, aż do momentu, gdy w szranki z moim iPhone’em 7 Plus stanął nowiusieńki MacBook Pro 16˝ w podstawowej konfiguracji.

Jeżeli zechcecie skonfrontować swoje urządzenia, to projekt testowego filmu można pobrać (w wersji dla iMovie iOS) z mojego iCloud Drive. Daje się on zaimportować do iMovie dla macOS, a z niego przenieść do Final Cut Pro X.

Oto wyniki:

MacBook Pro 16˝: 30 s (36 s w FCPX).

iPhone 7 Plus: 44 s

MacBook Air i7 2013: 167 s (prawie 6 razy wolniej).

Od razu zaznaczam, że walka nie była do końca uczciwa. iMovie używa Apple VideoToolbox, czyli zestawu bibliotek, które bez angażowania programisty, zapędzają do kodowania wideo wszelkie dostępne w danym sprzęcie zasoby. W przypadku MBP 16 są to: i7, Radeon 5300 i T2. Ten ostatni ponoć jest zmodyfikowaną wersją A10 znanego właśnie z iPhone 7 Plus. Dlatego w końcu iMovie przegonił iPhone’a, choć w niezbyt imponujący sposób. MacBook Air został „rozjechany” w tym teście.

Inny popularny test dla Final Cut Pro X BruceX Test — 5K mój MacBook Pro 16˝ w podstawowej konfiguracji kończył w 18 sekund.

Kompilacja Make, GCC

To bardzo ważny test dla moich ostatnich poczynań. Choć kompilacja całego projektu nie zdarza się często, to zanim przesiadłem się na MacBook Pro, równała się stracie ponad trzech minut. Teraz już nie jest tak źle. Kompilację wykonałem z parametrem -j4 dla Air i -j12 dla Pro. Liczba określa, na ile wątków Make ma rozdzielić pracę. Przypomnę, że i7 ma po dwa wątki na rdzeń.

MacBook Pro 16˝: 56 s

MacBook Air i7 2013: 193 s

Nowy MacBook okazał się niemal 3,5 razy szybszy. To sporo. Bardzo podobna różnica wynikała z danych prezentowanych w GeekBench.

Xcode i ObjC

Jeszcze większa różnica pojawiła się podczas testów szybkości kompilacji w Xcode. Jak na moje możliwości dość duży i stary projekt układanki (Lu) Art Puzzle kompilował się na MBP prawie 4,5 razy szybciej niż na Air. Jeszcze gorzej MBA radził sobie z uruchomieniem symulatora.

MacBook Pro 16˝: 10 s

MacBook Air i7 2013: 44 s

Xcode i Swift

Tu niestety miałem do dyspozycji tylko maleńki projekcik. Różnica w prędkości kompilacji nie jest wielka (2,5 razy), ale może to wynikać z faktu, że MBP nie miał się gdzie „rozpędzić”.

MacBook Pro 16˝: 7 s

MacBook Air i7 2013: 18 s

Za to podczas edycji programu w Swift wreszcie Xcode nie zastanawia się po kilkanaście sekund, czy w kodzie są błędy, teraz odbywa się to niemal na bieżąco.

Czy takie zmiany to wiele jak na sześć lat, musicie ocenić sami. Dla mnie jednak to bardzo odczuwalna ulga, choć mam wrażenie, że przez ten czas postęp w procesorach Apple był znacznie większy. Jednak nie zawsze wydajność jest najważniejsza. Czasem istotniejsza może być wygoda pracy.

Touch Bar, wiedziałem, że to mi się spodoba

Być może mój entuzjazm jest większy, bo jako użytkownik MacBooka Pro 16 nie zostałem dotknięty problemem braku fizycznego klawisza ESC. W szesnastce jest tam, gdzie być powinien, w formie znanej z „normalnych” klawiatur. W praktyce Touch Bar mnie urzekł. Może nie wszystkie jego funkcje są przydatne, ale nawet trywialne dodawanie tapbacków w Wiadomościach jest znacznie łatwiejsze, nie wspominając o emotikonach. Zaskoczyła mnie ilość programów, które współpracują z Touch Bar. Czasem jednak, na szczęście rzadko, mam wrażenie, że w niektórych aplikacjach to kwiatek do kożucha.

Sterowanie muzyką i filmami, przewijanie, wybór napisów do wideo i ścieżki dźwiękowej to naprawdę fajne zadania dla paska. W wielu aplikacjach biznesowych i produkcyjnych, w tym Xcode czy Final Cut Pro X, a nawet iMovie, funkcje, które pojawiają się na pasku, są bardzo przydatne. Najbardziej zaczynałem doceniać Touch Bar po przesiadce na staruszka MacBooka Air, gdy ręka sięgała do paska… a napotykała klawisze funkcyjne. Sporadycznie pasek sprawiał też problemy, gdy nie raczył się przełączyć wraz ze zmianą aplikacji.

Niestety spotkało mnie spore rozczarowanie związane z aplikacjami Catalist, czyli tymi z iPada. Nawet systemowe, dostarczane przez Apple, nie wspierają Touch Bar. Wielka szkoda, bo np. w Dom aż się prosi o użycie paska do zmiany pokojów, stanu akcesoriów czy uruchamiania scen.

Z prawej strony paska znajduje się całkowita (subiektywnie) nowość. Nigdy nie miałem komputera z Touch ID. Działa znacznie szybciej i pewniej niż w iPhone’ach, choć należy przyznać, że do komputera nie sięga się z mokrymi palcami.

Z ciekawostek warto dodać, że mój stareńki Apple Watch s2 z MacBook Pro reaguje wyraźnie (nawet ponad dwa razy) szybciej. Wcześniej myślałem, że za szybkość odblokowywania komputera czy „zatwierdzania” hasła w większym stopniu odpowiada zegarek niż komputer. Bardzo prawdopodobne, że to zasługa T2.

Gładzik, czyli czasem i wielkość się liczy

Odkąd używam MBA, przestałem korzystać z myszy. Nawet podczas prac graficznych wystarcza mi gładzik. Bardzo lubię gładziki, odkąd zobaczyłem pierwszy komputer z takim następcą myszki, czyli Apple PowerBook 520 w 1994 roku. Najbardziej w touchpadach doceniam gesty i te w zasadzie nie zmieniły się przez te sześć lat, które są dla mnie punktem odniesienia. Jednak nowy „magiczny” gładzik w PowerBooku Pro 16˝ nie dość, że jest wielki, to zamiast ruchomych części stosuje Force Touch. Dzięki temu można „klikać” na jego całej powierzchni. To dla mnie bardzo miła nowość. Dodatkowo rozpoznaje dwa poziomy nacisku. Normalnie się w nim zakochałem, choć to w zasadzie nic nowego.

A! Jeszcze jedna ważna uwaga. Haptyka, która nie tylko sygnalizuje wciśnięcia, ale również może być używana do przekazywania informacji, np. w iMovie, gdy przesuniemy kursor poza zakres, gładzik informuje nas o tym szturchnięciami w palec.

Klawiatura nożycowa

Niektórzy mogą uznać, że miałem sporo szczęścia. Ominąłem komputery z niesławną klawiaturą motylkową. Z tego powodu moje zachwyty nad ulepszoną wersją w MBP16 mogą być mniejsze niż osób ciężko doświadczonych przez motylki. Choć moje palce pościerały lakier z klawiszy w MBA, nigdy się na działanie mechanizmów jego klawiatury nie skarżyłem. Jednak klawisze w MacBooku Pro 16˝ są wyraźnie wygodniejsze. Skok, pewność działania przy umiarkowanym oporze i wyczucie „kliku” jest rewelacyjne. Są delikatnie głośniejsze. Mam tylko nadzieję, że po czterech latach nie uda mi się wytrzeć prześwitujących dziurek w klawiszach, a ich niezawodność będzie przynajmniej taka, jak w MacBook Air 2013.

Jabłko nie świeci!

Gdy spojrzałem na komputer z drugiej strony, coś mi nie pasowało. Piękne błyszczące jabłko jest, ale ciemne! Po dwudziestu latach używania PowerBooków G3, iBooków i MacBooków ze świecącym jabłkiem zasmuciło mnie to lekko, ale nie do takich zmian Apple już nas przyzwyczaiło.

Wi-Fi

Oba moje komputery mają Wi-Fi standardu 802.11ac (obecnie zwanym WiFi-5), jednak MacBook Pro jest o jedną trzecią szybszy od Air. Rozbieżność wynika z tego, że standard ac dla 5 GHz przewiduje (tak jak i np. N) różne ilości modułów transmisji. Jeden pozwala osiągnąć 434 Mb/s, dwa 867 (to maksymalna prędkość dla Air oraz MacBook Pro 13˝ 2x TB), trzy zaś 1300 Mb/s (to wartości osiągane przez MBP 13˝ 4x TB, 15˝ i 16˝). Warto te parametry wziąć pod uwagę przy wyborze routera lub access pointu, który będzie obsługiwał lokalną sieć. Nie wszystkie standardu „ac” pozwalają na transmisję z maksymalną obsługiwaną prędkością. Oznaczenia sprzętu Wi-Fi też bywają mylące. Zazwyczaj podawana przez producentów prędkość 1200 Mb/s oznacza maksymalnie 867 Mb/s w paśmie 5 GHz (dla „ac”) oraz 450 Mb/s dla pasma 2,4 GHz. Warto poszukać urządzeń z przepustowością łączną 1750 Mb/s lub większą. Te wartości mają mniejsze znaczenie, jeżeli nie transmitujemy danych w sieci lokalnej np. pomiędzy urządzeniami lub lokalnym dyskiem sieciowym NAS. No chyba że ktoś jest szczęśliwym użytkownikiem gigabajtowego dostępu do internetu. Trochę szkoda, że Apple nie zdecydowało się na zastosowanie już Wi-Fi 6.

Zauważyłem, że mój MacBook Pro 16 ma pewną przypadłość. Często prędkość połączenia potrafi spaść z 720 do ledwie 14 Mb/s. W identycznej sytuacji i miejscu MacBook Air łączył się z mniejszą prędkością (~530 Mb/s), za to stabilnie i bez takich spadków. Nadal nie wiem, czy winna jest inna konfiguracja anten i ich ułożenie, czy inne oprogramowanie modułu Wi-Fi, bo parametry odstępu od szumów i poziomu sygnału w MBP są nawet przy tych spadkach lepsze niż w MBA. Jeżeli sprawa nie wyjaśni się przez najbliższy miesiąc, trzeba się będzie skonsultować z Apple Care.

Bateria

Jeszcze żaden MacBook nie był wyposażony w tak pojemną baterię. To aż 100 Wh! Poprzednik, czyli MBP15 miał baterię około 87 Wh. Jednak nawet gdyby w tej ciut większej obudowie zmieściła się jeszcze potężniejsza bateria, to byłby z nią spory problem podczas podroży lotniczych. 100 Wh jest górnym limitem pojemności baterii litowo-polimerowych dopuszczonych do przewozu w bagażu podręcznym drogą lotniczą.

Czy 100 Wh to dużo? A to zależy. MacBook Pro ma procesor o „mocy” w porywach do 45 W. Do tego karta graficzna AMD Radeon Pro może pobrać w szczycie kolejne 55 W. Można wyliczyć, że podczas maksymalnego obciążenia przynajmniej teoretycznie bateria może być wyssana w godzinkę. Jednak to raczej tylko teoria. Niestety, jeżeli ktoś postanowi wyrenderować film 8k, pracując na zasilaniu bateryjnym, to może się ono wyczerpać w 2—3 godziny. To są na szczęście sytuacje ekstremalne.

Podczas pisania tekstów czy oglądania filmu moc pobierana z baterii oscyluje w granicach 8—15 W. To rzeczywiście pozwala na 10—11 godzin lekkiej pracy. Wszystko zależy od sposobu użytkowania. Jednak na dobre 6 godzin można raczej liczyć, nawet gdy jest się programistą lub pracuje z grafiką 2d.

Zasilacz

Ten też bije rekordy. 96 W konieczne jest, bo tyle, a nawet więcej może wynieść szczytowy pobór mocy CPU i GPU, nie wspominając o energii do ładowania baterii. Tu granicą może być technologia, a nie prawo przewozów lotniczych. Specyfikacja USB-C przewiduje dostarczanie kablem 100 W mocy i na razie nie zanosi się na więcej. Podczas testu renderingu 3D w Blenderze, który używał karty graficznej i procesora, udało mi się przekroczyć maksymalną moc zasilacza. Choć podawał on 96 W, to przez dobre 30 sekund komputer wspierał się dodatkowy zasilaniem z baterii o wartości ponad 30 W. Razem zużywał więc co najmniej 126 W.

USB-C i dongla

Jakoś nigdy nie przejmowałem się narzekaniem na skromną liczbę i gamę portów w nowoczesnych MacBookach. Wcześniej i tak zazwyczaj miałem komputery z dwoma portami USB i wyjściami do monitora, które wymagały adapterów. Teraz nawet widzę spore zalety obecnych rozwiązań. Prymitywne huby USB-C udaje się kupić już za kilkanaście dolarów. Dzięki temu można zrobić sobie zestawy robocze — np. do jednego z hubów podłączyć adaptery służące do zasilania i debugowania wybranych rodzin mikrokontrolerów i zamiast przepinać kilka urządzeń, zmieniać jeden hub z dodatkami.

Jedyne, czego się obawiam, to trwałość gniazda USB-C, które sprawia wrażenie dość delikatnego, jednak nie słychać specjalnie narzekań na awaryjność.

T2

Ponoć ten układ przysparza problemów. Być może, ale z wiekiem już coraz mniejsze. Ja jednak cieszę się, że mam komputer z procesorem Apple. Choć nie jest to główny CPU, ale to na jego barkach spoczywają bardzo odpowiedzialne zadania. Jest kontrolerem dysku i odpowiada za jego szyfrowanie. To on obsługuje mikrofony, w tym ich sprzętowe wyłączenie oraz Hey Siri. Obsługa Touch ID i przechowywanie najważniejszych kluczy szyfrujących w bezpiecznej enklawie też jest jego zdaniem. Teraz dodatkowo pod kontrolą macOS 10.15 Catalina odpowiada za blokadę iCloud Apple ID. Do tego dochodzi obsługa kamery Face Time i wspomaganie przy kodowaniu wideo, kontrola systemu (SMC) i pewnie jeszcze kilka mniej poważnych funkcji.

T2 może budzić lęk u osób, które nie wykonują kopii danych. Gdy coś się stanie z komputerem, to w wielu przypadkach nie będzie sposobu na odratowanie zawartości dysku. Przepadnie wraz z kluczami szyfrującymi zaszytymi w bezpiecznej enklawie. Początkowo T2 w roli kontrolera audio sprawił sporo problemów profesjonalnym muzykom, bo nie chciał współpracować z wieloma interfejsami audio na USB.

Jednak w moich zastosowaniach T2 daje na razie więcej pożytku niż problemów. Bez strat wydajności mogę szyfrować dysk, a choć z kodowania wideo nie korzystam zbyt często, to T2 też znacznie przyśpiesza ten proces, co wykazały testy.

Stabilność

Niestety muszę przyznać, że pod kontrolą tego samego systemu stareńki Air wydaje się bardziej stabilny. MacBook Pro 16˝ kilka razy zachował się nieprzewidywalnie. Są to sporadyczne przypadki, ale statystycznie zdarzają się częściej niż wcześniej. Jak i chyba we wszystkich innych egzemplarzach, w moim MBP słychać czasem „pyknięcia”, gdy odtwarzanie dźwięku jest zatrzymywanie lub przeskakujemy między utworami. Apple obiecuje naprawić ten problem za pomocą aktualizacji oprogramowania. Mam nadzieję, że przy okazji naprawią też Wi-Fi.

Monitory

Sporadycznie korzystam z monitorów, tym bardziej doceniam wielkość ekranu wbudowanego. Jednak warto dodać, że MBP 16 potrafi, jak poprzednicy, obsłużyć cztery dodatkowe monitory 4K, a w przypadku monitorów 6K o jeden więcej niż 15˝, czyli aż dwa.

Drobne wady nie przysłaniają mi dużych, a nawet ogromnych zalet nowego komputera. Do moich zastosowań MacBook Pro 16˝ jest naprawdę dobrym wyborem i jest wart swojej ceny.

Jaromir Kopp

Użytkownik komputerów Apple od 1991 roku. Dziennikarz technologiczny, programista i deweloper HomeKit. Propagator przyjaznej i dostępnej technologii. Lubi programować w Swift i czystym C. Tworzy rozwiązania FileMaker. Prowadzi zajęcia z IT i programowania dla dzieci oraz młodzieży, szkoli też seniorów. Współautor serii książek o macOS wydanych przez ProstePoradniki.pl. Projektuje, programuje oraz samodzielnie wykonuje prototypy urządzeń Smart Home. Jeździ rowerem.
Komentarze (3)
L

3 komentarze

  1. aomei

    Przesiadka z Clio do Passata zawsze będzie wiązała się z zachwytami. Wszystko jest lepiej.

  2. Artur

    Jaromir gratuluje nowego MBP, niech służy 🙂

  3. Olek

    A jak jest z tym grzaniem – szczególnie po podłączeniu do zewnętrznego monitora? Ponoć masakra jakaś? Jak to u Ciebie wygląda? Będę wdzięczny za info gdyż zastanawiam nie nad wersją 16″ vs 13″ (2020).