Dwóch muzyków-programistów wpadło na pomysł, jak zablokować pozwy oparte na podobieństwie melodii. Czy to koniec koszmaru twórców piosenek, którzy przypadkiem stworzyli coś podobnego do innego utworu, czy tylko ciekawostka prawno-matematyczno-logiczno-muzyczna?
Na zadziwiający pomysł wpadło dwóch muzyków z zacięciem programistycznym. Damien Riehl oraz Noah Rubin stworzyli algorytm, który wygenerował każdą możliwą kombinację 8 dźwiękowych, 12-taktowych melodii. Komputer generował około 300 000 zestawów na sekundę. Po skończonej pracy, autorzy pomysłu zapisali wszystkie „utwory” w postaci plików MIDI i udostępnili publicznie na licencji Creative Commons Zero.
Od lat znane są mniej lub głośniejsze sprawy posądzenia muzyków o plagiat. Nawet jeżeli rzeczywiście zbieżność melodii jest przypadkowa, to pozywającemu wystarczyło, że udowodnił przed sądem możliwość zasłyszenia przez pozwanego melodii, którą mógł się „zainspirować”. Na takiej podstawie zapadło wiele głośnych wyroków i często muzycy, którzy mieli czyste twórcze intencje, musieli się dzielić tantiemami z innymi, którzy podobną melodię skomponowali już wcześniej. Oczywiście plagiat to nic dobrego, ale w muzyce, gdzie jak udowodnili Damien Riehl i Noah Rubin „ilość kombinacji jest ograniczona”, często może dochodzić do nieporozumień i fałszywych oskarżeń.
Obrona takiej sprawy „o plagiat” w sądzie może kosztować miliony dolarów, a wynik nigdy nie jest pewny. Riehl i Rubin mają nadzieję, że wydając publicznie melodie, uniemożliwią wniesienie wielu z takich spraw przed sąd.
Oto prezentacja TED, na której twórcy „wszystkich melodii” wyjaśniają założenia projektu.
Z innej beczki. Wiele razy padałem ofiarą muzycznych trolli na YouTube. Jako podkład do filmów używałem melodii samodzielnie „złożonych” z klocków dostępnych w GarageBand lub gotowych podkładów z iMovie. Okazało się, że spryciarze tworzyli bardzo podobne melodie i ich odciski cyfrowe wysyłali do Google’a w celu automatycznej analizy naruszenia praw, co do muzyki. Jak się domyślacie, wiele razy następowało „spasowanie” spreparowanej melodii z podkładem, który legalnie mogłem zastosować w filmie. 80% trolli poddawało się po pierwszym moim proteście i wyjaśnieniu przekazanym przez system YouTube. Kolejne 15% było bardziej uparte, ale eskalacja protestu skutkowała. W jakiś 3 przypadkach się poddałem. Podejrzewam, że wielu początkujących YouTuberów nie walczyło z trollami muzycznymi i musieli dzielić się z nimi tantiemami z własnych filmów.
Źródło: Vice
Markę Synology kojarzycie zapewne z urządzeniami NAS. Te świetne dyski sieciowe dają możliwość przechowywania bezpiecznie…
Na rynek wchodzą dwa nowe głośniki marki Sonos: Era 100 i Era 300. Model Era…
Akcesoriów, które możemy dodać do naszego inteligentnego domu jest coraz więcej. Do tego zacnego grona…
Wiecie, że jedna z najlepszych baz danych - FileMaker (obecnie zmieniana jest nazwa na Claris),…
Elon Musk wszedł na Twittera i zrobił rewolucje. Ostateczną ocenę jego poczynań w tym serwisie…
Ten produkt miał już nie istnieć. Kiedy pojawiły się informację, że Apple nie przedłuży życia „dużego”…
Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.