^

Kwestia przesiadki

Robert Wojno

10 marca 2019

Niedawno mój znajomy zniszczył sobie iPhone’a, wracając z imprezy. Nie tyle stłukł szybkę, ile po prostu zmasakrował cały telefon. Zdarza się. Urządzenie miało już kilka lat, swoje odsłużyło i znajomy uznał to za znak od wszechświata, że czas wymienić je na nowszy model.

Kiedy kilka dni później zapytałem go, którego iPhone’a kupił, odpowiedział, że żadnego i pochwalił się zdjęciami z nowego Huaweia P20. Zdziwiłem się początkowo, że porzucił iOS dla Androida, ale kiedy zacząłem się nad tym zastanawiać, to taka decyzja wydała mi się nawet logiczna.

W chwili obecnej obydwa systemy są do siebie dość podobne

Co prawda, iOS jest wydajniejszy i odrobinę bardziej intuicyjny. Telefony z Androidem nadrabiają ten brak wydajności ilością RAM-u i lepszymi podzespołami, pozostając przy tym nadal tańsze. Jeśli chodzi o wygodę korzystania z systemu, to w 90% przypadków schodzi ona na dalszy plan, bo korzystamy głównie z aplikacji, a te są praktycznie takie same.

W przypadku produktów z nadgryzionym jabłkiem płacimy więc głównie za markę, a w zamian nie dostajemy nic nadzwyczajnego. Hardware Apple już dawno przestał być innowacyjny. System również niczym się nie wyróżnia. Wyjątkowa jest tylko cena.

W krainie zielonego ludzika

można znaleźć urządzenia, które w konkretnych zastosowaniach biją iPhone’y na głowę. Chcesz telefonu z superaparatem? – wspomniany wcześniej Huawei nadaje się doskonale i kosztuje połowę ceny najnowszego iPhone’a. Chcesz notować na telefonie? – Samsung Note. Chcesz grać w gry? – Razer Phone i tak dalej. Chcesz telefonu do WhatsAppa, Internetu i Spotify – iPhone jest do tego świetny, ale za 30% jego ceny można mieć Pocophone, Xiaomi, czy inne One Plus, które będzie działać dla statystycznego klikacza ekranu równie dobrze. To po co przepłacać?

Chodzą słuchy, że nowe iPhone’y nie sprzedają się tak dobrze

jak oczekiwało Apple i firma zmniejsza zamówienia u podwykonawców. Wcale mnie to nie dziwi. Klienci zorientowali się, że płacenie więcej za nadgryzione jabłko nie ma sensu. Mój kolega jest ze swojego Huaweia bardzo zadowolony i, patrząc na zdjęcia, jakie zrobił na piątkowym koncercie, wcale mu się nie dziwię.

Robert Wojno

Dziennikarz technologiczny i specjalista od treści internetowych. Miłośnik, ale nie fanboy Apple. Fan wszystkiego co technologiczne i gadżeciarskie. W moim domu tylko lodówka nie jest (jeszcze) podłączona do Internetu.
Komentarze (11)
L

11 komentarzy

  1. Soban

    pewnie jak się ma tylko iPhona, a z najbliższego otoczenia też wszyscy mają androidy, to faktycznie przesiadka może być niezauważalna. ale jak masz też komputer apple, a domownicy też mają iphony to już trochę kłopotliwe wypaść z tego „ekosystemu”

  2. Bartek

    „W przypadku produktów z nadgryzionym jabłkiem płacimy więc głównie za markę, a w zamian nie dostajemy nic nadzwyczajnego” – to napisane nic nadzwyczajnego, to m.in.:
    1. Bezpieczeństwo – dzięki dłuższej dostępności aktualizacji, szyfrowanych iMessage, kontroli aplikacji (tak wiem i tu zdarzają się wpadki), trudniejszego do złamania zabezpieczenia telefonu (FBI miało problem z odblokowaniem iPhone, jakoś nie słychać o takich problemach w stosunku do Androida)
    2. Lepsze podejście serwisu
    3. Dłuższy cykl życia urządzeń
    4. Kupując iPhone nadal jesteśmy klientem, biorąc z półki Androida stajemy się po trochu towarem.

    • bds

      Też uważam, że to kretyńskie zdanie – takie trochę, jakby pisał jakiś 16-latek, dla którego znaczenie mają kolorowe reklamy

    • marko

      Klientowi indywidualnemu może się wydawać, że serwis jest okej, ale ja jestem klientem korporacyjnym i widzę ile tego sprzętu trafia do serwisu z prostego powodu. To są buble. Co do bezpieczeństwa, to trzeba sporo naiwności aby wierzyć w to, że FBI nie mogło się dostać od jakiegoś telefonu. Przecież firmy współpracują z rządem i to była zwykła pokazówka abyś leciał do sklepu i kupił telefon, bo „nawet FBI nie ma do niego dostępu”. Dłuższy cykl życia urządzenia? Tak, ale pod warunkiem że Apple zaprzestanie wysyłania do użytkowników starszych urządzeń szkodliwych aktualizacji.

  3. Ablam

    korzystam z aplikacji bankowej na telefonie i choć androidy cieszą oko i są przyjaźniejsze dla kieszeni to jakoś nie mam zaufania do ich zabezpieczeń. Wiem że większość szajsu człowiek wpuszcza na własne życzenie, ale mimo wszystko ios jest na to mniej narażony.

  4. Marek

    Podzielam zdanie Albam i i Bartka. Ja płace więcej za to, że oprogramowanie systemowe i hardware jest z jednej stajni co stwarza dużo większe możliwości zabezpieczenia bezpieczeństwa. A telefon to dzisiaj nie tylko finanse ale dane. Oczywiście mam świadomość, że to nie jest absolutne bezpieczeństwo a jedynie zapewnienie warunków aby to bezpieczeństwo chronić.

    Zresztą czy tak dużo więcej się płaci za iPhone? Nie trzeba kupować flagowych modeli.

    Jedyny problem który mam z Apple to mnogość urządzeń, ich odmian, wariantów. Przestaje ogarniać. Zgubili się!

  5. bds

    Zastanawia mnie po ch… taki „artykuł” w tym serwisie? Kogo to obchodzi, że kolega sobie hujaweja kupił? Wolność wyboru… Jeśli ktoś potrzebuje tylko jednego urządzenia i używa paru apek typu fejs, insta itd., to pewnie wybór sprzętu ma mniejsze znaczenie. Ale jeśli ktoś używa paru urządzeń (iPhone, a nawet dwa, iPad, Mac, Watch) i zależy mu na tym, aby doskonale ze sobą współpracowały, to trudno znaleźć alternatywę dla ekosystemu Apple – o ile w ogóle ktoś ma potrzebę jej poszukiwania…

    PS. Niedawno zamieniłem kochanego SE na XSa i jestem zachwycony (nawet 8mka, której używam w pracy nie zbliża się do przyjemności z korzystania, jaką daje XS)!
    PS. 2. No i niech kolega za rok, dwa da znać, jak mu się ten hujawej sprawuje

    • masakra

      Bzdurzysz. Używam taniego xiaomi od 3 lat i jestem wciąż zadowolony. Żadnych problemów sprzętowych. Mogę robić to, co Apple zaoferuje za 10 lat, albo i wcale, bo ta firma się kończy. Coraz gorsze gnioty wydają. Jestem użytkownikiem korporacyjnym i powoli zaczynam mieć dosyć ich durnych wymysłów sprzętowych. Po prostu zrezygnujemy z Apple i kupimy coś innego.

  6. Borys

    No naprawdę dawno tak durnego, nic nie wnoszącego tekstu nie czytałem…

  7. andriej

    tragiczny tekst z uwagi na jego merytoryczną stronę. DO kosza.

  8. WW

    Zaskakuje mnie mnogość tekstów o wyższości jednego nad drugim. Zamiast merytorycznej oceny danego sprzętu czytamy, że jeden to zwala z nóg, drugi jest jeszcze lepszy, że jeden kosztuje tyle ale drugi dwa razy więcej. Świat jest tak zbudowany, że każdy znajdzie coś dla siebie – wybiera to co mu się podoba, do czego dany sprzęt mu ma służyć, czy go na niego stać. Ciągłe walki miłośników Windows, Androida czy IOS są po prostu nudne. Zwłaszcza że większość zajadle krytykujących (obojętnie jakiego producenta) nie ma nawet szansy na dokonanie porównania bo ani danego sprzętu nie posiada, ani na niego go nie stać. Myślę, że takie witryny jak choćby Mój Mac powinny być wolne oddzwonię tekstów na miarę tego powyżej. Cóż on bowiem wnosi? Dla mnie pokazuje frustrację autora, która wyraża się choćby w powielaniu pogłosek _”chodzą słuchy, że…”. A jak ja powiem, że chodzą słuchy, iż coraz mniej osób odwiedza adres Mój Mac – to oznaczać będzie, że już „padacie”? Będę wdzięczny jak zaczniecie prezentować nowości, podawać namiary gdzie je można kupić i za ile – ja tego oddzwonię Was oczekuję. A czy wszyscy? Nie wiem. Ale nie dajcie się zwieść budowaniu pozornej popularności budowanej na liczbie komentarzy pod tekstami. Bo wystarczy wrzucić na stronę taki jak ten powyżej i już zaczyna się burza w szklance wody. Tyle że niczemu ona nie służy.