^
WestJet Boeing 737 MAX 8 landing in Calgary, Alberta, Canada Wikipedia

To nie przez iPady spadają Boeingi 737 Max

Jaromir Kopp

21 marca 2019

Po zawieszaniu lotów wszystkich Boeingów 737 Max wywołanym już drugą katastrofą w podobnych okolicznościach wyszło na jaw, że piloci „Maksów” szkoleni byli za pomocą iPadów. Niektórzy „dziennikarze” faktoidów szybko dzięki temu zestawieniu znaleźli winnego: iPady.

Nowe silniki, brak symulatorów

Boeingi 737 Max zostały wyposażone w nowe wydajniejsze silniki z wentylatorami większej średnicy. Spowodowało to konieczność innego umieszczenia gondoli silnikowych. Skutkuje to powstawaniem dodatkowego momentu obrotowego podnoszącego nos maszyny, zwłaszcza podczas zmiany siły ciągu. Uniesienie nosa jest w samolotach o tradycyjnym układzie skrzydeł i stateczników bardzo groźne. Przy niedostatecznej prędkości może spowodować oderwanie strugi powietrza od górnej powierzchni skrzydła i powstanie wirów. Efektem tego jest gwałtowny spadek siły nośnej, która może doprowadzić nawet do korkociągu, jednocześnie ograniczając znacznie możliwość sterowania samolotem.

Właśnie tym skłonnością ma przeciwdziałać zaimplementowany w Boeingach 737 Max system komputerowy MCAS. Jego zadaniem jest analiza parametrów lotu (prędkość, kąt natarcia, ciśnienie na powierzchniach nośnych, moc silników itp.) i w przypadku zagrożenia przeciągnięciem, automatyczne bez wiedzy pilota korygowanie kąta natarcia. System można chwilowo wyłączyć manetką na wolancie, jeżeli pilot zacznie świadomie sam wprowadzać potrzebne korekty uniesienia dziobu.

Boeing pomimo tak istotnych zmian w aerodynamice nie decydował się na program szkolenia pilotów w pełnych symulatorach. Są one drogie i wymagałyby znacznych zmian względem wersji dla wcześniejszych modeli 737. Producent samolotów stwierdził, że pilotów przeszkolonych już na wcześniejszych modelach 737 wystarczy „doszkolić”, pokazując im różnice w pilotarzu za pomocą aplikacji instruktażowej na iPadzie.

Dwie podobne katastrofy

Na aerodynamice znam się lepiej niż na ekonomice koncernów produkujących samoloty, ale wydaje mi się, że takie oszczędności na symulatorach mogą bardzo dużo kosztować Boeinga. W ciągu dwóch lat wydarzyły się dwie katastrofy. Obie nadal niewyjaśnione. Jednak już znaleziono pewnie duże podobieństwa między nimi. Dotyczą one problemów z ustabilizowaniem lotu i gwałtownymi zmianami prędkości i wysokości (kąta natarcia). Wydaje się to mieć znaczny związek z działaniem systemu MCAS. W obu przypadkach piloci ponoć nie były najlepiej wyszkoleni na 737 Max.

Pokazuje to, jak wielkie znaczenie ma odpowiedni dobór narzędzi, również w szkoleniach.

Jako ciekawostkę dodam, że moc obliczeniowa komputerów pokładowych odpowiedzialnych za kontrolę lotu i awionikę, nawet w najnowocześniejszych samolotach nie przekracza tej znanej z iPhone’a 3G.

Zdjęcie: Wikipedia

Jaromir Kopp

Użytkownik komputerów Apple od 1991 roku. Dziennikarz technologiczny, programista i deweloper HomeKit. Propagator przyjaznej i dostępnej technologii. Lubi programować w Swift i czystym C. Tworzy rozwiązania FileMaker. Prowadzi zajęcia z IT i programowania dla dzieci oraz młodzieży, szkoli też seniorów. Współautor serii książek o macOS wydanych przez ProstePoradniki.pl. Projektuje, programuje oraz samodzielnie wykonuje prototypy urządzeń Smart Home. Jeździ rowerem.
Komentarze (0)
L

0 komentarzy