Wczoraj 31 lipca, po zamknięciu amerykańskich rynków finansowych, Apple podało wyniki za 3 kwartał fiskalny 2018, czyli 2 kalendarzowy. Jest dobrze, a jedyny koniec, jaki widać, to koniec tanich urządzeń od Apple.
Jest dobrze, potwierdzają to rynki
O wynikach finansowych Apple najlepiej świadczy reakcja giełdy i akcjonariuszy. Choć podczas konferencji finansowej giełda jest zamknięta, to na notowaniach posesyjnych cena akcji Apple wzrosła aż o 4% i nie chce spaść od kilku godzin.
Na czym Apple zarobił?
Najwięcej tradycyjnie na iPhone’ach. Choć sprzedało się ich ledwie 1% więcej niż w tym samym kwartale rok temu, to dochód wzrósł aż do 20%! Domyślacie się, że to za sprawą drogiego iPhone X.
iPadów też sprzedało się więcej. Niestety tylko o 1% pomimo wprowadzenia w tym okresie nowego taniego modelu podstawowego. Co gorsza, dochód spadł o 5%, też za sprawą tego ostatniego.
Komputery przyniosły tylko 5% mniej pieniędzy, ale ich sprzedaż w ilości sztuk spadła aż o 13%. Nie ma co się dziwić. Większość potencjalnych klientów „dała na wstrzymanie” w oczekiwaniu nowości, które zaczęły pojawiać się po zakończeniu raportowanego kwartału.
Usługi odniosły imponujący wzrost, nawet jeżeli weźmie się pod uwagę jednorazowy zastrzyk z wygranych procesów sądowych (około 2,4% całości dochodu w tym dziale). Skok o 31% to naprawdę dużo.
Jednak jeszcze więcej przybyło w dziale „inne” zawierającym AirPodsy, Apple TV, Apple Watch, Beats, HomePod, iPod touch i „kabelki” firmowane przez Apple. To aż 37%.
Choć wzrost w Europie (14%) był poniżej całości (17%), to nadal stary kontynent jest najbardziej dochodowy po Ameryce (w proporcjach 1/2).
Jakie wnioski z tych danych mogą wynikać?
Mam nadzieję, że teza postawiona w tytule upadnie. Jednak liczby pokazują, że w przypadku Apple bardziej opłaca się produkować drogie urządzenia. Do tanich firma coś ostatnio nie ma dobrej ręki. Widać to na przykładzie iPhone’a i iPada.
Jednak wzrost w dziale usług, z którego dochód jest niemal równy 1/3 tegoż z iPhone’ów, może zmienić podejście. Niebawem wpływy abonamentów i subskrypcji, które są stabilne i nie podlegają takiej sezonowości jak sprzedaż, mogą nakłonić władze Apple do zmiany taktyki. Może większa dostępność tańszych urządzeń, będzie istotna do tworzenia jeszcze szerszej bazy potencjalnych usługobiorców. Jednak nie spodziewałbym się rewolucji cenowej. Choć MacBook „Air” za 900$, którego się spodziewamy jesienią, może być języczkiem u wagi. Wiele wyjaśni się już niebawem.
Źródło: Apple Reports Third Quarter Results
Wyniki pokazują jak Apple kroi nas na sprzęcie. Ale idzie opamiętanie: idc.com/getdoc.jsp?containerId=prUS44188018 . A xiaomi jest rozpędzone…
Ludzie za 30% ceny iPhona dostają urządzenia które robią lepsze zdjęcia, dłużej działają i są wykonane na takim samym poziomie.
Wiem że zacznie się bicie piany w stylu:”ale aktualizacje”, tylko wieźmy pod uwagę że w cyklu życia iPhona czy macbooka inny użytkownik może 3x zmienić sprzęt na nowszy, szybszy a i tak będzie to tańsze dla niego.