^

Niech Sieć pracuje dla Ciebie

Sebastian Szwarc

3 maja 2018

W dzisiejszych czasach jesteśmy podłączeni do całej masy usług i portali. Wykonujemy przy tym masę czynności każdego dnia, które po jakimś czasie zaczynają być powtarzalne i być może nawet nudne. Dodajemy fotki na Instagramie, stworzyliśmy właśnie superposta na swoim blogu, ale przecież trzeba się nim pochwalić
na Facebooku. Mamy zaplanowane spotkanie biznesowe, które dodajemy do kalendarza, gdy w międzyczasie przychodzi mail z ważną treścią, którą mieliśmy gdzieś przechować w Evernote, ale nie przechowaliśmy, bo ważniejsze było oglądanie kocich ubranek na Pinterest, a przecież w kolejce czeka jeszcze wybranie linków
do cotygodniowego newslettera na MailChimp… Uff! Ciężkie jest życie, prawda? A może dałoby się prościej?
Jak się okazuje, po raz kolejny potrzeba jest matką wynalazków, stąd mój poniższy skrócony z konieczności opis usług, za pomocą których możemy chociaż trochę zautomatyzować różne procesy.

Webhooks

Pod tą nieco groźnie brzmiącą nazwą kryje się bardzo potężne narzędzie. Osobom nieobeznanym z anglojęzycznym żargonem wyjaśniam, iż „hooks” w tym znaczeniu to metody pozwalające podpiąć się pod jakąś czynność usługi i w odpowiedni sposób na nią zareagować. Haki muszą być stworzone przez programistów danego serwisu i aby z nich skorzystać, wymagana jest już pewna wiedza programistyczna. Przykładami usług oferujących hooks są:
Dropbox — monitorowanie zmian w plikach czy katalogach, reagowanie na dodanie nowego pliku
Slack — popularne narzędzie do pracy zespołowej na hookach opiera całą technologię tworzenia kanałowych botów, które mogą np. automatycznie przekazywać nam wiadomości z RSS na kanał.
Github — a jakże, popularne repozytorium projektów programistycznych również wspiera możliwości, jakie dają gitowe post-hook. Oznacza to możliwość wykonania dowolnej operacji po stronie serwera, gdy tylko wrzucimy poprawiony plik na serwer. Z tej możliwości korzystają często blogerzy używający Jekylla.

IFTTT

Ponieważ bezpośrednie stosowanie hooks nie jest takie łatwe dla niewtajemniczonych, twórcy serwisu If This Then That poszli inną drogą i zaprosili do współpracy programistów z wybranych usług, by stworzyli tzw. kanały. Kanał to nazwa usługi, która definiuje równocześnie składniki wejścia i wyjścia. Wejściowe to te, na których usługa nasłuchuje, wyjściowe to działania, jakie są podejmowane na konkretny bodziec.
Spójrzmy dla przykładu na ulubiony notatnik Naczelnego, czyli Evernote, i na akcje, jakie oferuje. Obserwować możemy albo dodawanie taga do notatek, albo tworzenie nowej notatki, za to akcji związanych z notatkami jest więcej — można je zarówno tworzyć, jak i dopisywać tekst.
Jak stworzyć skrypt? Bardzo prosto, strona prowadzi nas za rączkę, pozwalając wybrać nam dowolny trigger z jednej usługi i powiązać go z dowolną akcją z drugiej, co może tworzyć zupełnie absurdalne zestawienia.A w jaki sposób ja z tego korzystam? Mam na przykład regułkę, która każde zdjęcie dodane na Instagram publikuje na Facebooku i dodaje do osobnego albumu. Ponieważ często chodzę do kina, pamiętam, by robić *check-in* przy użyciu aplikacji Swarm, wpisując tytuł filmu, a odpowiedni wpis dodaje się do arkusza w Google Docs, dzięki czemu pod koniec roku mam listę obejrzanych tytułów, które mogę następnie wyeksportować do CSV.
Równie dobrze możemy także archiwizować wszystkie tweety Prezydenta Dudy, zapisywać polubione artykuły z Instapaper automatycznie na Pocket czy ustawić sobie powiadomienie telefoniczne, jak tylko Apple poinformuje o dostępności Pay w naszym kraju 🙂
Bardzo ważną regułą jest też archiwizowanie w arkuszu każdego kontaktu dodanego do książki adresowej. Obserwując na Facebooku przeboje androidowych znajomych, którzy co chwila ogłaszają „padł mi telefon i nie mam kontaktów”, zastanawiam się czy aby na pewno mamy już XXI wiek 🙂
To także wspaniałe narzędzie dla użytkowników Spotify, bo dzięki tej regułce cotygodniowe playlisty „Discover Weekly” nie znikną na amen.
IFTTT to wspaniałe narzędzie integrujące masę usług, nawet takich, o jakich słyszycie pierwszy raz w życiu. Do tego całkowicie darmowe, co ma pewne wady, które rozwiązać ma…

Zapier

Portal reklamuje się jako „easy automation for busy people” i nie ma w tym przesady. Zapier w podstawowej wersji jest bezpłatny i wówczas funkcjonalność jest mocno ograniczona, na wzór tej z IFTTT. Jeśli jednak zapłacimy — na początek niemało, bo około 900zł rocznie — zrozumiemy dlaczego.
Pierwszą korzyścią jest czas działania — usługa momentalnie wyłapuje triggery, podczas gdy w IFTTT może to trwać nawet do 40 minut. Znacznie potężniejsza jest jednak druga funkcja — akcje wielokrotne. Coś, co możliwe jest do zrobienia w IFTTT, jednak należy znać TypeScripta, podczas gdy Zapier pozwala „programować” w bardzo przyjaznym interfejsie. Innymi słowy: łącząc ze sobą dwie usługi, mamy do dyspozycji jeszcze masę kroków pośrednich. Możemy więc na przykład przed dodaniem artykułów do MailChimpa z RSS odpowiednio je przeformatować, zdjęcie dodane na Instagram może iść na 500px w kopii czarno-białej itp. Zapier integruje ponad 1000 różnych usług i odpowiednio ustawiony — dokona cudów.

Workflow

To potężne narzędzie, którego niestety w redakcji nikt poza mną nie rozumiał. Tak było do momentu, gdy Apple zdecydowało się wykupić programistów pracujących nad projektem. Jest to według mnie jedna z najlepszych aplikacji dostępnych na system iOS. Działa podobnie jak IFTTT, ale skrypty budujemy tutaj z klocków zwanych Akcjami. Możemy je prawie dowolnie łączyć, gdyż Workflow jest na tyle inteligentny, iż dokonuje w locie odpowiednich konwersji. Bo co na przykład dostaniemy, jeśli pobierzemy obrazek, a następnie poprosimy o wyciągnięcie z niego tekstu? Ścieżkę dostępu. Co będzie, jeśli każemy wyszukać utwór muzyczny w iTunes, a następnie pobrać obrazek? Mamy okładkę albumu. Nie zawsze jest to takie oczywiste i możliwości programu sięgają dużo dalej, od kiedy pojawiła się możliwość wykonywania zapytań GET i POST. Oznacza to, że Workflow potrafi współpracować z dowolnym zewnętrznym API, co na przykład pozwoliło mi zbudować regułkę przenoszącą playlisty ze Spotify do Apple Music. Zachęcam do wypróbowania, zwłaszcza
że program jest dostępny za darmo w AppStore.
To tylko pobieżny opis narzędzi, jakie można wykorzystać do ułatwienia sobie życia w Sieci. Ogranicza nas tak naprawdę tylko pomysłowość i potrzeby. Nawet jeśli nie wykorzystamy w pełni możliwości wyżej wymienionych usług, zawsze warto o nich wiedzieć, bo nigdy nie wiadomo, kiedy staną się potrzebne.
Artykuł oryginalnie pojawił się w nr 2/2018 Mój Mac Magazynu.

Komentarze (1)
L

1 komentarz

  1. Krystyna Kerger

    Czekam na dalsze wiadomośći