Kategorie Archiwum

Czekając na czytelnika. E-booki w Polsce

Księgarnia przypominała raczej elektronowe laboratorium. Książki to były kryształki z utrwaloną treścią. Czytać można je było przy pomocy optonu. Był nawet podobny do książki, ale o jednej, jedynej stronicy między okładkami. Za dotknięciem pojawiały się na niej kolejne karty tekstu. Ale optonów mało używano, jak mi powiedział robot-sprzedawca. Publiczność wolała lektany — czytały głośno, można je było nastawiać na dowolny rodzaj głosu, tempo i modulację.
Jest to fragment z książki Powrót z gwiazd Stanisława Lema, wydanej nakładem Czytelnika w 1961 roku. Polskiemu futuryście udało się przewidzieć powstanie e-booków, na kilka lat przed stworzeniem elektronicznego papieru, co zawdzięczamy Nicholasowi Sheridonowi, który w latach 70. XX wieku w Xerox pracował nad wyświetlaczami mogącymi zastąpić monitory kineskopowe. Jednak na powstanie pierwszego czytnika, który łączył w sobie technologię e-papieru, mobilność i e-booki, trzeba było czekać aż do 2004 r., kiedy firma Sony zaoferowała czytnik LIBRé (niestety był on dostępny tylko w Japonii). Rozpowszechnienie i popularyzację e-czytelnictwa zawdzięczamy koncernowi, który przeciętnemu konsumentowi kojarzy się głównie ze złą prasą. Czytniki zbłądziły pod strzechy dopiero w 2007 roku, gdy firma Amazon wypuściła na rynek pierwszy model Kindle, który oferował również darmowy dostęp do Internetu 3G.

Początek e-czytelnictwa w Polsce to na dobrą sprawę rok 2010, kiedy powstają internetowe platformy z e-bookami. Co prawda, już w grudniu 2009 roku Kolporter wprowadził czytnik eClicto i próbował stworzyć własną platformę dla polskich e-czytelników. Projekt jednak nie przetrwał próby czasu i starcia z konkurencją. Wartość rynku e-książek w 2010 szacowano na 9 milionów, w roku 2015 było to już 63 miliony złotych, co stanowi 3% całego rynku sprzedaży książek. Dominującą rolę na rynku e-booków zyskało pięć podmiotów — e-sklep Empik.com i wyspecjalizowane Legimi, Publio, Virtualo, Woblink (kolejność alfabetyczna), które kontrolują 80% rynku. Obecnie coraz więcej tytułów ukazuje się w wersji tradycyjnej i na czytniki. Wydawnictwa na swoich stronach oferują wraz z książkami papierowymi również wersje elektroniczne. Wydarzeniem ostatnich tygodni był Pamiętnik z Powstania Warszawskiego Mirona Białoszewskiego — pierwszy e-book wydany przez Państwowy Instytut Wydawniczy.

Trudno też oszacować liczbę czytników na polskim rynku, podaje się zazwyczaj przedział od stu tysięcy do kilkuset tysięcy czytników. Jedno jest pewne: najpopularniejszym czytnikiem w tym miejscu w środku Europy, gdzie ciągle samochody są kradzione, a waluta to polski złoty, jest Kindle. W czytnikoliczeniu — ankiecie Virtualo przeprowadzonej w 2014 roku aż 73% ankietowanych wskazało czytnik Amazona i sytuacja nie powinna się zmienić, zwłaszcza że Amazon.de od jesieni 2015 wprowadził darmową wysyłkę czytników do Polski. Pomimo tego, że Kindle dominuje w Polsce, to Amazon praktycznie nie istnieje w naszym kraju. Według raportu E-commerce w Polsce sporządzonego przez Gemius, tylko 55% polskich internautów robi zakupy w sieci, a 13% z nich w zagranicznych sklepach. Natomiast iTunes czy Google Play to w dalszym ciągu źródło aplikacji i muzyki.

Rynek e-booków w Polsce jest niewielki, ale bardzo interesujący i dynamiczny. Księgarnie prowadzą zaciętą bitwę o czytelnika, a głównym orężem walki są promocje i programy lojalnościowe. Ciekawym rozwiązaniem jest też model abonamentu czytelniczego oferowanego przez Legimi. Po opłaceniu abonamentu czytelnik ma dostęp do 16 tysięcy e-booków, a od niedawna oferuje też czytnik z abonamentem, co sprawia, że myślę o przesiadce ze swojego Kindle. Choć na Zachodzie można zaobserwować pewną stagnację, to nasz rynek będzie notował wzrosty. Pytanie, jak długo?
Cytowany na wstępie Lem co prawda przewidział powstanie czytników i e-booków, ale nie przewidział, że w Polsce u progu nowego tysiąclecia problemem będzie nie tyle kwestia przyszłości książki, ile braku czytelnika. Według ostatnich badań Biblioteki Narodowej w ubiegłym roku tylko 37% Polaków przeczytało co najmniej jedną książkę. Wszystko zaczyna się w domu. Jeżeli w domu nie ma książek, a dziecko widzi rodziców spędzających czas na kanapie przed smart TV i ze smartfonem w ręku, to nie będzie czytać. Weźmie tablet, siądzie na kanapie obok i tak minie rodzinne popołudnie. Niestety, żaden program promocji czytelnictwa, starania bibliotekarzy, czy też promocyjne ceny książek nie przekonają do czytania ludzi, którzy nie wynieśli takiej potrzeby z domu.
Tekst autorstwa Jarka Domańskiego oryginalnie pojawił się w numerze 8/2016 Mój Mac Magazyn.

Redakcja

Tworzymy dla Ciebie serwis Mój Mac. Strona z informacjami o Apple i technologii. Opinie, recenzje i testy. Wszystko, co chcesz wiedzieć o świecie nadgryzionych jabłek.

Ostatnie wpisy

Router Synology RT6600ax. Potężny zarządca sieci

Markę Synology kojarzycie zapewne z urządzeniami NAS. Te świetne dyski sieciowe dają możliwość przechowywania bezpiecznie…

1 rok temu

Sonos ogłasza partnerstwo z Apple i pokazuje dwa głośniki

Na rynek wchodzą dwa nowe głośniki marki Sonos: Era 100 i Era 300. Model Era…

1 rok temu

Sejf Smart Safe współpracuje z HomeKit

Akcesoriów, które możemy dodać do naszego inteligentnego domu jest coraz więcej. Do tego zacnego grona…

1 rok temu

FileMaker Cloud w Polsce

Wiecie, że jedna z najlepszych baz danych - FileMaker (obecnie zmieniana jest nazwa na Claris),…

1 rok temu

Ivory zamiast Tweetbot’a. Mastodon lepszy od Twittera?

Elon Musk wszedł na Twittera i zrobił rewolucje. Ostateczną ocenę jego poczynań w tym serwisie…

1 rok temu

Najważniejsza funkcja nowego HomePod’a

Ten produkt miał już nie istnieć. Kiedy pojawiły się informację, że Apple nie przedłuży życia „dużego”…

1 rok temu

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.