„Jest ekranem. Jest Twój.” Wiem powtarzam ten slogan. Ale teraz to już całkowita i absolutna prawda. Przede mną wreszcie długo wyczekiwane cacko. Za sprawą gwiazdora Damiana święta nadeszły w tym roku o wiele wcześniej.
Pierwsze wrażenie: WOW!
Dobrze, że od kilku modeli wstecz nie trzeba się już szarpać z folią. Drżącymi dłońmi otwieram pudełko. Banalne zachowanie ale efekt faktycznie niebanalny. Wszelkie rendery, zdjęcia czy filmiki nie oddają tego, gdy sam na sam stajesz z tą wielką szklaną taflą. Korzystałem ostatnio z 8+. W porównaniu z nim efekt jest taki jakbym trzymał ten sam telefon tylko nieco lżejszy (X jest w gruncie rzeczy cięższy od iPhone’a 8). Gdy zapala się biały ekran, efekt palącego się całego ekranu jest jeszcze większy.
Pisząc z kimś na ogół się uśmiecham. Teraz będę miał jeden powód więcej. Telefon nauczył się rozpoznawać mój uśmiech. Ok, gdy jestem nie w humorze też mnie poznaje. Proces konfiguracji Face ID jest prosty i szybki. Funkcja działa w domowym świetle bez zarzutu. Palec jeszcze odruchowo sięga dolnego brzegu telefonu i ze zdziwieniem odnotowuje pustkę. Jednak szybko wchodzi w krew nowy gest umożliwiający poruszanie się pomiędzy oknami. Oczywiście pierwsza zabawa animoji. Nie, w kupę nie miałem zamiaru się zamieniać. Zdecydowanie mi z liskiem bardziej do twarzy. Fajna zabawa.
Na tę chwilę nie przeszkadza mi górne wcięcie
Może to efekt wspomnianego wyżej Wow, a może dlatego że czarne wcięcie zlewa się w jedno z czarną obudową. Umknęła mi gdzieś podczas prezentacji jedna z różnic. Iphone 8+ w trybie portret fotografuje tylko tylną kamerą, Iphone X ten tryb obsługuje zarówno przednią jak i tylną kamerą.
Ruszam do zabawy i codziennej pracy na tej słuchawce. Obszerna recenzja już niebawem w Mój Mac Magazyn.
Efekt WOW oczywiście że jest!, nawet WOW do potęgi!, zwłaszcza gdy się widzi cenę którą człowiek musi zapłacić za bądź co bądź telefon!, i to telefon który nie daje wiele więcej aniżeli oferuje iPhone 7, że nie wspomnę o iPhone 8.