^

Rozmowa to sztuka. Uczmy się. Wywiad z Jarkiem Kuźniarem. Z Archiwum MMM

Redakcja

23 kwietnia 2017

Jarek Kuźniar mówi o sobie, że może mówić przez 25 godzin, 8 dni w tygodniu. Jeśli ma coś do powiedzenia… I wierzcie mi, że coś w tym jest. Podczas moich dwóch spotkań z nim, które miały miejsce w Poznaniu w przytulnym hotelu Puro, w ramach jego projektu goforworld.com, miałem okazję przekonać się, że potrafi porwać słuchaczy do krajów, o których opowiada bez ruszania się z fotela. A każda godzina mijała nam jak kilka minut. Jarek Kuźniar to zdecydowanie zapracowany człowiek. Mogłem się o tym przekonać, próbując umówić się z nim na wywiad. Ostatecznie udało mi się. A efekty naszej rozmowy znajdziecie poniżej.

Paweł Ratajczak: Podczas spotkania z Arkadym Fiedlerem, jakie organizował Pan w Poznaniu w ramach pańskiego projektu goforworld.com, zauważyłem w Pana rękach iPhone’a 6+. Był on także przez całe spotkanie wykorzystywany do transmisji wydarzenia live. Chciałbym się dowiedzieć, jak wyglądało Pana pierwsze rendez-vous z Apple?
Jarek Kuźniar: Jak u wszystkich. Najpierw jest marzenie, żeby mieć, a później zarabianie pieniędzy na to, żeby móc kupić, wreszcie przekonywanie siebie znów, żeby mieć. Wyznawałem zawsze zasadę, nawet w czasach, kiedy to było dla mnie trudniejsze niż dzisiaj, że „raz, a dobrze”. I to niezależnie od tego, czy to jest sprzęt komputerowy, choć szczególnie, czy to ubiór, czy coś innego. Także w pracy zawodowej. Kupujemy coś „raz a dobrze”. Ostatnio, kiedy coraz częściej bywam w studiach nagrań, nikt nigdzie nie ma innego sprzętu niż Apple, bo zawodowcy wiedzą, że to jest jakość. Owszem jest do tego dopisana sympatyczna i przekonująca ideologia. Mnie przekonuje emocja Apple.
PR: Wracając do transmisji live… Używa Pan aplikacji Periscope. Jest to „nowość”, ale według Pana jest to rewolucja czy pewna ewolucja? I czy tego typu aplikacje nie będą miały w przyszłości negatywnego wpływu na media?
JK: To jest pewne ułatwienie. LIVE nie wymaga już wozów transmisyjnych jakie znam z TV. Trzeba jednak umieć z telefonu w trybie LIVE korzystać. Wielu zaczyna i odpada, bo po prostu czym innym jest zrobienie cyfrowego zdjęcia, które zawsze można poprawić, a czym innym nagranie video, które można tylko skasować. Stanąć przed kamerą, umieć się przed nią zachować, trzymać ją odpowiednio, pilnować kadru i dźwięku. Wreszcie pilnować siebie mówiącego i połączyć to wszystko w jedno
— to już nie jest takie proste. Więc tutaj zostają tylko ci, którzy to ogarniają.Natomiast ułatwia to bardzo komunikację. Szczególnie w takich sytuacjach, w których do mediów jest daleko, media nie chcą się czymś zainteresować. Fajnie, że jest coś takiego, co uniezależnia transmisje live. Nie trzeba wysyłać wozu satelitarnego, tylko można wykorzystać dobry internet.

PR: Jest Pan dziennikarzem ponad 22 lata. Patrząc z tej perspektywy, jak oceni Pan zmiany w mediach tradycyjnych w konfrontacji z internetem? Szczególnie w kontekście ostatnich wydarzeń w Paryżu czy w odniesieniu do kampanii HejtStop.
JK: Mnie się to podoba. Nie przeraża mnie to, bo staram się za tym nadążyć. Natomiast dla mediów tradycyjnych, które myślały że są ponad wszystkim i nie znoszą konkurencji, jest to jakieś zagrożenie i trudność, dlatego że one za tym nie nadążają. Są za duże jako korporacje, przez co nie są na tyle elastyczne.
Tymczasem dla studentów dziennikarstwa i dla wszystkich tych, którzy myślą o sobie trochę bardziej jako o marce osobistej, to jest fajny czas, że można wykorzystywać te media do komunikowania własnych treści do celów marketingowych czy po prostu uniezależniania się. I to, że dziś dostęp do tego wszystkiego jest tak łatwy i tak prosty, to jest i dobre, i złe, ponieważ trzeba też wiedzieć, kiedy dochodzi do takich sytuacji jak w Paryżu czy strzelanin w Stanach Zjednoczonych, trzeba umieć filtrować wiadomości. Każdy może wysłać jakąś wiadomość, co nie znaczy, że każdy potrafi zrobić to, co każdy dziennikarz musi zrobić, czyli sprawdzić w kilku źródłach, czy na pewno wysyła się prawdziwą wiadomość. I czasem w social mediach jest to zagrożenie, że nie ma konsekwencji za nieprawdziwe wiadomości, więc można znaleźć tam wszystko. Dlatego trzeba bardzo świadomie i dobrze wybierać sobie ludzi, których obserwujemy, śledzimy i cytujemy.
PR: Wracając do kampanii HejtStop… Wolność w internecie jest źle rozumiana i nadużywana?
JK: To jest nadużywane, ale tu chodzi bardziej o to, żebyśmy nauczyli się rozmawiać. Ja też zostawiam w sieci krytyczne komentarze, ale nigdy nie atakuję nikogo słowami, które czytam o sobie, to znaczy nigdy nie jest to krytyka ad personam, tylko odnoszę się do funkcji, czasem do pozycji w społeczeństwie. Chodzi o uświadomienie sobie tego, że właśnie nie ma czegoś takiego jak podział realny świat — wirtualny świat. Ten wirtualny jest już tak realny, że to jest to samo. Jeżeli na ulicy nie obrzucimy kogoś najgorszymi słowami, to nie możemy też wypowiedzieć ich w internecie.
Bo to po pierwsze trafia, po drugie zostaje, po trzecie zostawia ślad, nie da się z tego zrezygnować. Dzisiaj z uwagi na taki, a nie inny rozwój przez lata mediów social, jest to jeden, wspólny, wielki świat. Nie ma dla mnie podziału między wirtualem a realem, dlatego że, choćby nawet dzisiaj, podczas robienia transmisji live ktoś ją może oglądać np. na telefonie komórkowym tak jakby sobie oglądał program telewizyjny. To jest to samo. Powinniśmy przyjmować ten sam kodeks zachowań tam i tu.

PR: Czy używa Pan oprócz Periscope w swojej pracy dziennikarskiej innych aplikacji na iPhonie?
JK: Najmocniej Twittera, na drugim miejscu Facebooka. Twittera do celów zawodowych, komunikowania pewnych treści. Ale też zauważyłem, pracując jeszcze w TVN24, że dzisiaj nawet agencje informacyjne szybciej wysyłają informacje na Twitterze niż w tradycyjny sposób. I to jest najszybsze źródło informacji i komunikacji. Ostatnio zacząłem również bawić się aplikacjami Snapseed, która pozwala obrabiać zdjęcia robione gdzieś naprędce, oraz iMovie w wersji na iPhone’a którą też się bawię, żeby przygotować sobie jakąś relację. Oczywiście aparat jako taki czy kamera video, Gmail non stop i… to wszystko.
PR: Dziękuję za rozmowę.
Wywiad opublikowano w numerze 2/2016 Mój Mac Magazynu.
Zdjęcia: Paweł Ratajczak

Redakcja

Tworzymy dla Ciebie serwis Mój Mac. Strona z informacjami o Apple i technologii. Opinie, recenzje i testy. Wszystko, co chcesz wiedzieć o świecie nadgryzionych jabłek.
Komentarze (0)
L

0 komentarzy