Większość z blogerów pisała o swoim pierwszym Macu. Ja niestety tak nie mogę, bo miałem jakby dwa, a nawet trzy i pół pierwszego Maczka.
Moje pierwsze Macintoshe w pracy
W 1992 roku mocno zainteresowany opowieściami o egzotycznych komputerach z jednym klawiszem w myszce ale za to wypluwającymi dyskietki, „zaciągnąłem” się do pracy w Printy Poland (później Printy Land). Pierwsze testy czy nadaję się do składu pieczątek i drobnej poligrafii przechodziłem na Macintosh Classic.
Przypominał wyglądem pierwszego Macintosha (128) lecz miał już „nowoczesny” port ADB dla klawiatury i muszki oraz porty mini-DIN-8 RS-422 (drukarki i modemu obsługujące sieć AppleTalk). Oczywiście miał zewnętrzne złącze na dodatkową stację dyskietek i SCSI (dyski, inne pamięci masowe np. SyQuest, skanery itp.). Do tego 8 bitowy dźwięk (głośnik i wyjście jack).W środku był znany z Amig i Atari ST procesor Motorola M68000 taktowany 8 MHz. Dysponował rozbudowaną „na maksa” do 4 MB pamięcią i dyskiem 40 MB (tak M… to nie pomyłka). Ekran był czarno biały (bez szarości) 512×384 pikseli. I na nim składałem swoje pierwsze pieczątki w Aldus FreeHand 3.1.
W porównaniu do moich ówczesnych Amig (A500/A2000 z HDD) był powolny choć nadawał się do pracy.
Szybko przeszedłem testy i już jako pracownik mogłem zasiąść za: Macintosh LC. Przy tym komputerze spędziłem w pracy dużo czasu. Był to już komputer z monitorem „luzem” w obudowie zwanej „Pizza box”. Monitory 14” komponowały się z nim idealnie! Mi trafił się monitor mono o rozdzielczości 640×480 piksli. Wolałem go od kolorowego, bo kolorowa 13” do LC miała niższą rozdzielczość (taką jak Classic). A przy składzie mono, kolor był zbędny. Komputer był całkiem miły w użyciu za sprawą szybszego, w pełni 32 bitowego (M68000 była prawie 32 bitowa) procesora (oczywiście również Motoroli) M68020 taktowanego 16 MHz. Niestety magistrala danych była okrojona do 16 bitów. Pamięć rozbudowana również „na maksa” czyli 2 MB RAM na płycie głównej
+ 2×4 MB w postaci SIMM 30 pin (razem 10 MB). Pamięci wideo było 256 KB (można było wymienić na 512 KB). W porównaniu do Classica nie miał wyjścia na dodatkową stację dyskietek za to posiadał wejście dźwięku i dołączony mikrofon! To był 1992 rok czyli czas gdy PeCety miały jedynie „bzyczek”, a za prawdziwy dźwięk (nie wspominając o wejściu — samplerze) trzeba było zapłacić spory haracz pod postacią np. SoundBlastera.
Ten mikrofon sprawiał wiele radości. Mogliśmy sobie nagrywać własne dźwięki ostrzeżeń systemowych. Ale inna zabawa z mikrofonem sprawiała więcej uciechy! Kolega nagrał wypowiedź „Nie ma takiej możliwości”, lekko zmodulował aby brzmiało komputerowo i podpiął pod makro wywoływane skrótem klawiszowym. Gdy ze sklepu przychodziła pewna starsza ekspedientka z pytaniem np.: „Czy da się te wizytówki zrobić na popołudnie” kolega chwytał za mikrofon od LC’ta i zadawał mu pytanie ukradkiem wciskając klawisze… domyślacie się, że nieugięty komputer zawsze odpowiadał: „Nie ma takiej możliwości”. Na tą panią to działało;-) Więcej o Macintosh LC w Wikipedii.
Poza mikrofonem nadal zafascynowany byłem stacją FDD „SuperDrive) wypluwającą dyskietki ale bardziej zewnętrznym napędem SyQuest z wymiennymi dyskami 44 MB 5,25”! To o 4 MB więcej niż miałem w komputerze! Ale jeszcze fajniejsze było to, że komputery w firmie połączone były siecią AppleTalk (w wersji LocalTalk). Fascynowało mnie, że mogłem przeglądać i kopiować pliki znajdujące się na SyQuieście podłączonym do Maczka kolegi. Kable „sieciowe” leżały na podłodze i co jakiś czas ktoś się o nie potykał i rozłączał. Jak w porę się zorientował i znów je połączył to nikt nawet nie zauważył, że coś się stało… w ówczesnych sieciach PeCe to było niepojęte!
Moje pierwsze Maczki w domu
Moim pierwszym Macintoshem w domu była Amiga… tak, Amiga z emulatorem Macintosha (ShapeShifter o ile pamiętam). Niestety choć emulator był sprawny i szybki (moje Amigi były szybsze do Maczków na jakich pracowałem) to problemem było przenoszenie danych. Dyskietki w Amidze miał „pojedynczą” gęstość (880/720 KB) i kręciły się ze stałą prędkością obrotową. Dyskietki pojedynczej gęstości w Macintoszach miały 800 KB i zmienną prędkość obrotową. System, dane i programy trzeba było przenosić przez format PC (720 KB) na którym nie wszystko się mieściło. Czyli była to bardziej zabawa niż praktyczne wykorzystanie Macintosh System 7 na Amidze.
Mój rendering wykonany na Mac LC 630
Pierwszym prawdziwym Maczkiem w moim domu był już wtedy archaiczny komputer z roku 1987 (w wersji HD 1988). Udało mi się go okazyjnie zakupić wraz z klawiaturą i myszką (za jedynie za 2/3 mojej miesięcznej pensji) w dość dziwnej konfiguracji: 4 MB RAM (maks.) i nietypowy dysk twardy MiniScribe SCSI o pojemności 10 MB [!]. Nietypowy bo napęd jego głowicy był na zewnątrz i było widać jak blaszka przesuwająca głowice dyskowe się porusza. To był rok 1995 i gdy podłączyłem do tego Macintosha zewnętrzny dysk SCSI o ogromnej jak na te czasy pojemności 512 MB, który zadziałał do razu bez konfiguracji zworek, kombinowania, instalowania sterowników, to wszystkim PeCetowcom w serwisie opadły szczęki! Ten Mac miał w zasadzie takie same wnętrzności jak ww. Classic.
Macintosh LC630 Czyli mój tak naprawdę Pierwszy Mac!
W 1995 roku był on jeszcze nowością (debiut 1994). Produkowany był w kilkunastu wersjach różniących się dodatkami lub w niewielkim stopniu konfiguracją (to był ówczesny problem Apple… potrafili w jednym roku wypuścić ponad 50 modeli komputerów i to z rożnymi rodzinami procesorów np. już wtedy były w ofercie PowerMaki z PowerPC). Aby go kupić sprzedałem wszystkie moje Amigi (wiele ich było) z dodatkami. Wystarczyło na komputer bez monitora (ale udało się zaadaptować VGA z Amigi).
Ten komputer był świetny! Miał Motorolę 68LC040 (czyli wersję bez koprocesora arytmetycznego) taktowaną 33 MHz (wewnątrz 66 MHz) czyli w końcu coś znacznie szybszego od moich Amig! Do tego dysk twardy IDE (nowość w Macintoshach). Napęd CD był nadal SCSI. Do tego 4 MB RAM na płycie + jeden slot na SIMM 72 pin (takie jak w PC) czyli wtedy maks 36 MB. Pamięć wideo 1MB co pozwalało na wyświetlanie tysięcy kolorów w rozdzielczości 640×480 i 256 w 832×624. Z ciekawostek współpracował z pilotem „na podczerwień” i miał guziczki głośności na obudowie z przodu.
Dawało się go rozbudowywać…
Nie tylko o RAM czy wymieniając dysk twardy (szybko dorobiłem się HD 640 MB). W środku można było zainstalować… uwaga… tuner TV! Z tunerem dostawało się właśnie pilota na podczerwień. Obraz TV mógł być wyświetlany w oknie lub na całym ekranie. W oknie było to o tyle ciekawe, że choć karta pracowała w np. 256 kolorach to obraz TV miał pełna paletę! Obraz z tunera był „wklejany” na zasadzie PiP. Ta sama karta tunera pozwalała na zdigitalizowanie obrazu TV lub ze źródła zewnętrznego. W zestawie był też soft do montażu wideo (firmy niezależnej od Apple). Pamiętajcie to 1995 rok! PeCetowcy szczęki zbierali po podłodze. Kolejna możliwość rozbudowy to wymiana procesora na PowerPC. Kartę z procesorem PowerPC (od Apple) instalowało się w miejsce oryginalnego, a oryginalny przenosiło w slot na tej karcie. Czyli mogliśmy raz korzystać z PowerPC a raz z Motoroli! Skomplikowane prawda? Można też było zakupić sprzętowy emulator PC z Intelem 486DX2/66 i mieć dwa komputery w jednym (ale to akurat wcale mnie nie interesowało zwłaszcza, że kłóciło się z tunerem TV). To na tym Maczku grałem w pierwszą „Doomowatą” grę na Apple: Marathon 1. Grafika (a zwłaszcza dźwięk i muzyka) jak na tamte czasy powalały.
Potem Maczków miałem jeszcze bardzo wiele, z których kilka zasłuży sobie na osobne wpisy np. mój pierwszy PowerMac zrobiony z części i wsadzony w obudowę od PC! Masakra! No ale tylko na takiego wtedy było mnie stać;-)
Tekst archiwalny pochodzi z Mój Mac Magazynu 2015
Aż mnie kusi by opisać swoje boje i wdepnięcie w jabłkowy mus 😉