Od dzieciństwa dużo jeżdżę rowerem, a odkąd dostałem w 2009 roku „Damkę” Centuriona, rower użytkuję szczególnie intensywnie. Choć przez ostatnie 7 lat raczej się postarzałem, to rowerowe „szaleństwo” trwa, a ja jeżdżę jeszcze więcej, jeszcze szybciej, jeszcze dalej, a moje nogi i kolana przestały dokuczać, gdy chodzę po schodach.
Te przechwałki we wstępie nie są tylko po to, aby podbudować moje ego. Napisałem o tym, bo jest jedna rzecz, która odmieniła moją jazdę rowerem i pozwoliła na dość konkretną poprawę „osiągów” od 2013 roku. W tym „przełomowym” wydarzeniem był zakup pierwszego licznika kadencji i prędkości Bluetooth LE do mojego roweru. Teraz dzięki Kern Gottbrath Kommunication opiszę Wam, jak działa mój nowy czujnik kadencji i prędkości BLUE SC od Wahoo Fitness.
Dla kolarza nie jest to okres piastowania jakiejś zaszczytnej funkcji, ale ilość obrotów korby (pedałów) na minutę, zwana czasem rytmem.
Większość z nas w tym ja przed 2013 rokiem podczas jazdy rowerem lubi sobie „pocisnąć”, czyli używa twardych wysokich przełożeń, gdzie wolno kręcimy korbą, ale mocno naciskamy na pedały. Zanim zamówiony licznik kadencji do mnie dojechał, postanowiłem poczytać jakie wartości są optymalne dla amatora jazdy rowerem. Wszystkie źródła podawały liczby w okolicach 80-90 obrotów na minutę. Byłem przekonany, że właśnie tak szybko kręcę nogami. Jakie było moje zdziwienie, gdy po montażu licznika okazało się, że moja kadencja to ledwie 40-60! Zacząłem więc trudną drogę „przestawienia” się na wyższe obroty. Przez dwa tygodnie walczyłem, aby nie spadać poniżej 70, przez kolejny miesiąc walczyłem o 80. Było warto. Teraz nawet na długich trasach ma średnią 85 lub więcej.
Po pierwsze oszczędzamy kolana. Podczas szybkich obrotów stawy są lepiej „smarowane”, a dzięki używaniu znacznie mniejszych sił nie są przeciążone. Po drugie mamy większą „moc”. To jak w samochodzie. Wysokie obroty, to wyższy moment i moc. Nasze mięśnie mniej obciążone lepiej gospodarują tlenem i energią, dzięki czemu mniej się męczymy, możemy dłużej i szybciej jechać. Więcej informacji o kadencji możecie znaleźć w internecie. Zapewniam, że warto!
Również dobrze mieć rzeczywisty pomiar prędkości i przebytej drogi wyliczany na bieżąco z obrotów koła, a nie tylko GPS, który w podawaniu prędkości ma dość znaczne opóźnienia i odchylenia. To również zapewnia BLUE SC.
Jest wiele liczników kadencji i prędkości działających z iPhone czy „komputerami” rowerowymi. Większość z nich ma podobną konstrukcję przypominającą pudełko z „fajką”. Tak też wygląda BLUE SC. Z zewnątrz jedyne co go odróżnia od mojego pierwszego sensora to w zasadzie napisy. Dalsze różnice ujawniać się zaczęły zaraz po włączeniu, ale o tym za chwile.
BLUE SC jest zasilany jedną baterią CR2032, która spokojnie wystarczy przynajmniej na rok używania. W zestawie poza samym urządzeniem znajdują się dwa magnesy. Jeden na korbę, drugi na szprychę tylnego koła. Czujnik montuje się na widelcu poziomym koła tylnego tak, aby główna część była w zasięgu magnesu na korbie, a „fajkę” dało się tak ustawić (jest regulowana), aby sięgała do magnesu na szprysze. Mocowanie zapewnia gumowa obejma i dwie „trytytki”. Urządzenie aktywuje się po obrocie korby i tu pojawia się pierwsza przewaga nad poprzednikiem, sygnalizuje on bowiem diodami sprawność oraz stan połączenia. Czerwona dioda błyska raz po wykryciu obrotu korby, a dwa razy po wykryciu obrotu koła. Niebieska mruga powoli, gdy urządzenie nie jest połączone, a szybko, gdy jest sparowane. Po 30 sekundach od włączenia diody gasną w celu oszczędzania baterii.
Kolejna przewaga to jednoczesna praca czujnika BLUE SC Wahoo Fitness w obu standardach, czyli Bluetooth LE i popularnym w zwłaszcza starszym osprzęcie sportowym ANT+. Pozwala to na jednoczesne używanie z np. iPhonem podłączonym przez Bluetooth LE oraz komputerem rowerowym czy zegarkiem z ANT+. Standard ANT+ pozwala na równoległe połączenie z wieloma odbiornikami, Bluetooth tylko z jednym.
Jest bardzo wiele aplikacji pozwalających na używanie danych z liczników prędkości i kadencji. Od mojej ulubionej Wahoo Fitness, która potrafi przejechane trasy i inne aktywności eksportować do wielu popularnych serwisów „fitnessowych” jak między innymi RunKeeper, Strava, Garmin oraz w postaci plików z danymi, po najpopularniejszą wśród rowerzystów aplikację Strava.
Jak w każdym rowerowym liczniku prędkości, należy pamiętać o dokładnym podaniu obwodu koła w aplikacjach, z jakich będziemy korzystać. Najlepiej jest zmierzyć samemu, ale większość programów ma tabelkę, gdzie wybieramy rodzaj koła i opony, a apka sama przeliczy obwód koła. W moje damce jest to 2168 mm. Po konfiguracji i sparowaniu możemy zacząć jazdę.
I tu wychodzą kolejne rowerowe zalety względem innych liczników. Wcześniej nagminnie zdarzały się chwilowe błędne pomiary. Czyli np. gdy jechałem stabilnie 29 km/h poprzedni licznik potrafił przez chwilę pokazywać 33 km/h, potem 26 km/h i wracał do 29. Podobnie skoki miał z kadencją, było to dość denerwujące, choć średnie były prawidłowe. Na wykresach z jazdy pojawiały się maksymalne wartości kadencji nawet powyżej 200 obrotów/minutę, a to jest nierealne. Teraz maksymalne wartości odpowiadają prawdzie i nie przekraczają zazwyczaj 110-120. To samo dotyczy poprawy odczytów prędkości (i przebytej drogi).
Poza opisywanym BLUE SC z Wahoo Fitness mam jeszcze pulsometr TICKR, którego recenzję przeczytacie we wrześniowym Mój Mac Magazynie oraz wyświetlacz RFLKT+ do iPhone (opisywany w zeszłym roku). Dzięki RFLKT+, który ma wbudowany „pomost” ANT+ do Bluetooth mogłem sprawdzić jak działa komunikacja BLUE SC w ANT+. Działa tak samo dobrze, jak po Bluetooth LE. Jedynie na zgłoszenie się w systemie trzeba kilkanaście sekund dłużej poczekać. Jednocześnie połączyłem z sensorem aplikację Strava za pomocą Bluetooth, a Wahoo za pomocą RFLKT+ i ANT+. Dane były przesyłane równolegle i oczywiście równie dokładne.
BLUE SC jest wspaniałą pomocą dla rowerzystów, którzy chcą jeździć zdrowiej, dalej i szybciej, mając dokładny pomiar prędkości i przebytej drogi podawany na bieżąco. Kolarzom z aspiracjami wyczynowymi również się przyda. Dla tych, co chcą czegoś bardziej dyskretnego i niewymagającego montażu magnesów Wahoo Fitness oferuje maleńkie RPM SPEED i RPM CADENCE mocowane bezpośrednio na piaście i ramieniu korby.
Podsumowując: kręćcie szybciej, dalej i zdrowiej zajedziecie, a BLUE SC Wam w tym pomoże.
Przy okazji zapraszam do śledzenia jak wyglądają moje rowerowe wyczyny w serwisie Strava
Markę Synology kojarzycie zapewne z urządzeniami NAS. Te świetne dyski sieciowe dają możliwość przechowywania bezpiecznie…
Na rynek wchodzą dwa nowe głośniki marki Sonos: Era 100 i Era 300. Model Era…
Akcesoriów, które możemy dodać do naszego inteligentnego domu jest coraz więcej. Do tego zacnego grona…
Wiecie, że jedna z najlepszych baz danych - FileMaker (obecnie zmieniana jest nazwa na Claris),…
Elon Musk wszedł na Twittera i zrobił rewolucje. Ostateczną ocenę jego poczynań w tym serwisie…
Ten produkt miał już nie istnieć. Kiedy pojawiły się informację, że Apple nie przedłuży życia „dużego”…
Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.