^

Jeden drobny element mojej produktywności

Adam (Lokin) Milk

18 czerwca 2016

Ostatni numer Mój Mac Magazyn natchnął mnie do zamyślenia się przez chwilę nad moją produktywnością. Zamyślenie przerodziło się w dłuuuugie rozmyślania, a te z kolei w niniejszy wpis. Zdecydowanie nie liczcie z mojej strony na dłuugi i odkrywczy artykuł o produktywności, który rozwiąże Wasze ewentualne problemy. Chcę jedynie zwrócić Waszą uwagę na jeden drobny aspekt produktywności – powiadomienia.

Dlaczego chcę Waszą uwagę zwrócić na powiadomienia?

Otóż w mojej ocenie powiadomienia są zmorą współczesnego świata. Z jednej strony nie możemy bez nich żyć, gdyż są niezbędnym elementem szybkiej komunikacji w dzisiejszych szybkich czasach (często marzę o czasach rycerzy, księżniczek i pańszczyźnianych chłopów, że o królach nie wspomnę – wiem, że to głupie).

Z drugiej strony są najczęstszą przyczyną rozpraszania naszej uwagi, która w trakcie obowiązków zawodowych niekorzystnie wpływa na wydajność pracy. Jednak nie tylko w pracy, gdyż podczas odpoczynku, powiadomienia nie dają nam możliwości regenerowania organizmu przed kolejnym wysiłkiem w pracy. Czy mi się zdaje, ale z mojego wywodu wyszło, że żyjemy wyłącznie, żeby pracować? No cóż, hmmm…

Ponieważ ze szkoły pamiętam (stary jestem, ale jeszcze pamiętam czasy szkolne), że jedną z najlepszych technik nauki było podawanie konkretnych przykładów postanowiłem, że podam Wam mój własny sposób na ogarnięcie powiadomień. Nie będę przesadnie rozwijał i opisywał całości, gdyż uważam, że sami musicie wydać ocenę mojego rozwiązania. Oczywiście mile widziane będą Wasze komentarze pod wpisem. Chętnie skorzystam z Waszych rad i posłucham opinii.

Przechodzę do konkretów.

 

Na wstępie muszę wyjaśnić, iż moje „używanie” iSprzętów jest podzielone na dwie różne strefy życia:

  • prywatne przyjemności, głównie związane z moim hobby tj. pisanie o Apple na blogu, nagrywanie podcastu, obróbka zdjęć, pochłanianie treści itp
  • służbowe/zawodowe działania w zakresie komunikacji z pracownikami i kontrahentami oraz zarządzanie zadaniami

Same ustawienia na poszczególnych urządzeniach wyglądają tak:

  • Watch powiadamia mnie tylko wibracyjnie, ponadto pojawiają się na nim wyłącznie informacje o przychodzących rozmowach telefonicznych oraz z Tweetbota (lubię TT). Dodam, że mało, bardzo mało rozmawiam przez telefon!

IMG_0032

  • iPhone dźwięk i wibracje permanentnie na OFF, ale wszystkie rodzaje powiadomień mam włączone i pojawiają mi się po cichaczu na wyświetlaczu, czyli sięgam po nie jak mam czas i ochotę 😉
  • MacBook Air ma włączone tylko powiadomienia z kalendarza/zadań, ale od lat ustawiam je tak, że pojawiają się z wyprzedzeniem, ale tylko w godzinach kiedy mi to najmniej przeszkadza, czyli od 16 do późnego wieczora (od 6 lat zawodowo pracuję właśnie w tych godzinach)
  • Mac Mini, który obecnie pozbawiony jest biurka kurzy się pod TV, w planach wszystkie powiadomienia będą na nim w pozycji OFF z uwagi na to, że wkrótce ma być skonfigurowany jako domowa chmura dla urządzeń 
  • iPad w mojej konfiguracji ostatnimi czasy służy głównie jako tester do systemów w wersji beta i szczerze mówiąc nie przykładałem się przy konfiguracji powiadomień na tym urządzeniu, jedyne co na nim zrobiłem to  kliknąłem na stałe „nie przeszkadzać”

IMG_0030

Z powyższego wyraźnie widać, że żyję w świecie ciszy. Żadne z urządzeń mi nie piszczy, pika czy dzwoni. To piękna zaleta ekosystemu Apple, którą można osiągnąć jednak tylko z udziałem Watch, który dyskretnie wibruje na dłoni. Właśnie za to lubię Watch najbardziej.

Oczywiście od powyższych ustawień pojawiają się wyjątki. Jeżeli jakąś konkretną sytuacją w pracy lub domu jestem zmuszony zmienić konfigurację powiadomień dla poszczególnych programów to je zmieniam i korzystam do woli. Po „zakończeniu sytuacji” wracam do poprzednich ustawień.

Reasumując.

Na codzień jest tak, że powiadomienia absorbują mnie tylko do rozmów „telefonicznych/facetime” oraz Twittera. Jeżeli potrzebuję się wyłączyć całkowicie, a to zdarza się niezwykle rzadko to wystarczy, że w zdejmuję zegarek lub klikam w nim tryb „nie przeszkadzać” i mam 100% spokoju.

Z powyższych ustawień wynika także, że zdecydowaną większość powiadomień odbieram świadomie, w chwili kiedy Ja chcę to zrobić. Na przykład na iPhone w kibelku 😉

Uważam, że to banalnie proste rozwiązanie i u mnie spisuje się rewelacyjnie.

To tyle z mojej strony. Zdecydowanie więcej możecie o produktywności poczytać w #6 numerze Mój Mac Magazyn do czego Was bardzo zachęcam.

Komentarze (0)
L

0 komentarzy