^

Piersi które leczą

Przemysław Marczyński

11 lipca 2012

Kiedyś złapała mnie grypka. Trzymało to dość mocno, darło nosa, ściskało za tchawicę – nieprzyjemny stan. Jak na czasy sołszjal network przystało skierowałem swoje kroki do bratniej gawiedzi Twitterowej z zapytaniem co robić. Zadziwiające było to, że jednogłośnie padło hasło – okład z młodych piersi. Pomimo lekkiego zdziwienia, nie pytałem o wyjaśnienia bo jak mniemam z ponad tysiąca osób, wypowiadają się ci co wiedzą o co chodzi w tym temacie. Zajrzałem więc do szafy w poszukiwaniu jakichś silikonów. Niestety znalezisko nie było młode, więc może dlatego wówczas zabieg się nie udał.

Coś jednak dziś się wydarzyło….

Przyznaję się, że od kilku dni mam kryzys twórczy. Nie chce mi się przysiąść do blogaska. Brak tematów, myśli składnych, inspiracji. Czuję jednak, że wena wraca. tętni w żyłach, pulsuje niczym ziemia pod kopytami galopującego stada dzikich wierzchowców na bezkresnej prerii (nieźle co!). Tak, tak, a lekiem na ten stan rzeczy są piersi. Te, które kiedyś nie pomogły, dziś spełniają swoje zadanie doskonale.
Dawid Kosiński popełnił na SpidersWeb kilka zdań, które dały mi nadzieję, że można pisać z polotem również o sprawach technologicznych. Sami powiedzcie, czy można przejść obojętnie obok takiego zdania:

Blogerom często zarzuca się, że brak im doświadczenia prasowego. Często jest to prawda, jednak nie w przypadku Spider’s Web. Wszyscy wiedzą, że pracuje tu elita technologicznego żurnalizmu, która doświadczenie najpierw wyssała z mlekiem naszej pra-matki, Ewy Lalik (…)

Każde zdanie ma tu swój smak, klimat, nośny pierwiastek treści. Zapisze się złotymi zgłoskami w czeluściach informacyjnych świata IT. Można nad nim medytować godzinami. Co jednak najważniejsze zrywać boki i tarzać się po podłodze do wytarcia ostatniego kłaczka na plecach. Uwielbiam je!

Ja zostałem uzdrowiony kolejnym wpisem na SW. Ale co dalej. Wiem, że autor żartował. Bo informacja o tym, że tekst jest pisany z przymrużeniem oka wędrowała od stopki aż pod sam tytuł niemalże. Widać część czytelników albo żartu nie złapała, albo nie doczytała do końca, gdzie owy dowcip był uświadomiony odbiorcy. Gdzieś chyba jest granica umieszczania podobnych notek. Wiem, że miało nie być nudno, miało być z jajem. Ja się uśmiałem, nawet starałem się przenieść tą radość dalej, ale zostałem stłamszony przez naczelnego imiennika, który co ciekawe wziął na poważnie moją chęć zajrzenia pod dekolt Pani Ewy (aFUJ!). Troszkę więc zawahałem się, czy to faktycznie był żart, czy nie (uznaję jednak rację autora, który wyraźnie to zaznaczył w tekście). Blog, który walczy o pozycję opiniotwórczego nie może umieszczać informacji, że pije mleko wice-redaktora naczelnego. Wybaczcie, ale takie popierdółki jednoosobowe jak chociażby www.mojmac.pl mogą pisać co na język przyniesie myśl. Nikt nie obnosi się, że to miejsce opiniotwórczych analiz. Mogę sobie powiedzieć ostre “kupa” i nic nie powinno się stać. Ale nie w serwisie, który w swoim założeniu jest ambitny.

Miało wyjść śmiesznie, wyszło jak to na SpidersWeb… intrygująco 😉

Czytaj więcej tutaj.

PS 1. Niech mi tylko ktoś powie, że działam na niekorzyść tego serwisu. Ciągle przecież do nich linkuję. Płaćcie mi za to!

PS 2. Wpis pokazał się pierwszy raz na moim Tumblrze. Przemyślałem sobie jednak sprawę i pomyślałem, że może on zainteresować większe grono czytelników.

PS 3. Redaktor naczelny SW zbanował mnie na Twitterze wczoraj. Mam poważną wątpliwość czy tekst o elicie blogowania był żartem. Przynajmniej w jego mniemaniu.

Przemysław Marczyński

Współautor książki "macOS. Proste Poradniki" - www.prosteporadniki.pl. O technologii pisze od ponad 15 lat. Tworzył podcasty o Apple.
Komentarze (5)
L

5 komentarzy

  1. Kosiński

    Gdzieś to czytałem : ).

  2. moscow

    Szczerze? Gdyby nie takie serwisy jak makoweabc i mojmac.pl, nie wiedziałbym co to jest Spider’s Web i kto to jest pani E.L.
    Być może fajnie jest sobie po kimś pojeździć (zasłużenie, czy niesasłużenie), ale pytanie po co? Czy to coś wniesie? No chyba, że chodzi o wzbudzanie kontrowersji żeby przyciągnąć trochę czytelników. A może to taka formuła współczesnych blogów, nawiązująca do starych biuletynów komputerowych, które nie byłyby sobą, gdyby nie podkreśliły swojej wyższości nad niższośćią innych? Jak dla mnie (podkreślę, że to moje osobiste zdanie) – odrobinę „żenua”, bo tak poza tym to na mojmac.pl są w przeważającej większości interesujące rzeczy.
    Pozdrowienia 🙂

  3. s@ntee

    Matko, Przemek, ja nie poznaję tej blogosfery! 😉 Naprawdę o cyckach teraz piszą? ;-))) Passe! Teraz się pisze o gejach, a najlepiej mieć kogoś w zanadrzu, kto się ujawni, czyli wyjdzie z szafy. To zwiększa oglądalność o milion procent!

  4. Grzegorz Pawlik

    Jeśli chodzi o oglądalność, to ja od gejów wychodzących z szafy zdecydowanie (na milion procent!) wolę cycki.

  5. Anna

    Kwestia czysto formalna: geje też mają cycki. Uczą o tym na anatomii:)
    SpidersWeb to dość specyficzny serwis, mam wrażenie że wywołujący więcej emocji niż jest to warte. Kto chce ten czyta, kto nie chce to nie – prosta recepta wyczytana całe lata temu na jednym z jabłkowych blogów daje rozwiązanie problemu. Nie tylko tego.