Dziś zdradzę Wam mój sekret, dlaczego Mój Mac jest tak świetną witryną 😉 To prawdziwie kosmiczna i z mocno rakietowym dopalaczem informacja. A brzmi ona MarsEdit, od kilku dni już w wersji 3. Hurra!
Od zeszłego tygodnia możemy już cieszyć się zupełnie nową aplikacją do prowadzenia blogów. Ja nie wyobrażam sobie prowadzenia strony bez tego narzędzia, a nowe funkcje, które pojawiły się w kolejnej odsłonie aplikacji cieszą mnie tak bardzo i znacznie ułatwiają pracę z witryną.
Co nowego?
Najważniejszą zmianą jest obsługa wpisów w edytorze WYSIWYG. Gdy tworzymy wiadomość na blog wygląda ona dokładnie tak, jak zostanie opublikowana (kod HTML jest ukryty). Oczywiście nadal możemy tworzyć wpisy w czystym kodzie, jak miało to miejsce poprzednio.
Kolejną nowością rakietowej aplikacji jest możliwość publikowania zdjęć w czasie wysyłania wiadomości na serwer. Często się zdarza, że podczas pisania wiadomości, chcę użyć innego obrazka. Teraz nie ma z tym kłopotu, bo grafiki przechowywane są lokalnie na dysku. Powierzchnia serwera nie jest zaśmiecana.
Całkiem przeprojektowano okno menedżera plików. Wyrazista struktura katalogów oraz możliwość przeciągnięcia swojej teczki ze zdjęciami aby później łatwo dodać obrazki do wpisu znacznie przyspiesza pracę. Tutaj też możemy zmienić rozmiar zdjęcia oraz jego nazwę.
Użytkowników WordPressa ucieszy możliwość zarządzania stronami wprost z okna programu. Nie bez znaczenia jest obsługa Custom Fields (Własne Pola). Wreszcie mam pełną kontrolę nad miniaturkami na stronie.
Wiem, że są osoby, które z powodzeniem używają edytora blogowego z poziomu witryny internetowej. Ja niestety nie lubię takiego rozwiązania. Wszystko muszę mieć na komputerze. Dla mnie jest to jedyny słuszny sposób tworzenie treści witryny. Ostatnio, gdy czasu mam coraz mniej na pisanie, przygotowuję sobie pierwsze myśli do wpisów, a później je rozbudowuję. Wszystko odbywa się błyskawicznie i jest zawsze pod ręką, nawet gdy nie mam dostępu do sieci. Edytor bloga jest jedynym sensownym rozwiązaniem w moim doświadczeniu prowadzenia strony.
Z perspektywy czasu
Kiedyś uważałem, że nie ma aplikacji lepszej od Ecto. Od dawna wspiera ona WYSIWYG oraz ma kontrolę rozmiaru zdjęcia wprost z edytora wiadomości (podobno ME3 ma wkrótce posiadać również to rozwiązanie). Jednak gdy Adriaan sprzedał swój program firmie illumineX nadeszła mroczna era tej dobrej produkcji. Szukałem czegoś zastępczego, bo Ecto nie dostawało aktualizacji, a ja już kilka razy straciłem całe wpisy po jej zawieszenie. Na MarsEdit wpadłem przypadkiem, jednak brak właśnie „żywego” podglądu troszkę mnie zniechęcał do jej kupna. Gdy jednak przypadkiem wygrałem licencję na Twitterze, całkowicie zmieniłem swoje postrzeganie tego programu. Wręcz zakochałem się w pisaniu wpisów w edytorze HTML. Nic tu nie rozpraszało i miałem pełną kontrolę nad tym co i jak pokaże się na stronie. A na dodatek wszystko działało sprawnie i szybko. Dziś nowy MarsEdit jest dla mnie najlepszą aplikacja do prowadzenia bloga.
Doświadczenia beta testera
Miałem przyjemność popracować jako beta tester MarsEdita 3 z Danielem. Nie dość, że jest to fantastyczny programista i skrupulatnie dodawał i poprawiał błędy zgłaszane przez grupę osób zaangażowanych w powstawanie nowej wersji programu, to stwierdzam, że jest to również fantastyczny człowiek. Ja jednak bardziej chciałem poruszyć temat pozostałych osób testujących program. W dużej mierze są to ludzie, którzy prowadzą strony i podobnie jak u mnie, MarsEdit jest jedną z najczęściej używanych aplikacji. Gdy testy dobiegały końca, Daniel zaproponował nam darmową aktualizację do nowego MarsEdit. Jakie było moje zdziwienie, gdy wręcz chóralnie odezwały się głosy – „Świetna robota z nową wersją, jednak nie bierz mnie pod uwagę podczas generowania darmowych licencji. Chcę Cię wesprzeć i kupię aktualizację.” W pierwszym chwili walczyłem ze sobą, bo przecież pracowałem również nad rozwojem programu (to że poprawnie widzicie polskie znaki w widoku HTML to moja zasługa ;-)). Dość mocno to na mnie oddziaływało, szczególnie, że z MarsEdit korzystam codziennie. Moja pazerność została przezwyciężona rozsądkiem. Jestem szczęśliwym posiadaczem licencji i mam nadzieję, że dzięki mnie i mi podobnym, Daniel będzie pracował intensywnie nad rozwojem aplikacji. Bardzo pozytywnie ta cała sytuacja mnie zaskoczyła. Niby prozaiczne gesty, bo 15 dolarów to niewiele. Jednak gdy widzisz, że inni nie myślą tylko o sobie, a doceniają pracę drugiej osoby… ta wrażliwość, jak bardzo nam jej brakuje.
Wiem, może nie jest to w temacie recenzji i opisu MarsEdit ważna kwestia, jednak chciałem Wam pokazać, jacy fantastyczni ludzie często nas otaczają. Nie myśleć tylko o sobie, ale również o innych. Brawo!
Witryna programu MarsEdit 3 – http://www.red-sweater.com/marsedit/
Cena – 39,95 dolarów
Czyli jak wreszcie założę swoją stronę to wiem już jaką aplikację kupię 🙂
40 dolców za program który kopiuje funkcjonalność bloga to trochę za dużo.
„kopiuje funkcjonalność” to określenie jest dla MarsEdit obraźliwe 😉 Program nie powiela, ale daje bardziej ludzkie podejście do zadań blogera. Łatwość obsługi i możliwości to chyba za to płacimy twórcom aplikacji?
Dla mnie MarsEdit ma sens od momentu wprowadzenia własnych pól.
Kiedy będzie konkurs na marsEdit? Chętnie bym wygrał 😉
@Maksymilian, ten program jest jednym z tych, który kupuję bo szanuję autora bardzo, bardzo i jeszcze bardziej. Tak więc nawet jeśli bym miał, to nie dam 😉 Kup, warto.