^
Krzyż Dżobsa

W Apple zaczynają komuś odrastać jaja / lwie serce*

Jaromir Kopp

10 lipca 2019

Wbrew temu, co się mówi, z mózgiem problemów w Apple specjalnie nie mają. Jednak sam mózg jak widać, nie wystarcza na długo, bez „przeciwwagi” równowaga jest zachwiana. Ostatnie zmiany w ofercie MacBooków dają nadzieję, że szefostwu w Apple zaczynają dorastać narządy mogące zrównoważyć przeciążenie związane z mózgiem.

* niepotrzebne skreślić wg upodobań

Oczyszczanie oferty

Co się wczoraj stało? Apple wycofał z oferty całkowicie obecnie niepotrzebnego i darzonego przeze mnie szczerą niechęcią jako produkt mi osobiście zbędny MacBooka (12″). To nie koniec. Ktoś w końcu zrozumiał, że oferta Pro powinna być zwarta, a pomysły wzorem Nadszyszkownika Kilkujadka*, promowane aż zostaną pokochane… lub skrycie wycofane. Od wczoraj wszystkie MacBooki Pro są obligatoryjnie wyposażone w Touch Bar i nie ma już zamieszania. Dodatkowo co jest sporą niespodzianką, ulepszone z mocniejszym procesorem i kartą graficzną MBP 13″ zyskały niższą cenę. Na tym tle nadal niestety dość słabo wypada ją zmiany w MacBook Air, którego ekran oddaje więcej kolorów dzięki technologii True Tone i ma trochę niższą cenę i to wszystko.

Jednak ta decyzja, jeżeli nie jest przypadkowa i zapoczątkuje serie jej podobnych, oznacza, że ktoś w Apple zaczyna robić porządki. Jeszcze do rygoru Jobsa im daleko, ale kierunek wydaje się prawidłowy.

* „Ja wiem, polokoktowcy nas nie kochają, ale my ich będziemy tak długo kochać, aż oni nas wreszcie pokochają”.

Tęsknicie za Jobsem, a Touch Bar Wam się nie podoba?

Hipokryzja nie jest domeną jedynie polityki. Pojawia się w każdym aspekcie życia od kariery zawodowej, przez religię po… technologię. Co chwila słychać narzekania i westchnienia „Za Jobsa to by było nie do pomyślenia”, „Jobs to by zrobił porządek”, „Apple za Jobsa to robiło piękne komputery” i niezmienne „Apple się kończy”.

Co zrobił Jobs niedługo po powrocie z banicji do Apple?

Po tygodniach spotkań z pracownikami zajmującymi się projektowaniem i produktami, jak to opisał Walter Isaacson w biografii Jobsa, krzyknął on podczas kolejnego spotkania: „Stop! To jest szalone”. Następnie podszedł do tablicy i sporządził tabelę, na której był prosty krzyż. Na szczycie dopisał „Konsumenci” i „Profesjonaliści”. Po bokach: „Przenośne” i „Stacjonarne”. Niedługo po tym w ofercie Apple z kilkudziesięciu modeli komputerów (w szczycie było ich nawet 50) pozostały: iMac, iBook, PowerMac i PowerBook. Z biegiem czasu doszedł Mac mini, który w zasadzie zastąpił iMaca w kratce „konsumenckie-stacjonarne”, wypychając go bardziej w stronę Pro. eMaca dla rynku edu nie liczę, bo nie był dostępny w normalnej sprzedaży.

Teraz zestawmy to z tęsknotami hipokrytów, którzy wyraźnie zapomnieli, do czego tęsknią. Wczoraj zaczęli marudzić, że Apple zwariował i nie pozwala już na wybór MacBooka Pro bez Touch Bara, ponoć tak znienawidzonego (przez kilka procent, za to hałaśliwych osób). Narzekają też na, to co się stało z „tanim” Air (tym, który tak był krytykowany za przestarzałe ekrany i wnętrzności).

A czy Jobs dawał Wam wybór? Czy rewolucyjny iMac nie był „znienawidzony”, za brak wszystkich znanych z komputerów Apple złącz? Przecież nie można było żyć bez SCSI, ADB, portu modemu i drukarki! Do tego brak stacji dyskietek! Jednak jakoś fiaskiem się nie okazał, a wręcz przeciwnie, zapoczątkował nową erę.

Za Jobsa też trafiały się spektakularne wpadki. Moją ulubioną jest „mysz hokejowa”, którą, aby złapać prawidło, należało przejść specjalny kurs i zawsze wykazywać się znaczną spostrzegawczością namierzając gdzie ma „ogonek”. Następnie G4 Cube, pięknie przegrzewający się komputer, którego miało wielu moich znajomych, choć ponoć tak kiepsko się sprzedawał. Na marginesie należy zaznaczyć, że oba te twory wyszły spod ręki Jonathana Ive pracującego pod czujnym okiem Jobsa.

Oczywiście sprawa „motylków” jest wstydliwa, ale to już inny problem, podobny do tych z G4 Cube, czyli wynikający z przerostu estetyki nad praktyką. Na szczęście dni motylków są już policzone.

Krzyżyk na drogę

Obecnie „tabelka Jobsa” bardziej może przypominać planszę do gry w „kółko i krzyżyk”, ale zmierza to w dobrym kierunku. Należy pamiętać, że teraz w tabelce przynajmniej dwie rubryki zajmą iPady, zwłaszcza po udostępnieniu iPadOS. Nadal dość tłoczno też jest w innych kratkach, gdzie upycha się po kilka modeli, jednak ich ilość jak widać po wczorajszej drobnej czystce, się zmniejsza.

Tak trzymać! Ujarzmić ceny i uporządkować linie produktów! Wybór był doby za czasów Forda T, gdy każdy wg słów właściciela firmy mógł wybrać auto w dowolnym kolorze pod warunkiem, że był to kolor czarny.

Jaromir Kopp

Użytkownik komputerów Apple od 1991 roku. Dziennikarz technologiczny, programista i deweloper HomeKit. Propagator przyjaznej i dostępnej technologii. Lubi programować w Swift i czystym C. Tworzy rozwiązania FileMaker. Prowadzi zajęcia z IT i programowania dla dzieci oraz młodzieży, szkoli też seniorów. Współautor serii książek o macOS wydanych przez ProstePoradniki.pl. Projektuje, programuje oraz samodzielnie wykonuje prototypy urządzeń Smart Home. Jeździ rowerem.
Komentarze (13)
L

13 komentarzy

  1. mm

    Z jednym się nie zgodzę. „Mysz hokejowa” wbrew zdrowemu rozsądkowi była, przynajmniej dla mnie, bardzo wygodna. Palce bardzo szybko przyzwyczaiły się do wyczuwania położenia przycisku, a więc orientacji myszy. O specyfice „krążka” przypominały dopiero miny przypadkowych osób, które po raz pierwszy próbowały używać tego wynalazku – to było bezcenne.

    • Jaromir Kopp

      Jesteś wyjątkiem jak Lu (chyba anwet jeszcze ma jedną zbunkrowaną)

      • mm

        … co nie zmienia mojego przekonania, że trzeba mieć nierówno pod sufitem, żeby wprowadzić coś takiego do produkcji.
        Z trzeciej strony dzisiejsza magiczna mysz, jest mniej wygodna.

        • Jaromir Kopp

          No ale kto dziś myszy używa? Chyba tylko windowsowcy…

          • mm

            No teraz przegiąłeś. Po co od razu rzucać wyzwiskami?

            • Jaromir Kopp

              Ha, ha, ha! 😀

          • Tom

            Jezeli nikt nie uzywa to czemu takie urzadzenie jest w asortymencie Apple? Pomijajac fakt, ze zostalo wspomniane w kemnetarzu na ktory Pan odpowiada. Po co takie docinki? Tak samo jak „i co szczekacze” z innego tekstu. Rozumiem, ze ludzie uzywajacy Windows to jakis gorszy sort? Czlowieku szanujmy sie.

      • Androidssie

        Kompletna bzdura. Okrągła mysz była jedna z najwygodniejszych a pracuje na makach od 97 roku. Jak zwykle bajania bajarzy…

  2. PoGOOD

    Cudne zajęcie stanowiska: „niepotrzebnego i darzonego przeze mnie szczerą niechęcią jako produkt mi osobiście zbędny”.

    Kompletnie nie zgadzam się z wnioskiem, ale bardzo szanuję odwagę.

    Lubię dwunastkę, bo była „jakaś”, nie była tylko tańszym Pro czy mniejszym Air’em. W dniu wprowadzenia była komputerem bijącym cały rynek na głowę – pod względem dizajnu, rozwiązań technicznych (USB-C, trackpad), rozmiary i wydajności w tej małej, płaskiej puszce zawartej. Żona używa swojej dwunastki od 2016 i o przesiadce na nowego Air’a czy MBP 13 nie chce słyszeć.

    Ja zaś uwielbiam ją do nagrywania voiceover’ów do video, bo z powodu braku wentylatora, jest kompletnie bezgłośna.

    Akurat tego kompa mi szkoda.

    A sens czterordzeniowego, ale dychawicznego pod względem mocy najtańszego MBP nadal pozostaje dla mnie nieznany…

    • Jaromir Kopp

      Zachwycasz się 12″ na którym przełączanie ekranów klatkowało i od którego każdy iPad jest wydajniejszy, a uważasz, że 4 rdzenie są zbyt wolne? Ja bym zamienił dwa rdzenie mojego i7 1,7 GHz na te cztery…

      Mi w 12″ podobał się tylko minimalizm jednego portu USB. Brak TB to już jak dla mnie dyskwalifikacja.

      • Michal

        Mam 12″ i nigdy nic mi nie klatkowalo, ale mam wersje z 2018. Takze po prostu pewnie miales w rece najslabsza wersje i tyle. Bardzo ubolewam nad zaniechaniem, bo air przy mojej 12″ jest po prostu ciezki i nieporeczny.

  3. Tomasz Wołkowski

    Dla mnie TB nie jest wyznacznikiem Pro. Moim zdaniem mógłby nie istnieć. „Bawiłem się” trochę i naprawdę nie jest to dla mnie najważniejsza część MacBooka Pro. Co do MacBooka 12″ u mnie nic nie klatkowało. Wszystko chodzi płynnie i bez problemu a co najważniejsze bezgłośnie. Szkoda, że wycofali ten model, chociaż trzeba przyznać, że przy coraz wydajniejszych i większych iPadach a przede wszystkim przy nowym systemie iPadOS, utrzymanie w ofercie 12″ jest coraz mniej logiczne…

  4. pawciu

    Z jednym się nie zgodzę. Dzięki True Tone ekran wyświetla więcej kolorów?! WAT?
    Skąd taka dziwna teza? Przecież True Tone tylko przyżółca ekran, nie jest to żaden inny typ wyświetlacza. Ja to testowałem dziesiątki razy, czy rankiem, czy w południe, czy popołudniu lub wieczorem, czy to w słoneczny dzień czy pochmurny, zawsze, ale to zawsze włączenie True Tone wiąże się z przyżółceniem (ociepleniem barwy) ekranu.

    Jaki jest sens kalibracji skoro ekran i tak się zażółca. W teorii i na reklamie ekran miał odwzorowywać odcień białej kartki która znajduje się w danych warunkach oświetleniowych, w praktyce biała kartka pozostaje biała, a ekran żółto-pomarańczowy.
    Dopiero wyłączenie True Tone pozwala wyrównać balans bieli.

    Przydatne może być to jedynie w pomieszczeniach przy sztucznym świetle, bo tak reklamowało to Apple, jednak technologia ta w ogóle się nie sprawdza przy innych temperaturach barwowych.

    Testowałem różnymi lampami z regulacją balansu bieli od 3000 Kelvinów do 6000 Kelvinów. Nigdy ekran nie pozbył się żółtego zabarwienia.

    Wspomniane wyświetlanie większej liczby kolorów to już czysta fantazja.