Podobno na sprzęcie Apple nie można grać. Za mało wydajna grafika, brak ciekawych gier — te elementy najbardziej wpływają na ocenę tych urządzeń jako centrów rozrywki. Myślę jednak, że to błąd. Brakło po prostu odpowiedniego kontrolera do gier. Po kilku tygodniach zabawy z Nimbus+ wszystkie moje wątpliwości co do wykorzystania sprzętów Apple jako konsoli całkowicie się rozwiały, a ja nie mogłem oderwać się od wirtualnej rozgrywki.
Ten pad świetnie leży w dłoni. Wyprofilowano go w taki sposób, że dopasowuje się do ręki, a dostęp do przycisków i joysticków jest wyjątkowo dobry. Gdyby nie wejście Lightning do ładowania kontrolera, łatwo by go można było pomylić z padem Sony. Układ klawiszy podobny, a sam profil z daleka prezentuje się niemal bliźniaczo. Obok złącza do ładowania identycznego jak w iPhonie na przedniej ścianie znajdziemy przycisk łączenia Bluetooth oraz guzik do sprawdzania stanu baterii. Samo spięcie kontrolera z urządzeniami Apple nie przysporzy nam żadnych problemów. Włącznik z przodu uruchamia system łączenia się z iPhone’em, Apple TV i komputerem. Natychmiast w ustawieniach znajdziemy odpowiednie urządzenie i jednym kliknięciem jesteśmy w stanie połączyć pada z dowolnych sprzętem. Nie ma tu żadnego „inteligentnego systemu” pozwalającego automatycznie przełączać się między urządzeniami. Za każdym razem będziemy musieli przejść tę samą procedurę konfiguracji. Obok gniazda ładowania mamy również przycisk do sprawdzania stanu naładowania baterii w padzie. A tutaj możemy być pewni, że rozrywka będzie trwała długie godziny. Z przyjemnością będziemy chcieli wykorzystać cały zapas energii do gry, tym bardziej że przy wadze 243 gramy nie odczuwamy zmęczenia dłoni podczas używania Nimbusa+.
Nimbus+ został w każdym detalu zaprojektowany pod iPhone’a. Pierwsze, co zwraca naszą uwagę, to port ładowania, który wykorzystuje to samo złącze – Lightning. Zabierając w podróż pada, nie musimy się martwić o dodatkowe kable zasilające. Z łatwością doładujemy go tym samym powerbankiem, jakiego używamy do zasilenia iPhone’a. Drugie – bardziej już spektakularny dodatek wyróżniający ten kontroler na tle innych – to uchwyt do smartfona. Jest on w stanie utrzymać nawet największego iPhone’a z serii Max. Gumowe zaciski pewnie trzymają telefon, nie pozwalając mu wypaść. Miałem jednak problem z samym uchwytem. Przy intensywnym potrząsaniu padem (a mnie się zdarza tak wyrażać emocje) uchwyt potrafił wysuwać się z pada. Nie zdarzyło się, aby telefon wypadł, ale obawa przed takim zdarzeniem sprawiała, że odrywałem się od gry i dociskałem go ponownie do kontrolera. Sam pomysł na montaż telefonu daje zupełnie inne odczucia z rozgrywki. Niby nic wielkiego, zmiana położenia telefonu, a jednak podczas rozgrywki to całkowicie zmienia poziom przyjemności z zabawy.
Doceniam grę na małych ekranach telefonów. Mobilność rozgrywki jest nieoceniona, a Nimbus+ ma fajny uchwyt na telefon. Jednak prawdziwy pazur pad pokazuje na dużym ekranie telewizora. Apple chciało zmienić Apple TV w konsolę. Bezskutecznie. Przynajmniej tak mi się wydawało, dopóki nie podłączyłem do tej czarnej skrzynki Nimbusa +. Po pierwsze z poziomu kontrolera mogę sterować obsługą Apple TV. Nie muszę już sięgać po pilota, żeby uruchomić muzykę lub odtworzyć film. Zabawa jednak zaczyna się po uruchomieniu gier. Do tej pory, przyznam się Wam, nigdy nie uruchomiłem żadnej gry na Apple TV. Nie widziałem sensu bawić się pilotem od ATV. Pad jednak zmienia wszystko i sprawia, że niewielkich rozmiarów czarne pudełko podpinane do telewizora może stać się faktycznie centrum rozgrywki. Zabawa jest niesamowita. Jeśli gra obsługuje kontroler, to będziemy mogli poczuć się jak przy konsolowej rozgrywce. Odpowiednio przygotowane gry mają swoje karty konfiguracji pokazujące, jakie funkcje spełniają odpowiednie przyciski na padzie. Czas reakcji podczas rozgrywki, sterowanie, przyjemność z zabawy jest nieporównywalnie większa niż wymachiwanie pilotem Apple. To absolutna rewelacja, która otwiera nowe drzwi do świata rozrywki na iUrządzeniach.
W wielu przypadkach stukanie w ekran telefonu nie zaburzy rozgrywki. Jednak tytuły wymagające od nas skakania, przemieszczania się po planszy i wykonywania kilku dodatkowych akcji może być kłopotliwe. Programiści stają na głowie, aby uprzyjemnić nam rozgrywkę i tworzą na ekranie wirtualne manipulatory do wykonywania ruchu. W nawet najmniejszym stopniu nie oddają one jednak przyjemności gry z padem w ręku. Nimbus+ całkowicie zmienia mój obraz wykorzystania iPada, iPhone’a i Apple TV jako urządzeń do zabawy. Świetnie wykonany kontroler pozwoli nam wejść na zupełnie nowy poziom przyjemności. Jeśli planujecie wykorzystywać sprzęt Apple do gier, to SteelSeries Nimbus+ będzie tym urządzeniem, które nie pozwoli Wam oderwać wzroku od ekranu. To całkowicie nowa przestrzeń czerpania radości z gry na urządzeniach Apple.
Cena: 365,00 zł
Witryna: steelseries.com
Markę Synology kojarzycie zapewne z urządzeniami NAS. Te świetne dyski sieciowe dają możliwość przechowywania bezpiecznie…
Na rynek wchodzą dwa nowe głośniki marki Sonos: Era 100 i Era 300. Model Era…
Akcesoriów, które możemy dodać do naszego inteligentnego domu jest coraz więcej. Do tego zacnego grona…
Wiecie, że jedna z najlepszych baz danych - FileMaker (obecnie zmieniana jest nazwa na Claris),…
Elon Musk wszedł na Twittera i zrobił rewolucje. Ostateczną ocenę jego poczynań w tym serwisie…
Ten produkt miał już nie istnieć. Kiedy pojawiły się informację, że Apple nie przedłuży życia „dużego”…
Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.