Tak jak 7 lat temu, gdy kupowałem swojego Air, Apple postanowił na nim przetestować pewne nowe rozwiązania. Tym razem nie ma tak wielkiej rewolucji, jak wtedy, ale Air znów nabiera rumieńców i staje się godny uwagi nawet dla bardziej zaawansowanych.
Nowe procesory, klawiatura, pamięć, większy dysk i niższa cena
Zaczynając od końca: teraz MacBooka Air można już kupić od 5000 zł i to z dyskiem 256 SSD. To bardzo miłe prawda? Dodatkowo dostajemy nową klawiaturę, taką jak w MacBookach Pro 16″ oraz znacznie szybszą pamięć, pierwszy raz zastosowaną w komputerach Apple. Debiutantem jest też procesor 10 generacji. Jednak w cenie podstawowej dostajemy jego wersję i3 taktowaną zegarem 1,1 GHz, co i tak powinno pozwolić na wydajność zbliżoną do poprzednika.
Jednak jeżeli zdecydujemy się wydać 500 zł więcej, czyli tyle ile kosztowała poprzednia wersja z dyskiem 128 GB i dwurdzeniowym i5 otrzymamy zamiast i3 i5 i to aż 4-rdzeniowy! To naprawdę dobry interes.
Największej wady Air już nie ma.
Dla mnie największą wadą MacBooków Air z ekranem Retina był brak możliwości wyboru konfiguracji procesora. To właśnie dzięki temu, że 7 lat wcześniej zdecydowałem się na MBA z i7, służy mi dobrze ponad 6 lat i nadal nadaje się do pracy. Teraz poza wspomnianym i5 z 4-rdzeniami za dodatkowe 500 zł, można wybrać i7 za 1250 zł ponad cenę podstawową. Dla wielu taka konfiguracja może być bardzo atrakcyjna. Air znów wraca do gry!
Po tych zmianach już nie jestem tak bardzo przekonany do Pro, tym bardziej, że przesiadam się z MBAir 2013.
Jednak 6 rdzeni i7 z dobrym chłodzeniem to nie 4 i5, nie wspominając o ekranie 16″
O ile chodziło o Pro 16, który jest też dużo droższy.
Ja natomiast pomyślałem o Pro 13. A moim zdaniem rok temu różnica w cenie między Air a Pro 13 była mniejsza, niż różnica w wydajności i jakości podzespołów.
Ciekawe czy wentylator w obudowie jest zostawiony sam sobie i kreci sie po to zeby krecic sie bez celu 😉
Zdecydowanie warto dorzucić te 500 zł.
Jasne!