Takiego prezentu pod choinką się nie spodziewałem. Wygląda na to, że Aniołek czytał moje artykuły, w których opisywałem dylematy wyboru nowego Maca. Dzięki temu będę mógł podzielić się z Wami, subiektywnymi wrażeniami z przesiadki. A jest o czym pisać, bo nie dość, że komputery są z całkiem innych linii, to dzieli je 6 lat.
Na początek wrażenia „organoleptyczne”.
Zobacz poprzednie części cyklu MacBook Pro 16”, przesiadka po 6 latach.
Przypomnę, że do tej pory przez 6 lat pracowałem na MacBooku Air 2013 z procesorem i7 (dwa rdzenie 1,7 GHz) i 8 GB pamięci RAM. To był naprawdę dobry wybór 6 lat temu i komputer dzielnie radzi sobie nawet dziś. Jednak programować w Swift za pomocą Xcode naprawdę zaczęło być już ciężko.
MacBook Pro 16” zaskoczył mnie masą. Oczywiście wiedziałem, że Air toto nie jest. Jednak po kilku godzinach pracy w mój ulubiony sposób mogę powiedzieć, że wcale nie odczuwa się tego ciężaru. A pracuję często, trzymając komputer, jak na „laptop” przystało, czyli na kolanach. Jedynie mogę zauważyć, że jest cieplejszy od Air. Na szczęście niezależnie do tego, czy obciążam go naprawdę ciężką pracą (43°C), czy tylko piszę tekst (38°C), nie powoduje to dyskomfortu. Podałem temperaturę spodu obudowy mierzoną 1/3 od tylnej krawędzi. Jak wydać różnice nie są wielkie niezależnie od obciążenia. Być może latem będzie to bardziej uciążliwe.
Komputer, choć jest o 750 g cięższy od Air (~60%), to bez problemu można unieść go jedną ręką, trzymając za róg. Obudowa MacBooka Pro bez trudu znosi takie obciążenie. To ważne, bo tak przywykłem podnosić komputer, a w moim wieku ciężko zmieniać nawyki.
Ekran jest wielki. Po latach spędzonych z 13,3” robi ogromne wrażenie, nie tylko wielkością. Jednak od razu zaznaczam, że wielki, ale nie za wielki. Jest idealny, nawet gdy pracuje się z komputerem na kolanach. Doskonale wypełnia pole widzenia.
Choć miesiąc temu narzekałem na nierówną szerokość ramek dookoła ekranu, to już o tym zapomniałem. Podczas pracy ważne jest tylko to, że te ramki są minimalne. Ma się chwilami wrażenie, że ekran nie ma końca. Pięknie.
Jakość obrazu przy przejściu z rozdzielczości 1440 × 900 (Air nie ma Retiny), na 3072 × 1920 i większa przestrzeń na okna i narzędzia zadziwia. Jednak to nie wszystko. Głębia kolorów, kontrast i dynamika barw przez te 6 lat bardzo się poprawiła. Po prostu raj dla oczu.
OK… tego akurat ani ja, ani moi doradcy się nie obawiali, a powinni. Może, gdy jesteśmy oddaleni do MBP16, to dźwięk nie jest zbyt głośny, ale gdy siedzi się przy komputerze, trzeba uważać, bo można się przestraszyć.
Głośność nie jest oczywiście wadą, a w połączeniu z zadziwiająca jak na wielkość urządzenia dynamiką w sporym zakresie tonów potrafi dosłownie wgnieść w fotel. Dodatkowo dźwięk jest bardzo, ale to bardzo przestrzenny. Największe wrażenie zrobił na mnie fragment Blade Runnera 2049 na scenie kasyna, gdy co chwila włącza się nagłośnienie. Niesamowite wrażenie, potęgi i czystości dźwięku. Jak na notebooka oczywiście.
Warto zaznaczyć, że gdy ustawiamy bardzo duży poziom głośności, to basy są mniej słyszalne, zaczynają mocni przeważać tony średnie. Z tak małych głośników nie da się wydobyć bardzo głośnego basu, bez zniekształceń, charczenia, czy innych nieprzyjemnych efektów w tym drżenia obudowy. Apple limituje siłę basu, ale zapewniam Was, że gdy się jest w odległości do 2 m od komputera, to nie ma sensu ustawiania głośności powyżej 60%, a mniej więcej do takiej wartości bazy grają „równo” z resztą tonacji.
Przy okazji Blade Runnera 2049 należy wrócić do ekranu. W końcu zobaczyłem niuanse w kolorach scen tego dzieła.
Tego się obawiałem. Jestem przyzwyczajony do nieprzejmowania się kablem zasilającym, a teraz mam pewne obawy co się stanie, gdy któryś z moich 4 piesków zaplącze się w przewód. Oby pozostało to tylko w sferze obaw, jednak za MagSafe trochę tęsknię. Ten magnetyczny wtyk znacznie szybciej się podłącza i jeszcze szybciej rozłącza niż USB-C. Jednak i MagSafe miał swoje wady, a podłączanie zasilania do dowolnego 4 portów USB-C jest praktyczne. Przyjdzie przywyknąć.
Jak już pisałem, MacBook Pro 16” sprawia bardzo solidne wrażenie. Nie tylko większą masą, ale całą konstrukcją obudowy i jej zachowaniem. Domykanie i uchylanie ekranu działa w jakiś magiczny sposób. Od razu zaznaczę, że w MacBook Air nie narzekałem też na obudowę, ani „klapę”, choć po 6,5 roku zawiasy trochę się wyrobiły.
Najgorsze wrażenie sprawia kabel zasilający USB-C. Przy idealnym wykonaniu komputera, wygląda, jakby był z innego, gorszego świata, a z opowieści znajomych wiem, że jego żywotność bywa kiepska.
Z racji przyzwyczajenia marzył mi się zwykły srebrny kolor. Jednak podejrzewam, że Łukasz, mój ulubiony handlowiec w Cortlandzie Wrocław coś zaczarował i pod choinką wylądował MacBook w Kolorze gwiezdnej szarości. I bardzo dobrze! Być może srebrnego bym nie żałował, ale ciemny przepięknie zmienia odcień zależnie od rodzaju i koloru światła, choć MacBook Pro 16” w każdej szacie będzie piękny.
To tyle zachwytów w pierwszej części. W następnych odcinkach opiszę Wam moje wrażenia z kolejnych elementów i właściwości tego komputera, których nie było mi dane zaznać podczas korzystania z MacBook Air.
Jutro dowiecie się, jak zachwycił mnie Touch Bar i jego okolice.
Radosnych Świąt!
Markę Synology kojarzycie zapewne z urządzeniami NAS. Te świetne dyski sieciowe dają możliwość przechowywania bezpiecznie…
Na rynek wchodzą dwa nowe głośniki marki Sonos: Era 100 i Era 300. Model Era…
Akcesoriów, które możemy dodać do naszego inteligentnego domu jest coraz więcej. Do tego zacnego grona…
Wiecie, że jedna z najlepszych baz danych - FileMaker (obecnie zmieniana jest nazwa na Claris),…
Elon Musk wszedł na Twittera i zrobił rewolucje. Ostateczną ocenę jego poczynań w tym serwisie…
Ten produkt miał już nie istnieć. Kiedy pojawiły się informację, że Apple nie przedłuży życia „dużego”…
Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.