Minęło ponad 10 lat od pojawienia się rewolucyjnego App Store, a nadal jest on unikatem na skalę światową. Choć wielu uważa, że Apple „robi kokosy” pobierając „horrendalną” marżę od sprzedaży i stałą opłatę za dostęp, to jakoś nikt nie poszedł w ślady Apple, przyjmując na siebie tak dużą odpowiedzialność. Nawet Google, choć ma takie same, a nawet większe możliwości niż Apple, nie odważył się. Amazon również nie był tak odważny ze swoim niszowym sklepem.
Monopol? Ograniczenia?
Obecnie toczą się postępowania przeciw rzekomym praktykom monopolistycznym i ograniczaniu konkurencji. Pierwsze w USA, wytoczone przez „konsumentów” Apple v. Pepper, drugie w Europie na wniosek Spotify.
Apple nie mogło być bezczynne i stworzyło stronę, na której prezentuje w bardzo konkretny sposób zalety App Store. Storna jest po angielsku, dlatego przybliżę kilka z jej postulatów. Wcześniej jednak dodam swoje „deweloperskie” trzy grosze.
Dla deweloperów trzymanie się reguł wyznaczonych przez Apple i proces weryfikacji ich dzieł jest stresujący, a od leni i kombinatorów wymaga dodatkowej pracy. Nie zawsze się to podoba, jednak jak widać chętnych na „dzielenie się kasą z Apple”, nie brakuje. Poza wieloma argumentami „za” jest jeden rzadko przywoływany.
W przeciwieństwie do Google czy innych sklepów z programami to Apple jest sprzedawcą. Google tylko pośredniczy w sprzedaży aplikacji w swoim Play. Jaka to różnica? Zasadnicza. Aby np. polski deweloper sprzedawał aplikacje dla Androida, musi sam rozliczać każdą sprzedaż. Przy zakupach z różnych krajów wcale nie jest to łatwe. W przypadku Apple mały deweloper nawet nie musi otwierać działalności gospodarczej. Apple sprzedaje za niego, na podstawie udzielonej licencji. Dochód rozlicza się jako „… z niematerialnych i prawnych” zwykłym PIT-em. Oczywiście, gdy już mamy działalność, to należy przepuścić to przez księgowość, ale uwaga: raz w miesiącu i tylko z jednym kontrahentem. To diametralnie ułatwia działalność.
A teraz wracamy do argumentów Apple
Link do strony Apple: Dedicated to the best store experience for everyone.
Stworzyliśmy App Store z myślą o dwóch celach: aby było to bezpieczne i godne zaufania miejsce dla klientów do odkrywania i pobierania aplikacji oraz świetna okazja biznesowa dla wszystkich programistów.
Bierzemy odpowiedzialność za zapewnienie, że aplikacje są utrzymywane na wysokim poziomie prywatności, bezpieczeństwa i zawartości, ponieważ nic nie jest ważniejsze niż utrzymanie zaufania naszych użytkowników.
To nasz sklep. I bierzemy za to odpowiedzialność.
To mocne stwierdzenie. Trudno z nim dyskutować, podobnie jak z „kierownikiem szatni” pokazanym w „Misiu”. Jednak w wydaniu Apple należy traktować to poważnie i z respektem.
Sprawdzamy każdą aplikację i każdą aktualizację.
Co prawda sporadycznie zdarzają się wpadki, ale jak na ilości aplikacji są one liczone w promilach, a nie dziesiątkach procentów jak w przypadku Google.
Tygodniowe statystyki podane przez Apple nie są miłe dla deweloperów, ale po prostu Apple nie chce już „byle czego” w sklepie. Na 100 tysięcy aplikacji i aktualizacji 60% zyskuje aprobatę, a 40% jest odsyłanych „do poprawki”, bo np. się wieszają lub nie działają poprawnie w każdych warunkach i na wszystkich zgodnych urządzeniach. Inne są odrzucane z powodu niezgodności z zasadami, np. zawierają treści pornograficzne, naruszające godność lub depczą prywatność użytkowników (szpiegują).
Wszyscy programiści mają możliwość rozpatrzenia odrzucenia przez Komisję Przeglądu Aplikacji. Zespół ds. Przeglądu aplikacji wykonuje około 1000 telefonów tygodniowo dla programistów, aby pomóc im zdiagnozować i rozwiązać wszelkie problemy, które doprowadziły do odrzucenia – dzięki czemu mogą dodać swoją aplikację do App Store.
Tu zdania deweloperów są podzielone. Sam starłem się kilka razy z zespołem recenzentów i raz rzeczywiście do mnie zadzwonili. Jednak wszystkie moje problemy udało się jakoś rozwiązać, poza jednym, ale po prostu nie był dla mnie wart walki.
Dajemy programistom platformę. I elastyczność.
Tu Apple podał informacje o innych możliwościach dystrybucji i tworzenia aplikacji (np. jako web aplikacje dla Safari jak dawniej przed otwarciem iOS i uruchomieniem sklepu). Jednak zachwala App Store, podając liczby krajów, gdzie jest dostępny, liczbę użytkowników oraz obroty i kwoty wypłat.
84% aplikacji jest darmowych, a programiści nic nie płacą Apple.
Nic poza 99$ rocznie za dostęp do programu deweloperskiego. Jednak program deweloperski to nie tylko App Store.
Niżej Apple przystępuje do obrony przed posądzeniem o nierówną konkurencję. Zestawia własne aplikacje systemowe z wieloma dostępnymi w App Store odpowiednikami.
Osobiście nie mam potrzeby używania innych programów do poczty niż Mail, kalendarza niż iCal, muzyki niż Apple Music, czy notatek innych niż Notatki. Jednak wielu z Was wybiera całkiem odwrotnie, co potwierdza linię obrony Apple.
Zawsze się uczymy i staramy się, aby App Store był lepszy dla klientów i programistów, oferując najlepsze aplikacje. A to zobowiązanie nigdy się nie zachwiało.
To stwierdzenie pada na końcu strony. To prawda. Niewielu z Was pamięta, jak wyglądały i jakie aplikacje oferowały pierwsze wersje sklepu. Mało kto śledził rozwój API, czyli funkcji systemowych, z których mogą korzystać programiści. Czy zdajecie sobie sprawę, że kiedyś aplikacje nie mogły pracować w tle, a powiadomienia nie istniały? Że aplikacja GPS musiała być „na ekranie”, aby działać stale? Naprawdę wiele się zmieniło.
A jaka jest wasza opinia na ten temat?
Ludzie bardzo często twierdzą że Apple za dużo sobie dolicza. Przede wszystkim to tak jak zostało wspomniane Apple jest sprzedawcą za co sobie liczy. Niestety jednostka ludzka zazwyczaj patrzy na cenę a reszta argumentów jest na drugim planie. Poza tym krytykują skoro mowa o cenie końcowej to nie deweloperzy a klienci ostateczni krytykują za to Apple zapominając że twórcom może być wygodniej. Ludzie patrzą jednak wyłącznie na czubek własnego nosa.
Jest jeszcze inna strasznie przykra sprawa. Mianowicie nie raz nie dwa pada argument że Apple i App Store to monopol. Przepraszam że co? Monopol dotyczy danego rynku. W dzisiejszych czasach trudno go nawet określić bo w sumie nawet jak poczta ma monopol na listy to ktoś inny powie „ej wyślij sobie kurierem przecież możesz” W sumie racja. Niestety listonosze mają inne uprawnienia głównie jeśli chodzi o dostęp do skrzynek więc sprawa jest nieco szersza. Wracając do meritum. Jak można mówić że Apple ma monopol skoro na rynku Smartphone’ów jest jeszcze Android. Nie podoba się Apple to kup coś z Androidem. Przecież nie ma takiego rynku jak „Apple”. Idąc tym tropem nie powinno istnieć pojęcie własności intelektualnych które to w niektórych definicjach są opisane właśnie jako monopol.
Z artykułu wynika, że będąc deweloperem nieporównywalnie łatwiej ogarnąć rozliczenia z Apple