Asystentka głosowa Apple Siri, która budzi u nas spore emocje w związku z uporczywym brakiem współpracy w języku polskim, może doczekać się trybu pracy bez dostępu do sieci, czyli offline.
Siri i jej problemy
Polski język to nie jest jedyny problem Siri. Niestety, choć to nie jest moja opinia, bo z braku doświadczenia z Siri nie zdołałem jej sobie wyrobić, pozostaje ona w tyle za niektórymi konkurencyjnymi rozwiązaniami. Nie jest to jednak problem algorytmów, ale tak jak to bardzo dokładnie wyjaśnił na łamach Mój Mac Magazynu Jędrzej Fulara z firmy Sparkbit, jest to wynik wysokich standardów prywatności w Apple.
Po prostu Siri ma mniejszą pożywkę z danych. Są one tam, gdzie to możliwe anonimizowane, czyli pozbawiane cech pozwalających na połączenie ich z konkretną osobą. Dodatkowo Apple nie karmi Siri wszystkimi danymi, jakie mamy w iPhone’ach, iPadach i komputerach. Na dostęp do części z nich użytkownik musi wyrazić zgodę o czym, jesteśmy dokładnie informowani. Dlatego na serwerach Siri danych jest mniej niż u „konkurencji”, a te, co są przechowywane, zostały pozbawione cech wiążących je z konkretnymi osobami.
Nie zmienia to faktu, że do logicznej analizy zapytań wypowiadanych przez użytkowników i wynajdywania odpowiedzi, potrzebne są znaczne zasoby mocy obliczeniowej i danych.
Obecnie jednak Neural Engine w iPhone’ach może zapewnić już wystarczającą szybkość przetwarzania, aby wykonać przynajmniej część zadań Siri bez dostępu do serwerów. Trochę więcej problemów mogą stworzyć dane i wzorce potrzebne do tego. Zobaczcie, że sam moduł rozpoznawania mowy w celu zwykłego dyktowania, który można pobrać w macOS zajmuje prawie 700 MB. A to tylko rozpoznawanie mowy!
Przy okazji interesujące jest, dlaczego jeszcze nie możemy w iOS dyktować bez dostępu do sieci tak jak w macOS.
Patent na pracę offline
Jak podaje Apple Insider, urząd patentowy opublikował patent, którego jednym z elementów jest sposób działania Siri bezpośrednio w urządzeniu, czyli bez konieczności wspierania się odległymi serwerami. Jak już pisałem, moc obliczeniowa nowszych iPhone’ów jest już wystarczająca, a z 64 GB lub więcej, da się wykroić kilka GB dodatkowego miejsca na dane dla Siri. Jeżeli się takiego trybu doczekamy, to zapewne będzie on opcjonalny, jak moduł dyktowania w macOS.
Link do patentu.
W takim trybie można by używać Siri, gdy nie mamy dostępu do sieci albo gdy po prostu nie chcemy, aby za wiele naszych danych wędrowało na serwery. Można się domyślać, ze Siri „unplug” miałaby jeszcze mniejsze możliwości, ale z pewnością dodałaby przypomnienie, sprawdziła kalendarz, zapisała wiadomość, włączyła światło itp. To nadal bardzo pomocne.
Jest jeszcze inny aspekt: bezpieczeństwo. Pewność Siri „off” nie zależałaby od jakości dostępu do sieci. Czas odpowiedzi byłby zależny jedynie od naszego zapytania. To jest bardzo ważne np. jeżeli byśmy chcieli używać Siri w aucie czy innych sytuacjach, gdzie nie możemy być skazani na kaprysy internetu.
Moim zdaniem to byłby przełom. Siri offline uniezależniłoby od jakości dostępu do sieci. Wtedy dopiero zapytania wymagające dostępu do danych z sieci np. zapytanie o pogodę wymagałoby dostępu do sieci, ale już zapytanie o terminy w kalendarzu czy wywołanie numeru telefonu byłoby możliwe offline
Dokładnie… mogliby choć dyktowanie na początek zrobić „off” jak w macOS.