Nie trzeba było długo czekać na to, aż iFixit rozbierze nowego Mac mini. Akurat ja ten „Striptiz” czekałem najbardziej, bo właśni mini mocniej mnie pociąga niż MacBook Air, którego nowe wcielenie bardzo szanuję, ale jednak nie oferuje on tak zauważalnego przyrostu wydajności, jak Mac mini.
Wymiana pamięci RAM w kilku krokach.
Jak na współczesne komputery Apple, to należy się już cieszyć, że wymiana jest możliwa i nie wymaga tak karkołomnych i niebezpiecznych operacji jak odklejanie i przyklejanie ekranu (iMac Pro). Do tego operacja nie jest specjalnie trudna. Wymaga 3 rodzajów wkrętaków i jak wszystkie operacje na bardzo zaawansowanej elektronice, sporo ostrożności i uwagi. Należy pamiętać choćby o „odelektryzowaniu się”.
Szczegóły operacji znajdziecie we wpisie iFixit.
Jeszcze głębiej
Oczywiście iFixit nie mógł poprzestać na dogrzebaniu się do samego RAM. Rozebrał Mac mini do końca. Niestety poza RAM nie ma w nim elementów, których zamiana ucieszyłaby użytkownika. Procesor i dysk, jak już było wiadome, są przylutowane. Inne części, jak zasilacz, głośnik i moduł łączności dają się samodzielnie wymienić, ale to (oby się nie przydało) w razie awarii.
Niestety również sami nie możemy zmienić Ethernetu z 1 na 10 Gigabit. Też jest zalutowany.
Z innych informacji wartych odnotowania, to kontrolery Thunderbolt. Apple uczciwie zastosowało dwa podwójne układy, czyli każdy z czterech portów może pracować z pełną prędkością.
Mac mini dostał wysoką ocenę (jak na Apple) naprawialności. Aż 6 punktów w skali do 10. Z dostępnych komputerów lepiej wypada tylko wiekowy Mac Pro „kubeł”.
Żródło i zdjęcia: iFixit
0 komentarzy