^

Kwiecień 2007… Apple zatrzymało gnicie

Jaromir Kopp

29 lipca 2018

To dosłowne tłumaczenie tytułu opowieści Jonnego Evansa zamieszczonej w Computerworld. Wyraził on w swoim artykule, to co każdy świadomy Apple User wie, ale nie zawsze potrafi wyartykułować w odpowiedni sposób: Za co płacimy, kupując sprzęt z nadgryzionym jabłkiem. Jedenaście lat temu Apple zatrzymało gnicie naszych jabłek.

Wszystko to z powodu oszczędności

A raczej z powodów optymalizacji księgowej i podatkowej. Szef finansów Apple Peter Oppenheimer na początku 2007 roku szukał oszczędności w zmianie polityki fiskalnej Apple. Korzystniejsze było dla firmy księgowanie dochodów ze sprzedaży iPhone’ów rozłożone w czasie. Stało się to możliwe, ponieważ planowano dostarczanie dla iPhone’a darmowych aktualizacji oprogramowania. Ot takie niuanse amerykańskiej księgowości. Jednak te niuanse doprowadziły do cichej rewolucji i zmian w zachowaniu i oczekiwaniach użytkowników. Warto sobie przypomnieć, jak było wcześniej.

Płatne aktualizacje systemów

Muszę szczerze przyznać, że zabierając się za napisanie tego artykułu, sprawdzałem, które z systemów Apple były płatne. Okazało się, że firma pobierała opłaty za systemy, znacznie częściej niż to pamiętałem. Choć używam komputerów Apple od czasów System 7 (1991), to nie zdawałem sobie sprawy, że za większość aktualizacji systemów trzeba było płacić i to zazwyczaj słono. Np. za Mac OS 8, 8.5, 9. Każda aktualizacja po 99$.

Dlaczego tego nie zauważyłem?

Jest rok bodaj 1992. W pomieszczeniach firmy SAD sp. z o.o. Apple IMC przy ul. Mangalia 4 w Warszawie nad siedzibą Amway Polska zakończyło się szkolenie resellerów. Na jednym z Macintoshy zobaczyłem oprogramowanie (nie pamiętam już co, to było) Apple i zaświeciły mi się oczy. Zacząłem bez przekonania pewne „podchody”. Pracująca przy tym komputerze osoba zapytała, czy mam dyskietkę. Oczywiście miałem przy sobie kilka. Włożyła jedną z nich w napęd i od niechcenia przesunęła ikonkę Drogiego Programu Apple, Na Którym Mi Zależało, na ikonkę mojej dyskietki komentując to słowami: „Apple nie zarabia na sprzedaży oprogramowania, tylko na sprzęcie”.
Kolejnym powodem, z którego nie pamiętam opłat za „Mac OSy”, był kompletny brak ich zabezpieczeń. Wystarczyło skopiować nośnik z systemem i już można go było instalować na swoim komputerze. Zazwyczaj mógł to być system z nośników dołączonych do nowego komputera np. znajomego.
Mac OS X Snow Leopard, Mac OS 10.5

Sytuacja zmieniła się wraz z Mac OS X

Przypominam sobie, jak dopytywałem w Cortlandzie, czy do zakupowanego właśnie iMac G3 „FireWire” będzie przysługiwać mi darmowa aktualizacja do Mac OS X 10. Tak, to było ważne, bo w 2001 roku już trochę straszno było pracować na pirackim oprogramowaniu. Płyta z systemem rzeczywiście została mi dosłana zaraz po jego premierze. Do tej pory mam na półce kilka pudelek z Mac OS X. Stoją tam 10.5 i 10.6. Wcześniejsze zawsze jakoś dostawałem z komputerami. Potem systemy kupowało się już w Mac App Store. Podkreślam: kupowało. Nie były drogie, bo zazwyczaj w okolicach 30$, ale jednak.

Jak to było i nadal bywa z innymi systemami?

Jak wspomina Jonny Evans, za aktualizacje Windowsa i innych systemów płaciło się „od zawsze”. Windows Mobile wymagał opłaty za aktywację (zanim wyginął). Palm, RIM i Nokia praktycznie nie aktualizowały systemów, a jak już to wymagało to zazwyczaj wizyty w serwisie. Te urządzenia miały „wbudowaną przestarzałość”. Ciekawostką jest, że obecnie w podobny sposób są traktowani użytkownicy smartfonów z Androidem. Nawet jeżeli dostaną oni aktualizacje systemu to rzadko, z dużym opóźnieniem i maksymalnie przez 2 lata. Tanie modele nie doczekują się aktualizacji systemy nigdy. Jak ładnie to ujął Jonny „co oznacza, że starsze Androidy nie mają dokąd trafić, jak tylko na składowisko odpadów”.

„iPhone OS 2 będzie dostępny za darmo”… oklaski

Pamiętacie konferencję WWDC 2008? Wtedy gdy ogłoszono premierę iOS 2 (wówczas iPhone OS 2) i App Store? Po słowach, że aktualizacja systemu będzie dla użytkowników iPhone’ów dostępna za darmo na widowni podniosła się radosna wrzawa.
iPhone OS 2 za darmo!
Sytuacja powtórzyła się wraz z iPhone OS 3 i iOS 4. Jeszcze wtedy informacja o darmowej aktualizacji wywoływała radość, a potem już wszyscy przywykli. Jedynie posiadacze iPod Touch musieli wnosić symboliczną opłatę (do czasu iOS 4).
Komputery Apple doczekały się darmowych systemów trochę później. Pierwszym dostarczonym gratis był OS X 10.9 Mavericks udostępniony w Mac App Store 5 lat temu.

Wsparcie przez 4-5 lat

Do tej pory w zasadzie możemy być pewni, że nawet 5-letnie iUrządzenia dostaną aktualizacje do najnowszych systemów. Czasem mogą one być ciut uboższe z powodów ograniczeń sprzętowych starszych rządzeń. Zdarzało się też, że spowalniały najstarsze urządzenia. Jednak zawsze mieliśmy spory pakiet nowych możliwości, które czyniły nasze stare iPhone’y lepszymi i to za darmo. Zwłaszcza teraz gdy już beta iOS 12 na 5-letnim iPhone 5s działa znacznie żwawiej niż poprzedni system, jest się z czego cieszyć. Podsumowując: większość z iPhone’ów i iPadów dostanie za swojego żywota 4 „duże” aktualizacje systemów. Komputery nawet więcej, bo ich wsparcie zazwyczaj jest jeszcze dłuższe.
To są niepodważalne korzyści dla użytkownika. Choć czasem zdarzają się narzekania i wpadki, to szybkość adaptacji nowych systemów na urządzeniach klientów świadczy dobitnie o tym, jak są one pożądane.

Apple nie gnije

Znów zacytowałem Jonnyego Evansa, bo jego sformułowanie jest równie dobitne co adekwatne. Kupując urządzenie Apple, mamy niemal pewność, że posłuży nam ono kilka lat i przez ten czas będziemy mogli cieszyć się dobrodziejstwami najnowszych systemów bez dodatkowych opłat. Tego nie mogą się spodziewać użytkownicy większości innych smartfonów, a czasem i komputerów, bo za aktualizacje Windowsa znów trzeba płacić, a Microsoft straszy wprowadzeniem subskrypcji.
Powszechność nowych systemów jest bardzo wygodna dla deweloperów. Programiści chętnie wykorzystują nowości, a dzięki szybkiej ich adaptacji nie muszą się martwić zbytnio kompatybilnością. Zazwyczaj wsparcie dla obecnego i poprzedniego systemu jest wystarczające, aby dotrzeć do 90% użytkowników. To, że sprzęt Apple coraz częściej trafia do firm (choć na razie jeszcze nie w Polsce), to również w znacznej mierze zasługa pewności aktualizacji systemów i długiego okresu „bycia na czasie”.

Nie ma nic za darmo.

Sprzęt Apple wydaje się drogi. Często nagłaśniane są wyliczenia kosztów części i montażu iPhone’a. Zazwyczaj niewiele przekracza on połowę ceny detalicznej. Jednak jeżeli pomyślimy, że w tej cenie dostajemy sporo usług i kilka aktualizacji systemów, które uczynią nasze urządzenie lepszym, to ta dysproporcja nie jest już tak straszna.
W tym świetle trudno zrozumieć, dlaczego urządzenia Samsunga są tak drogie. Ich użytkownicy nie mogą liczyć na więcej niż 1-2 aktualizacje, a do tego są odcinani od poprawek bezpieczeństwa już po 2, maks. 3 latach. Dodatkowo Samsung ponosi jedynie koszt adaptacji systemu Google i kilku nakładek oraz aplikacji.
My jednak chcemy nowych systemów, co roku, za darmo, przez wiele lat i dla wszystkich na całym świecie jednocześnie.
Oczywiście są wyjątki, które wciąż mają złe przyzwyczajenia i obawy z Windowsa lub używają telefonu tak jak kiedyś Nokii 3210. Oni boją się aktualizacji lub ich nie potrzebują. Jednak jak widać po statystykach, nie ma ich wielu.
Inspiracja: April 2007: When Apple stopped the rot
 

Jaromir Kopp

Użytkownik komputerów Apple od 1991 roku. Dziennikarz technologiczny, programista i deweloper HomeKit. Propagator przyjaznej i dostępnej technologii. Lubi programować w Swift i czystym C. Tworzy rozwiązania FileMaker. Prowadzi zajęcia z IT i programowania dla dzieci oraz młodzieży, szkoli też seniorów. Współautor serii książek o macOS wydanych przez ProstePoradniki.pl. Projektuje, programuje oraz samodzielnie wykonuje prototypy urządzeń Smart Home. Jeździ rowerem.
Komentarze (0)
L

0 komentarzy