Słyszałem wiele narzekań, że nowe systemy Apple są gorsze, że mniej stabilne, wolniejsze, zawodne, a nowe iPhone’y zwłaszcza X ledwo nadają się do używania. Jednak niezależne dane statystyczne pokazuję, że nowe iOS wcale nie są gorsze!
Big data
Firma Apteligent, za pomocą API instalowanego przez deweloperów w swoich aplikacjach, zbiera informacje o działaniu programów. Są ich ogromne ilości, rzędu 50 miliardów zdarzeń z 20 000 aplikacji w ciągu miesiąca. Wśród potentatów używających tego systemu jest Netflix i Snapchat.
iOS 11 jest stabilny
Takie informacje „niestety” płyną z tej ogromnej ilości danych. Przez cały miesiąc awaryjność aplikacji uruchamianych pod iOS 11 nie przekraczała 5%, aby 11 kwietnia spaść do 4%. Również dobrze ma się iOS 10, który oscyluje w granicach 4,5%.
Im starszy system tym wypada gorzej. Jednak może to być spowodowane mniejszą ilością będących w użytkowaniu oraz starzejącymi się urządzeniami. Pamiętajmy, że iOS 7 działa na iPhone 4, a iOS 9 na iPhone 4s. To są już wiekowe urządzenia.
iPhone X
Podobnie kształtuje się sytuacja przy podziale według modelu. Im starszy iPhone, tym częściej się na nim programy zawieszają. Najnowsze iPhone X wypadają na tym tle bardzo dobrze.
Czy to są dobre wartości?
Możemy ilość „awarii” aplikacji porównać z Androidem. Tam nie ma tak wielkich różnic, ale awaryjność jest większa. Nie spada ona poniżej 5,3%, a dla najnowszego systemu Oreo 8.0 – 8.1 jest całkiem spora, bo sporo ponad 6%.
Wpadki w nowych systemach zdarzają się i zdarzać się będą, ja jednak zawsze będę namawiał do aktualizacji możliwie jak najszybszej, co oczywiście wdrażam u siebie i w rodzinie.
A ja chcę czy nie chcę to muszę się z tym zgodzić. 🙂 Pierwsze (oficjalne) wersje iOS 11 dawały mi się trochę w kość i nawet trochę zwątpiłem w iOS. Ale od pierwszej wersji 11.2 jest dobrze i zdedycowanie wrócił „stary” dobry iOS.
W moim wymęczonym iPhonie 6 bateria bardzo mocno się wyeksploatowała (trochę zbyt mocno i zbyt szybko). Coconut Battery pokazywało 57% sprawności nowej baterii. Do tego przyszła zima i mój iPhone 6 zwalniał dramatycznie (żeby się nie wyłączyć na mrozie). Tak straszne spadki prędkości powodowały wręcz komiczne efekty. Na przykład Siri była prawie nieużywalna. Gdy o coś ją zapytałem to na odpowiedź czekałem tak długo, że najczęściej dostawałem komunikat „coś poszło nie tak, spróbuj ponownie”. Widgety się nie aktualizowały albo trwało to np. minutę. System i niektóre aplikacje w pewnych sytuacjach dosłownie głupiały przy takich zamrożeniach. Wtedy też dostaliśmy iOS 11.0, 11.1 i taki komplet był bardzo ciężki w używaniu. Gdy skorzystałem z programu wymiany baterii to (niezbyt już przecież nowy) sprzęt zaczął działać normalnie i wszystko wróciło do normy. Później przyszedł iOS 11.2 i zrobiło się już całkiem fajnie. Mam więc teorię, że moje marudzenie na iOS 11.0-11.1 nie byłoby takie ostre gdybym miał szybszy sprzęt albo przynajmniej nową baterię. 🙂