Za oceanem (atlantyckim) rozpętała się burza, po ujawnieniu informacji o niecnych praktykach firmy Cambridge Analytica. Przejęła ona dane z 50 milionów profili facebookowych, głównie mieszkańców USA.
Cambridge Analytica na usługach polityków
Przejęte dane posłużyły do stworzenia profilów psychologicznych amerykańskich wyborców. Na ich podstawie opracowano skuteczne metody wywierania wpływu na decyzje wyborcze. Firma współpracowała ze sztabem obecnego prezydenta USA. Więcej możecie przeczytać o aferze (po angielsku) na stornach New York Times. Dodam tylko, że ta sama firma wspierała zwolenników Bretixu w Wielkiej Brytanii.
Co to ma wspólnego z Apple?
Interesujący artykuł opublikował Jonny Evans. Zwrócił on uwagę, że w czasach kryzysu prywatności, sukces może odnieść serwis społecznościowy, który prywatność użytkowników ceni, nie jako towar, ale jako wartość i będzie jej strzegł w należyty sposób.
Każdy, kto zadał sobie dość trudu, aby przeanalizować sposób obchodzenia się z naszymi danymi przez Apple, wie, że trudno znaleźć inną firmę, która tak dba o poufność i jasne zasady prywatności. Możecie sobie żartować lub ufać informacją z technopudelków, ale nie zmieni to faktów.
Wracając do tematu, Apple nie miał szczęścia do serwisów społecznościowych, choć pewnych prób dokonywał.
eWorld
O tym serwisie Jonny Evans nie wspomniał w swoim artykule. eWorld został uruchomiony w 1994 roku. Był to uniwersalny serwis sieciowy oparty na własnej aplikacji. Choć w niczym nie przypominał obecnych portali, to oferował większość obecnie nam znanych usług, w tym „pokoje spotkań” (chat rooms), które były w pewnym sensie odpowiednikiem obecnych portali społecznościowych. Jak to wyglądało, możecie sprawdzić w symulatorze dostępnym na stornie Remember eWorld. Serwis działał do 1996 roku (dwa lata).
Ping i Connect
To już bardziej współczesna socjal-medialna „porażka” Apple. Serwis był oparty o muzykę i iTunes. Miał ograniczony zasięg i również jak eWorld wytrzymał dwa lata. Obecnie wraz z Apple Music pojawił się Connect. Działa on nadal, lecz jest lekko ukryty i przerodził się bardziej w źródło informacji od artystów.
Dlaczego teraz i dlaczego Apple?
Właśnie z powodów wcześniej wspomnianych. Apple wie jak obchodzić się z wrażliwymi danymi. Jeżeli jakieś wpadki z wyciekiem informacji z iCloud miały miejsce, to w zdecydowanej większości przypadków były spowodowane niedbałością użytkowników, a i tak ich liczba jest bardzo niewielka. Co więcej, choć niedawno Apple został skrytykowany za zbyt małą ochronę dzieci przed uzależnieniem „smatfonowym”, to wbudowana w system ochrona rodzicielska jest jedną najlepszych wśród dostępnych rozwiązań.
Gdyby tak, Apple wzięło się za własny serwis społecznościowy, w którym wykorzystałoby swoje sposoby ochrony danych oraz metody nadzoru, to mógłby on odnieść spory sukces. Pod warunkiem, że znalazłby się sposób na wieloplatformowość i wyciągnięto by naukę z poprzednich błędów. Choć obawiam się, że agencje rządowe nie byłyby z niego zadowolone.
Więcej przemyśleń na temat możliwego sukcesu „Facebooka od Apple” możecie przeczytać w art. „Why Cambridge Analytica means it’s time for an Apple social network”.
0 komentarzy