Apple sprzedało w ostatnim kwartale około 2,8 mln swoich zegarków. Mimo, że ilość robi ogromne wrażenie, nie pomogło to firmie utrzymać fotela lidera rynku „wearables”, czyli zaawansowanego sprzętu do uzupełnienia codziennego ubioru.
Takie dane prezentuje firma Strategy Analytics, prowadząca niezależne badania i doradztwo. Są wynikiem ich najnowszych prac, przeprowadzonych na podstawie danych za ostatni kwartał. Przy czym „wearables” należy tu interpretować tylko jako inteligentne zegarki i okulary oraz opaski fitnessowe.
Dane wskazują, że zegarek od Apple musiało ulec na tym polu Xiaomi oraz Fitbitowi. Ten ostatni piastował fotel lidera w analogicznym kwartale ubiegłego roku. Obecnie to Xiaomi wiedzie prym z 17,1% udziałem w rynku. Sprzedał w ubiegłym kwartale ok. 3,7 mln urządzeń, podczas gdy Fitbit 3,4 miliona urządzeń.
Apple sprzedało w drugim kwartale 2017 roku 2,8 mln urządzeń. To wzrost o 1 mln w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku. Niestety to też spadek, jeśli porównamy te dane do poprzedniego okresu, kiedy to Apple ze sprzedażą 3,5 mln urządzeń stanęło na najwyższym stopniu podium. Obecnie może się cieszyć tylko z trzeciego miejsca z 13% udziałem w rynku.
Wyniki i tak robią ogromne wrażenie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że Apple startuje na tym polu z jedną kategorią produktów – zegarkiem. Poza tym zbliżająca się prawdopodobnie jesienią premiera Apple Watch Series 3 z ulepszonym śledzeniem stanu zdrowia, okaże się pewnie sporym sukcesem sprzedażowym. Może to umożliwić firmie Apple odzyskanie pozycji lidera sprzętu „wearables” jeszcze w tym roku.
Źródło | Zdjęcie
By zachować obiektywizm należałoby albo w tytule albo w samym tekście dodać, że chodzi o ranking ilościowy. Który tak naprawdę nie ma moim zdaniem większego znaczenia, gdy porównuje się produkty o różnym zaawansowaniu technologicznym. O wiele większym wyzwaniem (i sukcesem) jest znaleźć 2,8 miliona chętnych na zegarek za min. 1350 zł niż milion więcej klientów, którzy być może w większości nabyli fit-opaskę za ~60 zł…
Prawdopodobnie w kwestii zysku ze sprzedaży urządzeń, czyli wartościowego udziału w rynku, ten ranking wyglądałby zupełnie inaczej.
Tak naprawdę, to przedstawione w artykule zestawienie pokazuje jedynie rosnące zainteresowanie rynku tymi gadżetami, oraz umiarkowaną zasobność portfeli klientów.
Nie ukrywam, że nie darzę tych wszystkich filrm ANALitycznych sympatią, bo ich statystyki są nastawione na wbijanie kija w mrowisko. Rzetelności w tym tyle, co w tekstach typu „koszt produkcji nowego iPhone to zaledwie 198 dolarów”, po czym następuje wyliczenie komponentów. Ale już o tym, że urządzenie trzeba zaprojektować, przetestować, złożyć, oprogramować, konfekcjonować, zareklamować i dystrybuować na cały świat, i na nim zarobić – ani słowa…