Po opublikowaniu mojej ostatniej opinii odnośnie świata komputerów w erze post-PC oraz po dość mocnym stwierdzeniu, że iPad nie ma szans, jeszcze tego samego dnia zrobiło mi się żal tabletów. Postanowiłem to naprawić(?) i dodać coś w rodzaju sprostowania.
Lubię mojego iPada.
Są sytuacje w których telefon jest niezastąpiony, są także takie w których bez MacBooka nic nie zrobię, ale są i takie w których z przyjemnością sięgam po iPada. Tych ostatnich chwil w moim komputerowym życiu jest obecnie zdecydowanie najmniej. Zatem teza z wpisu „iPad nie ma szans” wynikała nie tylko z obserwacji poczynionej „na ulicy”, ale także z własnego doświadczenia.
Nie zmienia to jednak faktu, iż te krótkie chwile spędzane z iPadem są bardzo przyjemne i trudno mi sobie wyobrazić, że mógłbym je spędzać z innym urządzeniem równie komfortowo, przyjemnie, ale także produktywnie
Powiem konkretnie za co lubię iPada dziś i za co go lubiłem jakiś czas temu, gdy byłem #iPadOnly (a trwało to około 2 lata).
Ale po kolei.
Przeszłość
W okresie #iPadOnly moja sympatia do iPada wzięła się z fotograficznego hobby, które wtedy było u mnie na topie. Przez mojego „The New iPad” przeleciało łącznie jakieś 200 GB zdjęć z lustrzanek Olympusa. Nie będę ukrywał, że ekran Retina mnie oczarował, interfejs dotykowy przy prostych i mniej skomplikowanych obróbkach spisywał się wyśmienicie. Problemem, ale tylko przez krótką chwilkę (do czasu znalezienia właściwej apki) była obsługa domowego dysku NAS.
Głównym zadaniem dla mojego iPada była wówczas obróbka i zarządzanie fotografią, a ponieważ pozbyłem się z domu klasycznych komputerów to wykonywałem na iPadzie także wszystkie inne zadania. Co istotne, po okresie intensywnych poszukiwań odpowiednich aplikacji do poszczególnych zadań używanie iPada stało się czystą przyjemnością. Był to najfajniejszy okres w moim „komputerowym” życiu. Zero problemów, zero stresu, wszystko działało, tak po prostu.
Zepsułem to sam i na własną prośbę. Ciekawość pchnęła mnie w stronę OSX. Kupiłem pierwszego Maczka i zacząłem poświęcać mu więcej czasu. Powoli, ale skutecznie fascynacja fotografią ustąpiła na rzecz zainteresowania duetem iOS/OSX.
I nadeszła:
Teraźniejszość
Obecnie sięgam do iPada z całkiem innych powodów.
Po pierwsze rozrywka i przyjemności:
– grywam w Carcassonne
– czytam MMM
Po drugie blogowanie:
– piszę – dotychczas głównie na iAWriter, ale ostatnio ponownie przeprosiłem się z Ulyssesem (niniejszy tekst właśnie na nim popełniłem)
– zbieram materiały do wpisów na blogu – Safari
Po trzecie (inne):
– testuję system iOS w wersji #beta #public
– rysuję z 4 letnią córką – Tayasui Sketches
Obecnie wyrugowałem całkowicie fotografię z iPada, a wymienione powyżej czynności dzieją się „od święta” lub jak właśnie ładuję iPhone. Do używania iPada motywują mnie coraz lepsze i ciągle rozwijane aplikacje. Tych faktycznie jest coraz więcej, ale mój iPad ma procesor A5X i wydajnością nie jest w stanie zaspokoić każdej aplikacji. To oczywiście jest problem. Chciałbym kupić nowszy model. Poważnie zastanawiam się nad 2 generacją większego z braci iPadów Pro. Czyli pewnie jeszcze poczekam około rok z zakupem.
Przyszłość
Przede wszystkim nie widzę na horyzoncie nic nowego, nic co mogłoby mnie ponownie na stałe – #iPadOnly – przyciągnąć do mojego iPada. Nadal macOS często wydaje mi się niezastąpiony, a iPhone zawsze pod ręką. Jednak bardzo pozytywne wspomnienia z minionego okresu plus odpowiednia iskra ze strony Apple i nie ukrywam, że mogę ponownie wylądować w dotykowym świecie.
Co może być tą iskrą?
To wydaje się dość proste(?), Apple musi dawać wszystkie nowości (hardware i sofrware) najpierw do iPada. Czy to wystarczy? Dla mnie tak, ale Ja, z racji hobby, gonię za nowinkami.
Co z pozostałymi użytkownikami?
Nic obecnego stanu szybko nie zmieni. Jedyny ratunek widzę w edukowaniu i wychowywaniu najmłodszego pokolenia, tak żeby w chwili podejmowania własnych decyzji o zakupach komputera do domu automatycznie myśleli o iPadzie.
To zrobi różnicę w wielkości sprzedaży
Widać, że Apple jest tego świadome. Od powstania iPada powoli, sukcesywnie podejmuje kroki w stronę systemów edukacji. Czy starczy im siły i czasu, żeby dokonać we właściwym momencie zmian w umysłach użytkowników? To się dopiero okaże. Myślę jednak, że ten proces wymaga conajmniej dekady intensywnej edukacji wśród młodzieży. Żeby to zrobić musi się wkraść nie tylko w serca i do umysłów młodzieży, ale także pracowników systemów edukacji na całym świecie.
Trzymam kciuki!
Markę Synology kojarzycie zapewne z urządzeniami NAS. Te świetne dyski sieciowe dają możliwość przechowywania bezpiecznie…
Na rynek wchodzą dwa nowe głośniki marki Sonos: Era 100 i Era 300. Model Era…
Akcesoriów, które możemy dodać do naszego inteligentnego domu jest coraz więcej. Do tego zacnego grona…
Wiecie, że jedna z najlepszych baz danych - FileMaker (obecnie zmieniana jest nazwa na Claris),…
Elon Musk wszedł na Twittera i zrobił rewolucje. Ostateczną ocenę jego poczynań w tym serwisie…
Ten produkt miał już nie istnieć. Kiedy pojawiły się informację, że Apple nie przedłuży życia „dużego”…
Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.