^

Moja przesiadka z Windows na Maka

Adam (Lokin) Milk

4 czerwca 2016

Od ostatniego wydania Mój Mac Magazyn minęło już trochę czasu, jednak po mojej głowie ciągle błąkała się myśl – jak wyglądała moja przesiadka(?). Skoro się już tak błąkała postanowiłem ją przytulić i podzielić się nią z Wami. Może ta „Moja przesiadka z Windows na Maka” kogoś natchnie do działania? Może ktoś się pośmieje z mojego flirtowania (o tym za chwileczkę). Z drugiej strony chcę Was sprowokować do wypowiedzi. Jestem ciekaw, czy mieliście podobnie (to pytanie do tych PO przesiadce), czy całkiem inaczej? Nie ukrywam, że decyzja o ewentualnej zmianie systemu jest trudna, ale może moja (i komentujących) historia pomoże komuś (kto się właśnie waha) podjąć tę trudną decyzję i w ostatecznym rozrachunku poprawi sobie komfort życia w cyfrowym (i nie tylko) świecie.

Koniec tego wstępu. Poniżej już sama prawda, tylko prawda i włącznie prawda – historyczna.

Moja przesiadka z Windowsa trwała nieomal dekadę. Tak, tak, też uważam, że to zdecydowanie za długo. Pytacie, jak to możliwe?

To bardzo proste, a jednocześnie mocno skomplikowane.

Byłem wieloletnim użytkownikiem Windows od jego początków do czasu schyłku Windows XP. Recenzje Windows Vista mnie przerażały, a zapowiedzi kolejnej edycji okienek czyli Siódemki nie przynosiły radykalnej zmiany w bezpieczeństwie. Pod koniec znajomości z Windows byłem już mocno zmęczony i po trosze przerażony rozwojem tego systemu. Myślałem co dalej. Oczywiście w tak zwanym międzyczasie flirtowałem z wieloma różnymi dystrybucjami Linuksa. Poszczególne jego wersje oferowały bardzo różny poziom skomplikowania obsługi i prawie zawsze bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa. Przez kilka lat nie wywiązał się z tego jednak żaden poważny związek. To był czas, który nie do końca świadomie (ponieważ była to tylko zabawa/hobby) wykorzystałem do zdobywania wiedzy o systemach komputerowych.

windows xp

windows xp

Tak zdobywana wiedza rozniosła się dość szybko wsród znajomych i zostałem „domowym specem od komputerów”. Mimo, iż sam cały czas byłem poszukującym, nie przeszkodziło mi to budować znajomym „PieCe” i instalować na nich systemy komputerowe, wedle życzenia ich przyszłych właścicieli.

Wkrótce przyszedł dzień w którym myślałem, że udało mi się znaleźć system idealny – Ubuntu.

I zadziało się. Kupiłem nowego laptopa wprawdzie jeszcze z Windows na pokładzie, ale ze zdecydowaną myślą sformatowania dysku i zainstalowania na nim Ubuntu. Od tej chwili do gier służyła mi już wyłącznie konsola, a do każdej innej „cyfrowej” aktywności służyć miał laptop z Ubuntu.

Szczęście nie trwało jednak zbyt długo.

Kierunek rozwoju Ubuntu w kolejnych jego latach nie był zdecydowanie moim. Szalę goryczy przelało wprowadzenie nowej domyślnej „rewolucyjnej” powłoki. Rewolucja skończyła się tym, że wróciłem do flirtów i dość szybko znalazłem świeżutki i bardzo interesujący projekt pod wdzięczną nazwą LinuxLite. Niestety dla linuksa był to jednak moment, w którym Ja już w najlepsze flirtowałem także z iOS.

W efekcie czego nadszedł kolejnym ważny przełom w moim życiu.

Kupiłem i zakochałem się od pierwszego wejrzenia w „The New iPad”. Ta gwałtowna miłość spowodowała, że na dłuuuugie dwa lata zostałem użytkownikiem #iPadOnly. Jednak i tym razem dość szybko okazało się, że flirtom nie miało być końca. Z ciekawości kupiłem Maka Mini z OSX. Reszty łatwo się domyśleć.

Ubuntu 9.10 Karmic Koala (fot Wikipedia)

Ubuntu 9.10 Karmic Koala (fot Wikipedia)

Reasumując – znaczy krótka piłka:

Jeżeli macie dość Windows i jednocześnie w Waszym „używaniu” komputerów nie ma za grosz pasji i jest wyłącznie potrzeba „użycia” odpowiedniego narzędzia do osiągnięcia wyznaczonego celu, to bierzcie duet iOS-OSX. Nie znajdziecie lepiej zorganizowanego i bezpieczniejszego systemu komputerowego. Jest doskonałym towarzyszem dla ludzi, którzy wiedzą jaki mają cel w życiu. Nie rozprasza, nie absorbuje, po prostu działa.

Natomiast, jeżeli stoicie przed decyzją o przesiadce z Windows, która wynika w dużej mierze z Waszej chęci zdobywania nowej wiedzy, zaspokajania ciekawości i najważniejsze – potężnego pędu do najnowszych technologii, to przyznaję, że warto poznać jak najwięcej systemów komputerowych. Zatem flirtujcie, szukajcie, testujcie i poznawajcie różne systemy komputerowe. Zdobyta wiedza zostanie Wam na lata i jest duża szansa, że zakiełkuje w przyszłości dodatkowym „skilem” w życiu. W tym przypadku nie jest ważne, jaki system wybierzecie teraz. Posiadając odpowiednią wiedzę u celu drogi wybierzecie ten najlepszy.

Jeszcze niedawno wydawało mi się, że moja historia z komputerami osobistymi zakończy się wielką klapą.

Moje ciągłe flirty z systemami oraz długa i kręta droga nie została jednak zmarnowana. Świadomie potrafiłem wreszcie ocenić wartość i wybrać właściwy dla siebie system komputerowy.
To od czasu poznania Apple i systemów iOS/OSX udaje mi się lepiej zorganizować skrawki wolnego czasu. I to właśnie dzięki niemu sprawnie (ale czy sprawiedliwie?) dzielę czas dla rodziny, na prowadzenie firmy i hobbystyczne dyskusje o cyfrowych maszynach, czy to we wpisach na blogu, czy w podcaście.

Komentarze (3)
L

3 komentarze

  1. DrRadson

    Hmm, „ipad only” przez dwa lata? Proszę o lekkie rozwinięcie. Sam mam 3 ipady i dla mnie to raczej tylko większy iphone niż komputer.

    • Lokinpl

      Obiecuje, że zbiorę wszystkie fakty z tego okresu mojego „komputerowego“ życia i opiszę w którymś z kolejnych wpisów na MójMac.pl
      Teraz jedynie potwierdzę, że nie ma w tym żadnego przejęzyczenia.
      Używałem iPada w domu do fotograficznego hobby, pochłaniania wszelakich treści z internetów (nie oglądam tv) i wplotłem całą firmową korespondencję. Znalazłem nawet informatyka/developera który był w stanie ogarnąć mi system w firmie na iPada, ale zabrakło mi czasu (muszę do tego tematu wrócić), no i w moim życiu pojawił się Mac Mini i skończyło się iPadonly.

      • DrRadson

        Zatem będę czekał na rozwinięcie tematu 🙂