Z wielką przyjemnością witamy pierwszego gościa w naszym podcaście. Panie i Panowie, przed Wami Piotr Gnyp. Na fali ostatnich nowości z konferencji Google I/O chcieliśmy omówić fakt coraz śmielszego wchodzenia technologii do naszych domów. Skończyło się na dość mrocznych rozważaniach w kwestii prywatności i celu, jaki może przyświecać korporacjom, które stoją za wszelkimi nowościami technologicznymi. Nie zdziwcie się naszą małą aktywnością. Piotr skutecznie wciągnął nas w swoje rozważania, co zapewne dosięgnie również Was.
Aplikacją tygodnia został Fantastical – iPhone | iPad | OS X
Serdecznie zapraszamy do odsłuchu i wspierania naszego podkastu!
Poniżej linki do poszczególnych źródeł i odtwarzacza:
MacPodcast w iTunes – posłuchaj
MacPodcast w SoundCloud – odwiedź stronę
Kanał RSS podcastu – link
Odtwarzacz:
Panowie świetny odcinek. Proszę częściej zapraszać Piotra do udziału w rozmowie. To człowiek z którym zgadzam się w 90%, otwiera oczy wyznawcom nowej „wiary” i zdejmuje klapki z oczu lub różowe okulary nałożone przez korporacje przeciętnym konsumentom. A może znacie jeszcze inne tak ciekawe osobowości które wnoszą trochę życia do dyskusji, zamiast wzajemnego poklepywania się po ramionach. Pozdrawiam i liczę na więcej rozmów uruchamiających myślenie.
Nie chce żeby to zabrzmiało hejtersko – ale w sumie to współczuję Piotrowi, że żyje w tak filozoficznie poukładanym świecie. Jego spostrzeżenia bądź powszechnie znane fakty są jak najbardziej trafne i z większością się zgadzam. Natomiast wyciągana z tego wizja świata – no cóż, depresyjna. Wychodzi na to, że każda firma technologiczna w zasadzie istnieje tylko po to żeby zniszczyć świat i ludzi. Trochę mi to pachnie taką próbą na każdym kroku węszenia teorii spiskowych, które jak spojrzeć na przestrzeni historii – każde pokolenie ma swoje. I co? I nic. Może świat jest jednak prostszy niż nam się wydaje. Firmy pracują nad nowymi produktami – bo ludzie mają pomysły, bo problemy wymagają rozwiązania itp. itd.. Firmy są biznesami. Biznes musi tak czy inaczej zarabiać. Albo pobiera opłaty wprost albo pośrednio poprzez reklamę kontekstową. Koniec teorii. Snucie wizji, że dane wrzucone do chmury są oglądane dla rozrywki przez rodziny pracowników na pikniku … można, ale po co? Poniekąd jestem adminem. Przechodzę mi przez ręce tysiące spraw. Sprawy są ciągami cyferek, w których coś się popsuło. Cyferki trzeba poprawić i iść z żoną do kina. Cyferki są bezosobowe. Koniec spisku. Owszem gdy dane wpadną do internetu to trudno mówić o zachowaniu pełnej prywatności. Ale chyba nieco za bardzo narcystycznie podchodzimy do tego jak ważne są nasze dane. Dla nas owszem. Dla firm typu Apple i MS są tylko cyferkami. Śmiem nawet podejrzewać, że jeśli ktoś chce zdobyć konkretnej osoby kompromitujące fotki, to łatwiej włamać mu się do mieszkania i wziąć albumy z imprezy, niże dostać się do jego danych na jakimś serwerze. Tak więc Panie i Panowie – używajmy mózgu korzystając z internetu. Ale bez paranoi bo szkoda mózgu. 😉
Bardzo fajny odcinek. Piotrka opinie i gadulstwo (w jak najbardziej dobrym tego słowa znaczeniu) znam m.in. z Polygadek (które przesłuchałem wszystkie).
Mam pewne pytanie odnośnie śledzenia nas. Ciągle słyszę jak niesamowite algorytmy śledzenia są w tych wielkich złych korporacjach. Że tam wiedzą o nas wszystko i znają każdy nasz ruch zanim go wykonamy żeby zaserwować nam najlepiej dopasowaną reklamę. Przyznam się, że ja jakoś tego nie czuję. Wręcz przeciwnie – czuję, że jest to do bólu prymitywne i nie ma w tym absolutnie żadnego poważniejszego mechanizmu. Przykłady:
1. Kupiłem dysk WD MyCloud. Oczywiście wcześniej szukałem w sieci opinii o nim i sklepu, który sprzedaje go najtaniej. Podczas szukania bylem oczywiście zalogowany do Google. Dysk kupiłem i… potem przez 3 tygodnie reklamy Google proponowały mi kupno tego dysku. To przecież jest absurd. Ostatnią rzeczą jakiej teraz potrzebuję to WD MyCloud, bo GO WŁAŚNIE KUPIŁEM! To ten wszechwiedzący Google nie wie, że wybrałem sklep oleole.pl i tam kupiłem? Tak wyglądają te niesamowite mechanizmy śledzenia użytkownika, zbierania informacji o nim i „targetowania” reklam? Słabo…
2. Osobiście nie używam Spotify, ale moja żona słucha więc i ja w domu słyszę. I co? No i min. kilka razy dziennie jest reklama mówiąca „Chcesz być na bieżąco w nową polską muzyką?”. A skąd to przypuszczenie skoro przez ostatnie 3-4 miesiące nie był tam puszczany ani jeden polski utwór? Zupełnie NIE ŚLEDZĄ tego czego słucha użytkownik.
Tak więc ja zupełnie nie widzę tych niesamowitych technik śledzenia. To wszystko jest do bólu prymitywne. Dosłownie na poziomie jednej instrukcji warunkowej. Ten niesamowity algorytm doboru reklam przez Google wygląda tak:
if (OstatnioKupiłeśPrzedmiot()) {
PokazReklameTegoSamegoPrzedmiotu();
}