Fakt, że Apple przyśpiesza zatwierdzanie aplikacji w App Store i Mac App Store z pozoru może się wydawać błachy, bo co mnie obchodzą problemy jakiegoś developera. Mnie – użytkownika. Jednak jak się przyjrzeć bliżej to korzyści są i to bardzo pozytywne dla dość szerokiego grona ludzi, ale od początku.
Wiecie, że twórcy żeby dostać się ze swoją aplikacją (którą tworzyli wiele miesięcy, a czasami lat) do sklepu Apple muszą udostępnić aplikację do kontroli. I, że wielu z nich dostaje z tego powodu białej gorączki. I, że na dostęp do „półki w sklepie” czekać mogą nawet kilka miesięcy.
Podobno to ma się zmieniać, a właściwie TO się zmienia.
Jak podaje opiniotwórczy serwis Bloomberg – Technologie w oparciu o analizę ze strony applereviewtimes.com obecnie zatwierdzanie trwa od jednego do 2 dni (w zależności od sklepu).
Dotychczas bywało różnie. Można było czekać tydzień lub dwa i „usłyszeć” od pracownika Apple, że coś jest źle i trzeba to poprawić. Po poprawce developer znowu „stawał w kolejce” i czekał kolejny tydzień lub dwa na weryfikację „poprawkową”. I tak niektórzy szczęśliwcy czekali nawet kilka miesięcy. Oczywiście w tym czasie nowa aplikacja zamiast zarabiać pieniądze dla jej twórców krążyła jak piłeczka pingpongowa. Inwestorzy zamiast wzrostów na koncie zaliczali wzrosty ciśnienia tętniczego.
Dodatkowo deweloperzy wysyłając do Sklepu Apple aktualizacje swoich aplikacji np z krytyczną poprawką bezpieczeństwa lub aktualizacją do najnowszej wersji systemu stawali się nie zawsze z własnej winy łatwym celem hejterów za „brak prawidłowego działania ich aplikacji”. Tak naciskani przez klientów i „odpychani” przez kontrolerów Apple spędzili (z pewnością) nie jedną i nie dwie bezsenne noce gryząc paznokcie i licząc kolejne niepochlebne opinie (w App Store) zawiedzionych klientów, którzy przecież zapłacili dulara lub ojro i mają prawo wymagać.
Obie te sytuacje, gdyby utrzymywały się zbyt długo nie wróżyły dobrze dla całego ekosystemy Apple. Jak wiadomo w dużej mierze sukces Apple to ilość i jakość aplikacji. Niepotrzebne nerwy deweloperów w kontaktach z Apple mogłyby się wkrótce skończyć powolnym ich odchodzeniem do konkurencyjnych systemów.
A wówczas klienci…
Jednak jak widać z opublikowanych danych Apple oprzytomniało i jasne jest dla mnie, że inwestuje w dział odpowiedzialny za obsługę deweloperów. Ja ponadto wróżę ze szklanej kuli, że Apple inwestuje nie tylko w ten konkretny dział, ale jemu pokrewne, które związane są mocno z softwarem na iOS i OSX. Mam szczerą nadzieję, że na najbliższej (13-17 czerwca) konferencji Apple usłyszymy właśnie o tych (i wielu innych ciekawych) zmianach. Może zobaczymy kolejną obniżkę marży Apple z tytułu sprzedaży oprogramowania, tak aby jeszcze mocniej scalić ze sobą niezależnych deweloperów. Dodatkowo osobiście mocno kibicuję, za bardziej rozsądnym (ze strony Apple) stymulowaniem rozwoju aplikacji dla iPada, którego od dłuższego już czasu widzę jako przyszłość komputerów w naszych domach.
Jest jedna mała myśl, która może przyjść do głowy kilku osobom w Sieci. I to pewne, że (jak zauważą ten temat) zaraz z ich ust usłyszymy, że Apple zwyczajnie się kończy i przestaje (w ramach cięcia kosztów) sprawdzać zgłaszane do sklepu aplikacje i puszcza je szybciej do obiegu, aby tylko poprawić wyniki słabszych ostatnio danych finansowych. Nie wierzcie w to!
No przydało by się jeszcze skrócić ten proces w grudniu wysłałem apke do kontroli i dopiero wczoraj została wrzucona do sklepu 🙂 Na androida trwa to pare godzin i aplikacja widoczna jest w sklepie