Był taki czas gdy pierwszy kontakt z muzyką i teledyskami odbywał się poprzez stację MTV. Niestety stacja ta została dla Polaków zakodowana w 1995 roku a wówczas na naszych telewizorach zagościła VIVA. MTV powróciło w latach 2000cznych ale był to już wtedy powolny i nieubłagalny zjazd w dół bo ktoś z decydentów wpadł na “genialny” pomysł, że zamiast muzyki trzeba nadawać reality show. W dzisiejszych kablówkach nadające muzykę lub to co ją udaje kanały zajmują swój segment ale nie oszukujmy się – jak często dzisiejsze młode pokolenie ma ochotę tkwić przed telewizorem i wstrzelić się w ramówkę by obejrzeć ulubiony teledysk czy posłuchać ulubionego gatunku muzyki? VEVO skutecznie odpowiada na to zapotrzebowanie, a teraz w nowej odsłonie po liftingu debiutuje na Apple TV.
Pierwszą zmianą jaka się rzuca w oko jest kolorystyka – w miejsce biało-różowego logo wprowadzono biało-czarne i takie są też główne kolory interfejsu. Moim zdaniem nieco za mrocznie ale też znacznie lepiej niż interfejs Apple Music, który swoją jasnością bije po oczach.
Z początku aplikacja nie chciała się w ogóle uruchomić – rozwiązaniem jest jej usunięcie z głownego ekranu i ponowne pobranie z AppStore. Przyczyną tego stanu rzeczy może być zmieniony sposób aktywacji. Po uruchomieniu programu VEVO prosi nas o..zalogowanie się w ich aplikacji na iOS i dokonanie w ten sposób autoryzacji. Trzeba jednak przyznać, że cały proces jest bezbolesny jesteśmy jednak proszeni o wybór 3 ulubionych artystów celem lepszego dopasowania rekomendacji. Nie mam tylko pojęcia dlaczego Vevo zasugerowało mi na pierwszym miejscu Justina Biebera…
To co jeszcze rzuca się w oczy poza spolszczeniem interfejsu (choć gdzieniegdzie nagłówki są jeszcze angielskie) to fakt iż rzeczywiście przemyślano na nowo wygląd serwisu i jest to bardzo pozytywny omen. Od czasu prezentacji urządzenia na wrześniowym keynote jedynie MLB zaprezentował zajawkę tego jak planuje wykorzystać nowe możliwości jakie daje TVOS. Kiedy spojrzycie na aplikacje pozostałych wielkich graczy np. NBA czy YouTube widać iż wciąż oferują one ten sam kafelkowy oparty o xml interfejs. VEVO jest pierwszą aplikacją jaką testuje, która porządnie wykorzystuje gładzik w pilocie do nawigacji. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć czy treści zostały zaindeksowane już pod Siri gdyż jak wiadomo tego asystenta głosowego wciąż w Polsce brak.
Aplikacja bardzo sprawnie synchronizuje nasze playlisty i polubione klipy pomiędzy Apple TV i iPadem, na którym istnieje oczywiście możliwość streamowania treści poprzez AirPlay. Moja subiektywna ocena jest taka iż na iPadzie nawiguje się i wyszukuje nieco wygodniej ale po namyślę dochodzę do wniosku iż wcale nie przekreśla to wersji “telewizyjnej” – tam nawigować jest trudniej ale za to jak nastawimy sobie własny “kanał” muzyczny możemy siedzieć i oglądać naśladując wrażenie jakie towarzyszło nam w latach 90-tych przy MTV.
Miło widzieć,że najnowsza przystawka od Apple zdobywa coraz większe uznanie wśród programistów, którzy starają się coraz bardziej by wykorzystać jej możliwości. Do 29 lutego powinniśmy już zobaczyć przebudowaną aplikację MLB At Bat a w dalszej części roku nowe odsłony serwisów NHL i NFL . Może i YouTube dołączy do wyścigu?
Nie przemawiają do mnie takie aplikacje, może dlatego że ze słuchania muzyki wyrosłem. Mam kilka płyt z ulubiona muzyką i tego czasem słucham. Co do początkowego stwierdzenia, że dawne MTV coś sensownego nadawało to się zgadzam. To co teraz serwuje telewizja i radio to jakaś parodia muzyki. Jedyne co jakiś czas temu widziałem to jakiś kanał coś tan VH z muzyką która znam z przed wielu lat, miło było posłuchać lat 80 i początku 90.
Własnie VEVO jest czymś takim. Możesz tam sobie wybrać styl muzyczny jakiego chcesz słuchać i zdaje się że było tam też lata 80-te. To nie jest jakaś tam aplikacja tylko cały serwis tak jak YouTube. Akurat na Apple TV jest on nieco chyba uproszczony w porównaniu z iOSem ale jak pisałem taka najwidoczniej była idea 🙂