^

Koniec Androida….no tak prawie 🙁

Sebastian Szwarc

30 października 2015

Wiem że osobiście ucieszyłbym się na dzień, w którym Android zniknie z rynku. Na razie jednak rdzewieje sobie dalej i będzie to robił nadal ale…W 2016 roku wg. WSJ Google ma zamiar dalej konsolidować swoje produkty pod szyldem Alphabet i wygląda na to iż ubije Chrome OS a raczej wcieli go do Androida.
Nie wiadomo dokładnie jaki kształt przybierze przyszły system i czy będzie go jeszcze można nazywać Androidem.
Jest to jednak kolejny krok Google mający na celu stworzenie systemu, który da się udostępnić jak największej liczbie ludzi na jak największej liczbie urządzeń.
Google wyraźnie próbuje iść w stronę Microsoftu w dodatku chcąc pożenić całkowicie dwie różne koncepcje – Chrome OS zakładał bowiem stworzenie systemu operacyjnego, w którym rzeczy uruchamiane są „z sieci” natomiast Androidowe aplikacje mogą być uruchamiane dopiero po zainstalowaniu ich na urządzeniu. Oznaczać to może iż w przyszłym roku zobaczymy system, który daje się zainstalować na laptopach. Zobaczymy czy ta koncepcja się sprawdzi. Dla mnie Android to zawsze był system, który niczego się nie nauczył na błędach jakie popełniła społeczność Linuxa, a do tego sprawiał wrażenie jakby był pozszywany agrafkami.
Dlatego żadna nowa propozycja Google nie skłoni mnie do odejścia od ekosystemu Apple i pozostawię przyjemność testowania Naczelnemu 😉
Źródło: WSJ

Komentarze (2)
L

2 komentarze

  1. M.L.A

    Mam jedno urządzenie z Androidem. Tablet Samsunga – Galaxy Note 10.1. Bez bicia przyznaję, że kupiłem go trochę pod wpływem impulsu. Zrobił na mnie wrażenie szczególnie dzięki zintegrowanemu z tabletem rysikowi. Jest na nim przycisk, który działa trochę jak prawy przycisk standardowej myszki, trochę jak lewy. Można dzięki temu wycinać fragmenty artykułów, które mają posłużyć za źródła, kiedy przyjdzie pisać jakiś artykuł na konkretny temat. Poza tym rysikiem można pisać odręcznie, a tablet sam zamienia to w zapis jak z klawiatury. W praktyce okazało się, że książki w ten sposób nie napiszę, chociaż Note 10.1 uczył się moich bazgrołów zadziwiająco szybko. A kupiłem go z myślą o tym właśnie, by móc pisać. Moja wina – powinienem sobie wcześniej uzmysłowić, że na klawiaturze pisze o niebo szybciej, więc po co mi kaligrafia rysikiem na ekranie jednak o wiele mniejszym niż ten od iMaca. Dokupiłem klawiaturę ale jakoś nie mogłem jej ustawić, mimo ściągnięcia odpowiedniego programu, na pisanie ze znakami diakrytycznymi. Impuls wygasł, tablet został. Przecież nie wyrzucę.
    Dzisiaj używam tego tabletu głównie do czytania wiadomości ze stron internetowych. Na nim też czytam czasem Mój Mac Magazyn, bo bardzo ładnie się w nim „kadruje”. Czy lubię system Android? Lubię Galaxy Note 10.1, mimo, że z tym pisaniem na nim wyszło jak wyszło. Systemu, na którym tablet pracuje, nie bardzo chyba. Działać działa. Co mnie biesi i stawia mi sierść na sztorc, to drobiazgi. Przede wszystkim to, że cały czas, przy prawie każdym włączeniu, dostaję informację, że te a tamte aplikacje potrzebują aktualizacji, w tym takie, których nie używam i nie chcę używać, bo mi nie są potrzebne. Jak napisałem, to drobiazg. Mi to jednak przeszkadza. Do tego bardzo często jakieś komunikaty, że potrzebuję zabezpieczenia przed tym, czy tamtym. Poza tym działa bez zarzutu ale kiedy się jest użytkownikiem komputera czy tabletu od Apple, porównania przychodzą nawet mimo woli. Spokój, komfort, pewność i zaufanie do systemu, jaki rezyduje na tych urządzeniach, to jeden z powodów, dla których w ogóle jestem z Apple od kilku dobrych lat. Na pewno nie powiedziałbym, że to Android (czy Linux), to złe, niedobre systemy operacyjne. Nie powiem tego również o Windows, którego przecież przez lata używałem. Ja po prostu wolę Mac OS, wolę Apple i te preferencje wynikają z doświadczeń użytkownika, a nie z jakiegoś założenia.

  2. daszek

    Widać, że autora szkolili najlepsi spindoktprzy pisiu: jedna partia, jeden system, jeden naród (aplowski, ofkorz).
    Zero treści, za to manifest już w pierwszym zadaniu. Obiektywizm dziennikarski wyszedł z mody.