Płakałem, gdy Apple z premierą iOS 6 (2012 r.) zrezygnowało z GoogleMaps. Jeszcze bardziej szlochałem, gdy okazało się, że można dojechać do Statuy Wolności wprost z nabrzeża Nowego Yorku. Wyczyn iście ekstrawagancki, ale według nowej aplikacji Apple był możliwy. Ten i cały ciężar podobnych błędów przyjął na swoje barki ówczesny szef działu iOS – Scott Forstall, ustępując ze stanowiska (Senior Vice President of iOS). Do dziś nie wiem, kto podłożył w Cupertino to kukułcze jajo. Czy było to wspólne działanie firmy TomTom, na której bazie działały mapy Apple, czy Google, którego aplikacja zniknęła z iOS? A może zwyczajnie ktoś źle oszacował czas, jaki trzeba poświęcić na powstanie dobrego oprogramowania? Nie mam zielonego pojęcia. Wiem jedno: Apple uczy się na swoich błędach. Powoli i systematycznie.
Siła z portfela
Kiedy patrzymy na ostatnie przejęcia, jakich dokonało Apple, widać, że gros zakupionych firm jest powiązane z tworzeniem map. Szwedzkie C3 Technologies odpowiedzialne za modelowanie przestrzeni trójwymiarowej. WiFiSlam kupione za 20 milionów dolarów pomaga w namierzaniu sygnału Wi-Fi w budynkach. Możemy dodać jeszcze HopStop.com, które ułatwia przemieszczanie się po mieście dzięki komunikacji miejskiej. Wszystkie te działania pokazują, jak ważną częścią systemu iOS są mapy i nawigacja. Jeśli nie potrafisz czegoś zrobić, a wiesz, że inni robią to lepiej, …kup ich. Metoda może mało ambitna ale na pewno efektywna. A jeśli cię stać, to czemu nie skorzystać z tego „skrótu”?
Rzeczywistość rozszerzona
W ostatnim czasie Apple nabyło jeszcze jedną firmę. Metaio zajmuje się technologią Augmented Reality. Jeśli coś ma szczególnie wyróżniać mapy Apple, to chyba ten ruch był konieczny. Rzeczywistość rozszerzona (AR) to połączenie dwóch światów – analogowego i cyfrowego. Umiejętne wykorzystanie tej technologii może sprawić, że korzystanie z Map na iOS stanie się wyjątkowe. Wyobraźmy sobie, że przemierzając z iPhone’em nieznane nam miasto, wszystkie obiekty będziemy mieli skrzętnie opisane na ekranie telefonu. Cała aglomeracja, miejsca ze wszystkimi najmniejszymi szczegółami, jakie warto zobaczyć, znajdzie się w naszym telefonie. Aktualizowane na bieżąco wydarzenia wokół nas znajdą swoje odzwierciedlenie na Apple’owym „Street view”. Potwierdzeniem, że w Apple pracują nad konkurencją dla lubianej w Google Maps techniki zwiedzania miasta, mogą być tajemnicze auta przemierzające ulice Stanów Zjednoczonych. Wozy wyposażone w kamery i rozmaity sprzęt do rejestracji otoczenia skrupulatnie były odnotowywane, a zdjęcia pojazdów rozkładano na czynniki pierwsze: skąd pochodzą, co mierzą oraz do czego mogą służyć.
Doskonały zespół to doskonały produkt
Jedna rzecz jest pewna – Apple jest zdeterminowane, aby użytkownicy zapomnieli o wygodnej i darmowej nawigacji Google’a. W Cupertino mają swoje powody aby nie lubić sąsiada, który tworzy system Android. Na dodatek muszą zmazać pierwsze wrażenie po wprowadzeniu Map do iOS 6, bo pokutuje ono do dziś jako nawigacja pełna błędów. Czy im się uda? Wszystko wskazuje na to, że z pomocą firm, które zostały nabyte w ciągu ostatnich trzech lat, Apple ma szansę stać się posiadaczem najlepszej aplikacji do nawigowania. Minęło już sporo czasu od nieszczęsnego wyrzucenia Google’a z domyślnych aplikacji w iOS. Przez trzy lata z doświadczonym zespołem programistów można stworzyć fantastyczny produkt. Nadchodzący jesienią iOS 9 zmieni oblicze Map na zawsze. Obiecuję!
Z archiwum Mój Mac Magazyn…
Akurat miałem okazję dwa tygodnie temu przetestować w trasie (przez całą Polskę: Tarnów –> Jastrzębia Góra i powrót) trzy nawigacje: Apple Maps, Google Maps i Nokia Here. Starałem się używać ich zamiennie na iPhone 6.
Bezapelacyjnie wygrał (w mojej opinii) Google. Najlepiej doradzał na bieżąco zmianę trasy (korki, wypadki), najdokładniej pokazywał zadupia (a pozwalałem na jazdę drogami gruntowymi).
Mapy Apple były dobre i tyle. Nie można było wybrać punktów kluczowych tras (nie z poziomu iPhone’a), nie do końca dokładnie informowały o utrudnieniach na drodze, chociaż korki pokazywał nieźle.
Niestety, w drodze powrotnej zaczęły się kłopoty z internetem (koniec pakietu, tylko lejek). Mapy Google w tej sytuacji wolno, bo wolno, ale wczytywały trasę. Mapy Apple nie chciały pokazać nawet zarysów terenu.
Osobna sytuacja to mapy Here. Dla mnie były tragiczne. Nie można było wybrać trasy alternatywnej, że o punktach pośrednich nie wspomnę – z uporem maniaka chciały prowadzić mnie przez centrum Łodzi. Na krótką trasę może i dobre, ale (powtarzam – w mojej opinii) na długie skomplikowane trasy kompletnie nie do użytku.
I taka refleksja: przy tak długiej trasie (ponad 8 godzin), najlepiej jak pasażer na bieżąco pilnuje i koryguje trasę względem tego, co pokazuje Google. Gdyby miał to robić sam kierowca, to ciężko to widzę.
Płakałem jak to czytałem… Lubię Apple, ale mapy mają wciąż dużo słabsze od Google… Przynajmniej w Polsce.
Dla mnie niestety mapy Apple w Polsce nie robią podstawowej rzeczy dobrze – nie wyszukują zadanych punktów. Wpisanie czegoś bez polskich znaków w 90% kończy sie na braku wyników (gdzie na mapach Google w 100% w moim przypadku). Najświeższy przykład z wczoraj – będąc pod katowickim lotniskiem musiałem znaleźć parking P2. Po wpisaniu samego P2 mapy Google od razu pokazały mi to czego szukałem, parking oddalony o 3km. Na mapach Apple dostałem wynik z okolic Barcelony. Szkoda bo lubię Apple i ich produkty, ten niestety bardzo często mnie zawodzi.
Dokładnie, wprowadzanie celów w Apple Maps przekreśla ten produkt. Przecinek za dużo? Nie ta kolejność? I już nie masz poprawnego wyniku.