Zawsze myślałem, że to użytkownicy sprzętu Apple są ślepo wpatrzeni w swoje zabawki. Sam w gronie przyjaciół jestem postrzegany jako „wyznawca” jednego słusznego Jabłka. W sumie mają rację bo gdzie się nie obejrzę sama natura – Maki i Jabłka. Z tego błogiego stanu Applowej fanaberii szybko zostałem wyrwany poprzez jedno stwierdzenie na Twitterze, że system który nazywa się Lollipop (Android 5.0) nie może być poważną platformą. Moją wypowiedź przypłaciłem dość sowitym „zgnieceniem” łącznie z wyrwaną głową z Mortal Kombat jako trofeum pokonania mnie w słownych potyczkach na 140 znaków. Z tej krótkiej historii mam dwa wnioski. Pierwszy – krótki – fanbojstwo jest fajne do czasu gdy przeradza się w rękoczyn (także ten internetowy). Drugą myśli, podsunął mi w rozmowie o Zielonych Łakociach Miron Nurski z Komórkomanii. Przedstawił mi poniższy obrazek w odpowiedzi na moją drwinę z Lollipop’a. I wiecie co, mimo iż nie darzymy sentymentem tych samych firm – ma rację.
Argumentu, że iPhone 5C jest pełnoprawnym iPhonem nie potrafię obronić. W mojej ocenie plastikowa-kolorowa obudowa oraz zastosowanie leciwych już podzespołów (ich wiek określam w dniu premiery telefonu) pokazują, że w którymś miejscu Apple pokusiło się o łatwy zarobek. Każdy z nas wie, że nic nie przychodzi bez wysiłku. Nic też dobrego nie dostaniemy darmo lub w promocji. Dobra rzecz musi mieć swoją cenę, która powinna przełożyć się na jakość. Apple poszło na kompromis chcąc wstrzelić się w rynek „taniego” smartphone’a, a przy okazji opisać go mianem „prawdziwy iPhone”. Gdy widzę powyższy obrazek przedstawiający telefon w kolorze czerwonym i żółtym nie mogę zgodzić się z tezą, że mam do czynienia z telefonem z najwyższej półki, produktem premium, markowym. Dokładnie ta sama sytuacja miała miejsce z „białasami”, Macbookami w białych-plastikowych obudowach. Ja swój model oddałem po wielu mękach związanych z jego użytkowaniem. Moja siostra do dziś dzień go posiada. Mimo, że podlegał programowi darmowych wymian obudowy wciąż jest połatany taśmą klejącą bo inaczej by się rozsypał. Kolejny raz Apple chciało zaoszczędzić.
Kompromis jest największym błędem Apple. Gdy na świat wychodził jakiś produkt „niskobudżetowy” zawsze szło coś nie zgodnie z planem. Marka, która uchodziła za producenta najwyższej jakości produktów dostawała łatkę z dopiskiem „drogi badziew”. Głośno i słusznie krzyczano, że jest to sprzęt drogi i wadliwy. Jakiś przejaw tych oszczędności możemy zaobserwować podczas premiery nowego iPada mini 3. Zaoszczędzono tu na procesorze stosując zeszłoroczny model A7 ten sam co w poprzednich modelach. Nowy iPad Air 2 napędzany jest już nową konstrukcją A8X. Może to wynik braku możliwości technicznych do wyprodukowania odpowiedniej ilości procesorów dla obu modelów iPada równocześnie, a może zwyczajne oszczędności? Jeśli tak, to iPad mini 3 nie jest mniejszym bratem nowego Aira, a jedynie budżetowym kompromisem. Znowu kompromisem…
Z ostatniej konferencji cieszy mnie najbardziej jedna rzecz – nie ma iPhonea 6C. Mam nadzieję, że go nie będzie. iPhone 6 oraz iPhone 6+ to konstrukcje macierzyste. Te same procesory, te same możliwości, te same prędkości. W odróżnieniu do nowych iPadów nie ma umniejszania kosztów w produkcji mniejszego telefonu. Apple naprawia swój największy błąd jaki w ostatnim czasie serwował nam oferując „niskobudżetowy aparat”. Mam nadzieję, że ten trend dotrze również do tabletów. Jeśli Apple ma być marką premium to nie może sobie pozwolić na tworzenie produktów „dwóch prędkości”. Oby Apple nie miało zbyt wydumanych ambicji podbicia rynku IT i przygarnięcia pod swoje skrzydła szerokiej rzeszy użytkowników. iPhone 6 jest lekiem na zachowanie dobrego imienia Apple – jeden model telefonu, jedna jakość, te same parametry. Bez skupiania się na oszczędnościach w produkcji.
Pieprzysz Pan głodne kawałki. 5c może nie powala nowocesnością podzesppłów ale organoleptycznie/dizajnowo bije na głowę 5 normalną, która sprawia wtażenie pricepolo zawiniętego w aluminiową folię. Co prawda nic nie pobije 4- ki.
Zgadzam się z kolegą w 100%. Po własnych „organoleptycznych” testach bez cienia wątpliwości kupiłem 5c. Moim zdaniem czołowi producenci zbyt mocno uwierzyli, że „premium”, to koniecznie metalowa obudowa. Cóż, moda…
To że 5c nie będzie miało następcy potwierdził to Greg Jozwiak na Re/Code. Jeśli jednak Apple chce aby nie powróżyła się sytuacja z rynku desktopów gdzie ich system został zepchnięty do pojedynczych punktów procentowych udziału w rynku musi również mieć coś w ofercie dla niskiego, mniej zamożnego segmentu rynku. Jestem pewien że aby wyprodukować tańszy telefon są inne metody niż sprzedawać zeszłoroczne lub 2 letnie modele tak jak ma to miejsce w przypadku iPadów. iPod wystrzelił kiedy pojawiły się tańsze alternatywy jak mini czy nano.
Ludzie nie chcą być szufladkowania do „mniej zamożnego segmentu rynku”. W tym tkwi klucz do porażki 5C. Każdy chce mieć „pełną” 5 a nie ogryzek, który z daleka mówi o właścicielu „jestem biedny” ergo „nie radzę sobie ze swoim życiem” czy „jestem leniem”.
To kwestia pozycjonowania produktu. Zegarek Apple za 350$ będzie mówił „jestem aktywny” a nie „jestem biedny”. Tak samo było z tańszymi iPodami.
5C – kupiła sobie moja dziewczyna miesiąc temu. Nie widzę problemu, żeby w czymś był gorszy na iOS 8. Podejżewam, że będzie spolidnie działa przez następne 2 lata, a wszytsko za 1850zł. Uczciwa cena za 2 lata. Rzyg jednorożca kolorystyczny to inny temat. Niebieski lub zielony jest szczęśliwie całkiem spoko.
iPad mini 3 – owszem, pewnie mogli wsadzić A8. Ale jak sam piszesz, to w końcu biznes. Skoro można osiągnąć ten sam efekt, niższym kosztem, to po co podkręcać koszty na siłę. Mam iPada mini z R. Nie zaobserwowałem, żadnych problemów na iOS 8 i tym nieszczęsnym A7. Podejżewam, że jeszcze z rok/dwa posłuży, conajmniej.
5C nawet jeśli jest różowe i tak bije na głowę każdą Androbiedę, na tym polega różnica między Jabłkiem a firmą robiącą Lizaki. Ja liczę na to że będzie tylko jeden 6S – w rozmiarze 4 cale. Ale co ja tam wiem, i pewnie się nie doczekam.
Chciał bym, żeby zrobili 6s w rozmiarze 4″ i 5″. Najwięcej by chyba wyszło z tego układu zadowolonych, jeśli już musza być dwa rozmiary.
„Apple naprawia swój największy błąd jaki w ostatnim czasie serwował nam oferując „niskobudżetowy aparat”.”
A co takiego w 5C było niskie?
Patrząc normalnie to była 5. W nietrzeszczącym plastiku. A przy tym rozwiązana największy problem Apple, złażąca farba z amelinium.
I tam mieli zamiar wypuścić telefon sprzed roku tylko że w wersji 8GB to Apple cwaniakowało się wydając 5C jako model zeszłoroczny.
5C nie był błędem „wzorniczo”, możliwe jednak, że nie powinien pojawić się jednocześnie z 5S. Te dwa telefony są z innej bajki i odbiorcy (większość) nie byli/nie są (nadal) na taki ruch Apple gotowi.
Zdecydowanym błędem były dziurawe, gumowe i kolorowe koszulki zaprojektowane do tego modelu. Ich projektant i osoby, które to zatwierdziły powinny mieć zakaz wstępu do Apple.
Kupiłem (2m-ce temu) z pełną świadomością 5C (16GB – miał być biały, a jest różowy!) ze względu na świetny stosunek jakości do ceny (1599zł w stacjonarnym sklepie sieciowym).
W swoim życiu trzymałem w ręku wiele plastykowych telefonów i jakość obudowy 5C bardzo pozytywnie zaskakuje. Poprzednio używałem iP4 (białego i czarnego), który jest najładniejszym telefonem, jaki pojawił się dotychczas. Mimo tego nie mam żadnych oporów podczas używania 5C (różowego!).
No i te wyciągnięte dłonie koleżanek, Daj,pokaż,jaki ładny – bezcenne 😉
Nie dotyczy koleżanek, które kupują wszystko co złote 🙂
Reasumując. Wszyscy popełniamy błędy. Ważne żeby wyciągać z nich wnioski.
iPhone 5c jest prześliczny. Czekam na kolejne kolorowe iPhone’y z minimalstyczną plastikową obudową.