Gdy myślę o czytaniu książek to słyszę tylko hasło Kindle. Gdy zastanawiam się jak powinien wyglądać czytnik widzę w głowie Kindle’a. Kiedy szukam jakichś wad w urządzeniu, które ma pobudzać moją wyobraźnię przenosząc mnie w świat ciekawej lektury rzucam – „brak możliwości czytania w nocy”. O! Wybacz! Już nieaktualny zarzut. Przywitajcie Kindle Paperwhite. Może nie najświeższy ale jeszcze reglamentowany towar od Amazon.
Książka w dłoni
Kindle nigdy nie był ciężkim czytnikiem. Zawsze ważył mniej niż większość książek jakie trzymałem w dłoni. Nowy Paperwhite dokłada do klasycznej wersji „Kundla” prawie 40g. co i tak zostawia nas z urządzeniem bardzo lekkim i wygodnym w obsłudze o masie 213g. i gabarytach 169mm x 117mm x 91mm. Dzięki tym parametrom nic nie przeszkodzi w trzymaniu Kindle’a jedną ręką. Moja wersja urządzenia nie posiada modułu 3G. Dla mnie w tym przypadku zakup droższej odsłony tego urządzenia mija się z celem (ile razy będziemy w potrzebie nagłego pobrania książki i wertowania sklepu Amazon?).
Tył urządzenia wyściełany jest gumo-podobnym tworzywem zapobiegającemu wyślizgnięciu się urządzenia. Mam jednak wrażenie, że ślady użytkowania będą na nim szybko widoczne. Dlatego też „z automatu” zaopatrzyłem się w obudowę o której nieco później.
Kindle ma tylko jeden przycisk Włączania/Wyłączania, jedno wejście USB (transfer danych/ładowanie) oraz sygnalizator ładowania (dioda). Urządzenie wyposażone w 2GB wbudowanej pamięci (1.25GB na książki). Nie ma natomiast wyjścia słuchawkowego które moglibyśmy wykorzystać do obsługi audiobooków. Co jednak pozytywnie mnie zaskakuje to informacja, że Kindle wytrzyma 8 tygodni na jednym ładowaniu. Nie wiem jak pokrywają się to z faktycznym stanem rzeczy. Mogę tylko powiedzieć, że mój Kindle pracuje już od 22.11.12 i stan naładowania baterii wynosi jakieś 60% przy dość mocnym użyciu łącznie z synchronizacją książek. Myślę, że jest to już świetny wynik i niewiele urządzeń może się do niego zbliżyć. Ogólne wykonanie Kindle’a jest bardzo dobre. Nic nie trzeszczy, wszystko jest świetnie skomponowane. Z jednym wyjątkiem – zespojenie ekranu z podświetleniem… o tym za chwilę.
Białe na czarnym
Kindle Paperwhite wyczekiwałem z prawdziwymi wypiekami na policzkach. Od pewnego czasu dochodziły nas informacje, że Amazon pracuje nad czytnikiem z możliwością czytania w nocy. Jako były posiadacz wersji Classic (obecnie pozostała nazwa tylko „Kindle”) nie mogę powiedzieć złego słowa o tym urządzeniu. Męczyła mnie jednak sprawa czytania nocą. Sposób wyświetlania tekstu na tym urządzeniu wymaga dodatkowego oświetlenia (tak jak w książce). A z faktu, że mogę sobie pozwolić na komfort czytania dopiero po zmroku, praktycznie ciągle musiałem szukać lampki, którą mocowałem na Kindle’u Classic. Z czasem zaczęło mnie to lekko irytować. Przesadzam powiecie, a i owszem. Przecież każdą zwykłą książkę czytamy przy zapalonej lampce. Fajnie, ale chciałem czegoś więcej, bo miałem Kindle’a 😉 Na ratunek przychodzi wersja Paperwhite.
Podświetlenie ekranu to najważniejsza cecha w nowym urządzeniu. Moje wybawienie od ładowania akumulatorków lampki do podświetlania tekstu. Koniec z dodatkowym gabarytem i innymi niedogodnościami przywieszanych światełek. Amazon zrobił świetną robotę. Nie mogę narzekać na równomierność podświetlenia ekranu. Jest bardzo dobrze. Dlaczego nie idealnie?
W moim przypadku dostrzegam w lewym dolnym rogu pewną przestrzeń gdzie górna powierzchnia nie zbiega się z matrycą podświetlenia. Przez co emitowane światło jest nieco bardziej jasne jakby przeciśnięte przez wąską szczelinę. Wątpię, żeby to był specjalny zabieg producenta, traktuję to raczej w ramach niedoskonałości konstrukcji Kindle’a przy całym szacunku dla jego pozostałych elementów konstrukcji. Jak widzicie na poniższych zdjęciach można również dostrzec ciemniejsze nieco smugi w dolnej części ekranu. Może szukam dziury w całym… ok, ok już nie demonizuję.
Ekran ma bardzo duży kąt widzenia. Spokojnie da się czytać gdy nie patrzymy na ekran prostopadle. Jakość czcionek wydaje mi się lepsza niż w posiadanym wcześniej Kindle’u. Litery są wyraźne i czytelne.
W uścisku
Kindle Paperwhite jest urządzeniem wyposażonym w ekran dotykowy. Nie ukrywam, że miałem spore obawy przed tym rozwiązaniem. Już wiem, że to „dotyk” wymaga ode mnie zmiany w pewnych przyzwyczajeniach dając równocześnie znacznie lepszy komfort obsługi czytnika.
Po pierwsze musiałem nauczyć się trzymać Kindle’a za ramkę. Na szczęście jest ona na tyle szeroka, że nie stanowi to wielkiego problemu. Pokrowiec też ułatwia „chwytanie” urządzenia (kolejny argument za kupnem). Przy pierwszym obcowaniu z książką na tym czytniku zdarzyło mi się przeskoczyć kilka stron do przodu. Odruch dotykania ekranu szybko byłem w stanie z siebie wytępić.
Kiedy przebrnąłem przez „przypadkowy dotyk” pozostała sama przyjemność z obsługi urządzenia. Do tej pory wcale nie korzystałem z możliwości tworzenia notatek w książkach, zaznaczania, zaginania kartek, słownika. Wiedziałem, że te funkcje w Kindle’u są przydatne ale zanim przeklikałem się przyciskami do odpowiedniego fragmentu w tekście, skutecznie odechciewało mi się korzystać ze wspomnianych dobrodziejstw. Obsługa dotyku całkowicie zmienia optykę patrzenia na te rozwiązania.
Czytamy, notujemy i segregujemy
I już wskakujemy do łóżeczka, chwytamy się za ulubioną książkę i czytamy. Wiecie o czym mówię. Nie ma to jak zostawić wszystkie sprawy z dnia i odpłynąć w lekturze. Czytanie na Kindle’u to sporo możliwości o jakich zwykła książka może jedynie pomarzyć i warknąć groźnym przekładaniem kartek.
Ekran Kindle’a podzielony jest na trzy części: góra – menu, prawa strona – kartka dalej, lewa strona – karta wstecz. Dotykając prawy górny róg ekranu tworzymy zakładki. Przytrzymując palcem na wyrazie możemy skorzystać ze słownika angielskiego , zaznaczyć tekst a także udostępnić go w mediach społecznościowych. Kindle obsługuje „szczypanie ekranu” pozwalając nam łatwo zmienić rozmiar czcionki. Tej swobody brakowało mi w wersji z przyciskami. Nie wyobrażam sobie powrotu do obsługi Kindlea bez „uścisku”.
I teraz hit. Funkcja X-Ray to prześwietlenie książki pod względem wątków, postaci i innych tematów o których zadecyduje autor/wydawca. Niestety książka z tą funkcją znajdziemy tylko w sklepie Amazon. Przypuszczalnie na liście zagadnień występuje „New Jersey” mam wówczas informację o tym mieście oraz odnośniki do stron w książce, w których to miasto zostało wspomniane. Opcja świetna i marzy mi się, żeby polskie książki ją wspierały.
Bezpośrednio po przyduszeniu wyrazu mamy również możliwość skorzystania z translatora, Wikipedii oraz słownika. Niestety tutaj również o polskich wersjach tych opcji możemy jedynie pomarzyć. Fani społecznościowych mediów zapewne docenią możliwość wysyłania linków do treści które nam się spodobały. Miłym dodatkiem są informacje pojawiające się na dole tekstu. Znajdziemy tu statystyki związane z czasem potrzebnym na przeczytanie rozdziału i całej książki oraz naszej lokalizacji (nie ma tutaj numerów stron). Nie zabrakło także funkcji Szukaj.
Możliwość „giziania ekranu” to także łatwiejsza obsługa naszej biblioteki. Możemy dusząc okładkę książki dodać ją do kolekcji, przeszukać jej zawartość i sprawdzić notatki uczynione do wskazanej publikacji.
Niezbędny pokrowiec
Dla mnie tak. Zakup pokrowca do Kindle’a pomimo jego wygórowanej ceny to wydatek naturalny. Pamiętam gdy przez pierwszych kilka dni używałem poprzedniego czytnika i bałem się odłożyć go pod łóżko po skończonej lekturze z faktu na myśl o rysach na plastikowej obudowie. Te pedantyczne myśli prysły, gdy kupiłem etui, zatem przy nabyciu nowego „Kundla” nie wahałem się ani sekundy.
Nowy pokrowiec w porównaniu do swojego poprzednika jest o wiele lepiej wykonany. Zaczynając od opakowania, które nie wygląda jak z pchlego targu po detale wykończenia. Wreszcie pokrowiec sam się nie odmyka i jest zatrzaskiwany na magnes. Po otworzeniu automatycznie budzi Kindle’a i jesteśmy gotowi do kontynuowania lektury. Chociaż cena Leather Cover wynosi 40 dolarów (1/3 ceny samego czytnika w wersji promocyjnej – klik) zdecydowanie warto go mieć. Książki czyta się wszędzie: w podróży, toalecie, pod kołderką. Będziecie nosić go w plecaku i torbach. Jeśli chcecie mieć pewność, że ekran i obudowa nie zostaną porysowane (a będziecie o tym myśleć, zaręczam) bierzcie koniecznie jako dodatkowe akcesorium. Warto.
Tak, tak i taaaak!
Nie ma urządzeń do wszystkiego. iPad jest fajny do konsumpcji internetu i czytania gazet. Jednak do czytania dłuższych powieści w mojej ocenie nie daje sobie rady. Ekran męczy wzrok, zbyt intensywnie świeci. Dlatego Kindle to jedyny słuszny zakup dla osób, które chcą czytać książki nie mniej komfortowo jak te papierowe. Dla mnie wersja Paperwhite to strzał w sam środek tarczy wymagań jakie stawiam przed czytnikiem.
Świetna konstrukcja, doskonała jakość tekstu i to czego mi brakowało – podświetlenie. Niczego, dosłownie niczego mi nie brakuje w tym urządzeniu. Wchodzi do rodziny domowych sprzętów jako ten, który będzie odpowiedzialny za gromadzenie książek i wycieczki do innych wymiarów poruszając wyobraźnie. Wspierany przez ekosystem Amazon, gdzie mogę przechowywać książki i czytać je praktycznie na wszystkich urządzeniach wiem, że jest to najlepszy wybór jeśli chodzi o czytnik książek. Obecnie pliki w formacie mobi (właśnie je czyta Kindle) są sprzedawane w wielu polskich księgarniach internetowych. Tak, są to książki po polsku więc nie musicie obawiać się, że Kindle obsługuje tylko literaturę ze sklepu Amazon’a. Doskonale radzi sobie z naszymi polskimi periodykami.
Ostatnie słowo? To najlepszy Kindle w historii Amazon. BA! Kindle Paperwhite to najlepszy czytnik książek na świecie! Jestem sponiewierany przez to urządzenie. Uwielbiam je 😉
Witryna Kindle Paperwhite – http://www.amazon.com/gp/product/B008GEKXUO/ref=fs_cl
Cena – 139 dolarów
Markę Synology kojarzycie zapewne z urządzeniami NAS. Te świetne dyski sieciowe dają możliwość przechowywania bezpiecznie…
Na rynek wchodzą dwa nowe głośniki marki Sonos: Era 100 i Era 300. Model Era…
Akcesoriów, które możemy dodać do naszego inteligentnego domu jest coraz więcej. Do tego zacnego grona…
Wiecie, że jedna z najlepszych baz danych - FileMaker (obecnie zmieniana jest nazwa na Claris),…
Elon Musk wszedł na Twittera i zrobił rewolucje. Ostateczną ocenę jego poczynań w tym serwisie…
Ten produkt miał już nie istnieć. Kiedy pojawiły się informację, że Apple nie przedłuży życia „dużego”…
Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.