Przez 11 najbliższych dni będziecie mogli za darmo otrzymać aplikację MacX DVD Ripper Pro. To kolejna tego typu akcja jaką twórcy aplikacji nam serwują. Dla pierwszych 10.000 osób przygotowano kody licencyjne. Kody niestety nie upoważniają do darmowych aktualizacji. Jednak z tym co oferuje MacX DVD RP na prawdę można zrobić dużo i do domowej zabawy w konwersję wideo w zupełności wystarczy. Jeśli więc jesteście chętni na otrzymanie takiej licencji zapraszam pod poniższy adres. Miłego rippowania.
Witryna promocji – http://www.macxdvd.com/giveaway/giveaway.htm
Witryna MacX DVD Ripper Pro – http://www.macxdvd.com/mac-dvd-ripper-pro/
Jeszcze jeden program rozdają – trzeba znaleźć różnice na podanych obrazkach i pojawia się kod rejestracyjny do konwertera na iPhone: http://cl.ly/45373H3W3T0j1h0u1C02
I jeszcze mała (ok, duża) dygresja i czemu sądzę, że nie powinno się reklamować produktów MacX Cośtam. Teoria wygląda tak – nikogo prócz naprawdę wielkich graczy kupujących drogie licencje na kodeki (Apple, Microsoft, Adobe, Sony…) nie stać na napisanie własnego silnika konwertującego wszystko-do-wszystkiego. Dlatego WSZYSTKIE inne odtwarzacze i konwertery potrafiące obsłużyć wideo bez korzystania z kodeków systemowych to w mniejszym lub przeważnie większym stopniu nakładki na bibliotekę libavcodec, serca projektu FFmpeg na licencji GNU GPL. Naprawdę – wszelkie VLC, Mplayer, Movist, Perian, Hanbrake i tona windowsianych Coś-Playerów (+FFdshow) i konwertorów bazuje na tym i różnice są w wastwie prezentacyjnej (napisy, filtry… w takim VLC baaardzo rozbudowane i naprawdę szacunek za to). Dla sensownego programisty napisanie prostego odtwarzacza/konwertera z podstawową funkcjonalnością tak naprawdę ogranicza się do zrobienia graficznego interferjsu do tej biblioteki. Oczywiście różne programy korzystają z różnych podzbiorów dodatkowych darmowych bibliotek jak renderer czcionek, konwerter audio, demuxery (choć tu też FFmpeg prawie zawsze) i połączenie tego w coś co da się używać. Funkcjonalność docelowego programu to wybrane przez programistę podzbiory tych bibliotek połączone ze sobą interfejsem.
Programów tak działających jest cała masa, w większości są darmowe, czasem płatne (nic w tym złego) ale łączy je jedno – każdy zaakceptował licencję GNU zgodnie z nią informuje z czego korzysta i publikuje źródła elementów z których korzystał. Producent MacX jednak chciał być sprytny i stara się przekonać, że to jest wszystko w całości jego dzieło. Pozamieniał nazwy bibliotek i ich funkcji żeby nie dało się łatwo rozpoznać i opakował jako davideocore.dylib. To jest zaprzeczenie całej filozofii ruchu opensource, która wymaga, że jeśli już korzystasz z wielotelniego dorobku społęczności za darmo to przynajmniej przypisz im należną część uznania a nie kradnij ich dorobku jako swojego (zwłaszcza jak zarabiasz na tym, i to jeszcze tak perfidnie specjalnie zmieniając nazwy funkcji i bibliotek!)
Nie zrozumcie mine źle, fanatyzm FOSS w wykonaniu Stallmana uważam za równie szkodliwy jak zamykanie technologii, ale oddajcie cesarzowi co cesarskie!
Przez to że jest tyle innych darmowych alternatyw, którymi można zrobić wszystko co programami MacX producent rozdaje je okresowo żeby sobie nakręcić darmową reklamę bo inaczej nikt by ich nie kupował. Przez tą reklamę na blogach łatwiej właśnie jego produkty wygooglować i ma większą sprzedaż. Czyli tak naprawdę jeśli przyjąć, że on bezczelnie żeruje na społeczności OpenSource te źródła ukradł (a według licencji GNU GPL to właśnie zrobił, mimo że były dostępne za darmo) to – ah, świat informatyki tak lubi przesadzone analogie do rzeczywistości – tak jakby reklamować złodzieja paneli radiowych bo właśnie kilka oddał za friko 😉
Ściągnąłem 😉 Jedyne co mi nigdy dobrze nie działało w tych darmowych programach to importowanie napisów (jako soft subtitles), mam nadzieję, że ten pomoże 🙂
Niestety @grzegor ma rację. Program działa w oparciu o źródła opensource i od czasu do czasu robi sobie darmową reklamę.