Wkrótce Apple wyda swój rewolucyjny produkt – iPad. To już 3. kwietnia. Ślinotok w sieci sięga zenitu. Media napędzają się same. Jedni wychwalają, głosząc rychłą rewolucję nie tylko w mediach internetowych ale i prasie papierowej. Inni już ostrzą zęby i sugerują, że pierwsze partie iPada mają feler i już Jabłkowa firma szykuje się do udobruchania napalonych klientów. Nie jest ważne, że kupujemy kota w worku. Nie smuci nas również fakt, że Apple dozuje nam i wydziela po dwie sztuki na głowę. Nic to, w końcu to produkt rewolucyjny, a żadna rewolucja nie może nas ominąć, czyż nie?
Jestem po lekturze Grzegorza Marczaka z Antyweb o tym, dlaczego kupi iPada. Pomyślałem sobie, no tak, ale ja go przecież nie kupię i też powiem Wam dlaczego. Pozwolę sobie przez pryzmat tego co zobaczyłem w przewodniku po iPadzie skomentować kilka wrażeń.
Wygodny przykurcz dłoni
Proszę, nie mówcie mi, że praca z iPadem będzie cnotą wygód. Już widzę lewe ramię trzymające to urządzenie przez 1,5 godziny i moją rozkosz wchłaniania filmów, które w wysokiej rozdzielczości zapewne wyglądają rewelacyjnie. Jednak ja daję sobie maksymalnie 10 minut. Potem będę czół ból. Oglądając przewodnik na stronach Apple odnoszę wrażenie, że docelowymi klientami tego urządzenia są osoby z długimi kończynami dolnymi. Praktycznie każdy film na to wskazuje, robiąc delikatny najazd kamerą na nogi podpierające iPada. Czy wówczas nie cierpi zbytnio kręgosłup? Postawa zbliżona do embrionalnej może troszkę utrudniać pracę z produktem… przynajmniej mi.
Wygodna klawiatura?
Tak przynajmniej Pani w jednym z klipów mówi. Jednak znam dobrze sposób pisania na niej, chociaż nie mam jeszcze iPada. Dokładnie tak samo wygląda to w iPhone. W telefonie pisanie krótkiej wiadomości tekstowej jest wręcz przyjemnością, jednak nie wyobrażam sobie dziergania dłuższego tekstu przy jej pomocy. Klawiatura, bez reakcji klawiszy… nie ma mowy.
Gdzie ten zapach książek?
iPad ma być rewolucją w branży księgarskiej. Ale czy wyobrażacie sobie siedzieć kilka godzin nad ekranem LCD? Pierwszy objaw łzawienie, następnie niepokojące tarcie oczu. Na dłuższą metę, widzę iPada jako czytnik komiksów (przy okazji polecam BARDZO Biocosmosis). Nie wspomnę już o tym, że pod paluszkami nie będziemy czuli tego miłego poślizgu palców na kartkach i oczywiście zapachu farby drukarskiej. Ten ostatni argument ostatecznie mnie przekonuje przed odrzuceniem iPada. Inni mówią jeszcze o słabo trzymającej baterii, chociaż mi się nie zdarzyło czytać ciurkiem 10 godzin.
Cena
Podobno ten sprzęt miał być dostępny dla każdego i to właśnie on miał zrewolucjonizować cyfryzację świata. Tak sobie myślę, że Steve chciał aby każdy miał swojego iPada, a on miał każdego z nas numer karty kredytowej. Udało się poniekąd obniżyć cenę poniżej 500 dolarów (w najsłabszej konfiguracji), co to jednak znaczy dla Europejczyków? 500 Euro? Plus VAT, 22%? Będzie drogo i tego możemy być pewni. Mac Mini, to tylko 100 dolarów więcej.
Beż akcesoriów ani rusz…
… i Apple już to wie. Dock, klawiatura i inne kabelki, których dziwnym trafem nie uraczymy w pudełku z iPadem podniosą jego cenę. I znając dobrze życie, podobnie jak paragraf wyżej… tanio nie będzie.
Gry?
Mam PS3.
Gdyby chociaż jedno USB…
… ktoś dodał do tego urządzenia. A może inny port komunikacji danych, z którego korzysta cały świat. Wiem, że na iPadzie wiele rzeczy się nie zmieści, ale raz na rok, przekopiowałbym plik PDF z mojego pendrivea. Nic z tego. Więc pozostaje podpięcie kabelkiem do komputera i synchronizacja po iTunes. Zapomnijcie o Wi-Fi, bo wówczas masa kabelkowych duperelków przestałaby być potrzebna, a przecież z czegoś partnerzy Jabłka muszą żyć. Najlepiej jednak będzie gdy wykupimy usługę MobileMe. Apple, wiesz jak to robić… 😉
NIGDY nie kupuj sprzętu z pierwszej rewizji
I tego się trzymać będę. Kiedy kupiłem pierwszego MacBooka na Intelu padło w nim wszystko co było możliwe. Posiadacze MacBooka Pro znają dobrze świsty i piski wydobywające się z wnętrza tego laptopa. Ciekawe doświadczenia mają również posiadacze iMaców z nowymi procesorami i7. Wszystkie te produkty łączy jedno, są nowymi dziećmi Apple. Historia jak widać lubi się powtarzać. Niech więc Apple przetestuje pierwszy rzut sprzętu na innych. Jeśli się kiedyś zdecyduję, to przynajmniej rok po premierze.
To na teraz wszystko, co przychodzi mi do głowy w temacie AntyiPad. Oddaję jednak Apple, że umie zrobić świetnie wyglądający i co ważniejsze działający interfejs użytkownika. Po obejrzeniu przewodnika po iPadzie, wiem dlaczego kocham tą firmę. Ma to wszystko smak i styl. Wiem jednak, dlaczego coraz częściej zapala mi się lampka kontroli trakcji, gdy zaczynam myśleć o przyszłości produktów ze znakiem Jabłka. Hasło, jakie pada podczas prezentacji iPoda brzmi: „see more, touch more and play more” i wiem, że to musi być Apple. 3x more i próba przekonania mnie, że większy ekran sprawi iż muzyka Pink Floyd będzie lepiej brzmieć właśnie na iPadzie. Żenujące.
Dziś nie mam zamiaru nabycia tego sprzętu. Ciekaw jestem tylko jednego, czy magia Apple pochłonie mnie, gdy zobaczę fizycznie, na własne oczy to urządzenie. Może tak być, nie przeczę. Chyba jednak długo się o tym nie przekonam, tak przynajmniej szepcze mi mój portfel.
Świetny tekst. Podzielam ten punkt widzenia.
Jesli o mnie chodzi to jestem nieco zawiedziony tym, ze iPad ma zainstalowany „tylko” iPhone OS, a nie pelnoprawny Mac OS X.
Ja akurat uważam że próba robienia na siłę z tabletu/czytnika książek/konsoli do gier – pełnoprawnego kompa – nie ma sensu, jednak z uwagi na dość sporą manipulację danymi prywatnymi widziałbym w iPadzie możliwość tworzenia kont dla użytkowników. Bo o ile urządzenie może być dostępne dla wszystkich domowników to dane niekoniecznie… I mimo wszystko, o ile portfel wytrzyma taki stres 😀 to ja chętnie zostanę użytkownikiem iPada, choć nie w pierwszej rewizji – rzecz jasna 😉
Z moim i7 jeszcze nic się nie dzieje! Odpukaj w niemalowane! 🙂 Co do pendrive to faktycznie, ale jest AirSharing …
Ja iPada też nie kupię – strasznie nieporęczny mi się wydaje – jak mam nosić coś tak dużego w torbie to wolę już nosić urządzenie trochę większe i cięższe ale za to które więcej potrafi (czytaj MacBook). Czekam na iPhona 4G – to jest urządzenie które mam stale przy sobie i jego wielkość jest idealna – nie jest za mały ale też nie jest za duży (jak np. Nokia Communicator ;). Teraz posiadam MacBooka Pro 15″ i iPhona 3G – iPad jest mi kompletnie zbędny.
W 100% zgadzam się z tym, że nie wiadomo jak to coś trzymać i używać. Na filmach wszyscy unoszą nogi wysoko do góry a nawet podczas keynote wszyscy przekładali jedną nogę na drugą by opierać iPada. Podczas prezentacji iPhone wszyscy stali i było im wygodnie. Skoro iPad ma być przenośny musi być wygodny w każdej pozycji a ja jakoś średnio widzę pisanie na dużej klawiaturze stojąc np. w pociągu, trzymając iPada w jednym ręku a palcem od drugiej stukanie w duże przyciski. Oczywiście wszystko wyjdzie w praniu i może się okazać, że sami wymyślimy sobie nowe sposoby używania tego. Tak czy siak ja zapewne kupię sobie iPada pomimo tych jego wad. 🙂
Nareszcie normalny tekst o iPad’zie. Bez zbędnego onanizowania się. Zapomniałeś dodać jeszcze co było z MB Air, ale to szczegół. Myślę podobnie. I nie chodzi mi o to ze nie mam na niego pieniędzy bo mogę go sobie kupic, ale zwyczajnie nie mam pojecie do czego mialbym go uzywac. Wypowiedzi Apple dzialaja jak hipnoza lub mantra na ludzi bo nie wiem jak inaczej tlumaczyc sobie to, ze ludzie ci, wierza w to, ze bedzie im sie lepiej ogladac film na ipadzie a nie np na imaku czy duzym tv w salonie. Szczerze to naprawde tego nie rozumiem. Sam jestem wielkim fanem jablek od 1994 roku ale przez te lata nauczylem sie jednego: aby troche bardziej najpierw sie przekonac do zakupu a nie na odwrot i patrzec bardziej przez palce na Ehy i Ahy wujka iStefana.
To jest nas dwóch 🙂