Mam przyjemność przedstawić Wam najnowszy program autorstwa grupy Koingo Software. Premiera tej aplikacji dopiero jutro, ale redakcja Mój Mac zdobyła ten program już dzisiaj. Zapraszam do poznania programu dla wszystkich, którzy nie mogą odnaleźć się w swoich zbiorach książek, muzyki, programów, gier, części komputerowych i filmów.
Librarian Pro tworzy bazę wspomnianych powyżej kategorii opierając się na danych z witryny www.amazon.com. Wystarczy, że w pole ISBN wpiszemy kod naszej książki, a reszta informacji zostanie automatycznie uzupełniona.
Jeśli nie znamy kodu książki wystarczy wpisać w pole nazwy odpowiednią frazę, aby przeszukać zasoby sklepów Amazon kilku krajów. Podobna zasada dotyczy również innych kategorii (Filmy, Gry). Integracja z witryną internetową jest tak silna, że możemy przeglądać jak i dodawać recenzje wybranego produktu.
Warto dodać, że program potrafi tworzyć kilka baz danych. Jeśli chcemy w jednym pliku zbierać informacje na temat naszych gier komputerowych a w drugim samą listę programów nie ma żadnego problemu.
Możliwości opisywania elementów naszych zbiorów są bardzo duże i zależą od kategorii. Mamy na przykład: nazwy i zdjęcia przedmiotów, adresy emailowe programistów, klucze seryjne programów, formaty muzyczne, zdobyte nagrody czy własne notatki. Na pewno nikomu nie zabraknie możliwości dokładnego opisania swoich rzeczy.
Program pobiera również oceny nadawane przez użytkowników ze sklepu Amazon konkretnym produktom. My sami również możemy dodać pięć gwiazdek ulubionej płycie bądź książce. Nie obyło się też bez opcji zakupów. Jeśli szukamy jakiejś pozycji to jednym kliknięciem możemy cieszyć się wybranym przedmiotem w domu. Też miła sprawa.
Jeśli mamy dużą ilość przedmiotów i trudno nam się jest w nich odnaleźć z pomocą przychodzą Smart Collection inaczej zwane Inteligentnymi zbiorami (teczkami).
.
Podobnie jak w opisach przedmiotów, autor nie oszczędzał na możliwości tworzenia kryteriów. Na pewno znajdziemy wszystko i posegregujemy dokładnie, jak będzie się nam podobać.
Jak dla mnie najciekawszą opcją jest lista pożyczających nasze „dobro”. Ile to razy główkuję nad tym, komu i co pożyczałem. Ten problem właśnie został rozwiązany. Borrowers czyli lista tych, którzy mają nasze przedmioty to zbawienie dla zapominalskich.
Program przypadł mi do gustu, chociaż testowana wersja nie jest ostatecznym produktem. Szybkie działanie programu nie dziwi jeśli autorem jest grupa Koingo. Jedynym i to dość znaczącym dla nas problemem jest nie obsługiwanie bazy naszych kodów ISBN. Wszystkie informacje o przedmiotach będziemy zmuszeni wpisywać ręcznie. Mimo to polecam gorąco tą aplikację. Nie zaszkodzi przetestować jak działa. Odnośnik poniżej. Musicie jednak z tym poczekać do jutra.
15 dniową wersję znajdziecie pod tym adresem – http://www.koingosw.com/products/librarianpro.php
Cena aplikacji to 29,95 dolarów. Co ważne, kupując ten produkt otrzymujesz dożywotnią licencję na wszystkie uaktualnienia.
Z ostatniej chwili… Właśnie otrzymałem wersję 10RC1
Jest tutaj kilka znaczących zmian. Po pierwsze dodano menu górne z szybkim dostępem do często używanych opcji. Druga ważna sprawa jest dodawanie osób pożyczających nasze przedmioty z systemowej książki adresowej. Dodałem niezbędne zdjęcia do galerii. Tak więc w wersji finalnem możemy się jeszcze spodziewać kilku ciekawych zmian.
Galeria
[…]Hm… interesting…Should think about…
by gsub_spamCarma_1186990996[…]
ZADŻYBISTE – czegoś takiego szukałem pod Maka… 😀
Tylko kurcze 30 zielonych to dla mnie sporo 🙁
Pobawię się i zadecyduję.
Integracja z Amazonem w polskich realiach to średnio przydatny bajer(chyba, że ktoś mieszka za granicą i w większości ma produkty z zachodnimi kodami ISBN albo 100 książek wszystkich w kupie i może sobie je wpisać „na piechotę”). Z Biblioteki Narodowej sciąga dane Books. A z BN i księgarni internetowej InBook (więc również pozycje popularne, które nie trafiają do katalogu BN) – Booxter. Niestety, żaden z tych programów nie potrafi wyszukiwać pozycji w oparciu o tytuł – co stanowi pewien problem, bo numery ISBN w polskich książkach pojawiły się w pierwszej połowie lat 70-tych zaś kody paskowe dopiero na przełomie lat 90-tych (zresztą często błedne). Polskich danych o CD/DVD chyba żaden program na maka nie zdobywa – ale np. Dvdpedia daje się wykorzystać, bo wyszukuje płyty w oparciu o fragment tytułu lub nazwisko reżysera/aktora.
Jako że darmowy- jest pewną konkurencją tla opisanej tu aplikacji. Ja używam- sczytywanie kodów kreskowych przez kamerę jest poprostu rewelacyjne- mam dużo książek, często pożyczam je znajomym, dzięki czytnikowi szybo lokalizuje tego który akurat ma książkę, kiedy pożyczał, dlaczego i kiedy odda… kiedy oddaje przeciągam kod i odkładam na półkę…
http://web.mac.com/heidi17/Heidikowa_witryna/Z_pamiętnika_lokalizatora/Wpisy/2007/5/14_Books_3.0.4.html
W/o aplikacja zapowiada się ciekawie.. ale faktycznie cena 30$ to nie na polskie realia- za to można kupić ze trzy/cztery książki albo dwie/trzy płyty…
A ile według Was powinien kosztować taki program? Ile byście wydali aby go mieć?
ja myślę, że nie chodzi o to, ile powinien kosztować taki program, tylko o to, na co kogo stać. Dla osób potrzebujących takiego programu do pracy ta cena jest chyba bardzo OK, ale dla innych to takie „nice to have”.
Gdyby ten program obługiwał szerzej bazę ISBN, być może (?) można by go polecać jako program przydatny do tworzenia niekiedy dużych bibliografii dla osób piszących, naukowców, etc. Wielu z nich, zupełnie nie udzielając się na polskich forach makowych, od dawna pracuje na Makach.
Jak zawsze
Jacek A.R.
To prawda jar. Myślę jednak, że program może zaciekawić duże grono użytkowników. A im niższa cena, tym program bardziej dostępny. A ja chciałbym, aby było nas stać na legalne oprogramowanie. Moje powyższe pytanie było w nawiązaniu do prowadzonych rozmów o obniżenie cen. Tyle udało mi się utargować. Wierzę, że jest to dobra cena.
– cena, jak już napisałem, jest wyśmienita. A i ja – samozwańczo w imieniu: wielu studentów, pisarzy, naukowców nie na etatach – którzy niekiedy przez trzy lata grosza dosłownie nie zarobią bo pisza naprawdę potrzebną książkę i się martwią, czy wydębią z jakiegoś KBN pieniądze na koszta wydania, druku – bo o jakimkolwiek honorarium nie ma co nawet marzyć – też bym/byśmy chcieli, aby nas było stać.
To nie ma być narzekanie, tylko wyjaśnienie. To są w końcu wolne wybory, wszak (prawie) każdy może w każdej chwili dołączyć do cywilizacji napędzanej logiką zysku materialnego jako priorytet. Tyle, że wówczas jeszcze bardziej spauperyzuje się pojęcie własności intelektualnej, budzącej w jej obecnej edycji i tak dość dziś powszechne – i zasadne – protesty.
Jak zawsze
Jacek A.R.
Czy ktos z Was wie, czy istanieje taki program na Windows?